[Nar Shaddaa] BlasterLock

Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
Posty: 170
Rejestracja: 26 sie 2021, 20:37
Lokalizacja: pod Poznaniem

Fieran Friverg oraz Jason Covell przenoszą się z: [Nar Shaddaa] Warsztat Covella

Stary, zrujnowany hotel w jednych z najniższych poziomów Księżyca Przemytników. Miejsce, w którym, za niedużą opłatą, można było drużynowo lub indywidualnie wziąć udział w walkach na blastery o niewielkiej mocy. Zbierały się tutaj dżentlistoty z okolicy, by pobawić się, poczuć nieco adrenaliny płynącej w żyłach i poćwiczyć strzelanie w warunkach bojowych. Na szczęście, rzadko kiedy spotykało się tu prawdziwych gangsterów - ci byli przekonani, że ich umiejętności walki na krótki dystans nie wymagały "suchych" ćwiczeń. Taki właśnie był BlasterLock, jedno z ulubionych miejsc Fieran, Jasona, Jima i Aidena.
-No, jesteś - Covell przywitał się z przyjacielem. - Cieszę się, że jesteś. Skopiemy parę tyłków, choć będziemy musieli dobrać kogoś czwartego do drużyny. Jim ma robotę.
Aiden był wysokim, muskularnym mężczyzną o przyciągającej spojrzenia twarzy - choć oszpeconej blizną ciągnącą się od prawej brwi aż do szczęki to nadal przystojnej. Spojrzenie miał nieco nieprzytomne i najpewniej był to efekt nocnej popijawy, jaką urządził sam ze sobą w swoim mieszkaniu. Jason liczył na to, że wspólne wyjście - pomysł Fieran - przerwie ciąg, w który znowu wpadł ich przyjaciel.
-To jak tym razem?
-Wezmę karabin szturmowy - powiedział Aiden.
-To ja dwa pistolety blasterowe - dodał Jason. - A Ty, Fieran?
Jason Covell - Karta Postaci
Tala Araluu - Karta Postaci

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"


Discord: Peter Covell#0792
GG: 8933348
Awatar użytkownika
Fieran Friverg
Gracz
Posty: 28
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:29

Dziewczyna teatralnie przewróciła oczami.
- Próbujesz kogoś wyrwać na te blastery? - Zażartowała z Covella. - Powodzenia, koleś. A ja? Też ze szturmowym pobiegam, tak dla odmiany.
Fieran zawsze grała z karabinem szturmowym. Zawsze.
- No, to na co idziemy? Zwykła drużynówka na punkty, fabularny, flaga? - Zapytała obydwu mężczyzn.
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
Posty: 170
Rejestracja: 26 sie 2021, 20:37
Lokalizacja: pod Poznaniem

-Wolałbym klasycznie, drużynowo - odparł Jason. - Choć, jeśli nie znajdziemy nikogo czwartego to pozostanie nam deathmatch.
-Mi jest wszystko jedno, tak czy inaczej będę wygrany - mruknął Aiden. Przyjaciele zauważyli, że kącik ust drgnął mu w ironicznym uśmiechu. Dobry znak.
Trójka przyjaciół udała się do dawnego lobby hotelowego, gdzie teraz mieściły się kasy, poczekalnia oraz wielkie ekrany, na których można było obserwować zawodników biegających po korytarzach i dziedzińcu budynku. Aktualnie toczyły się trzy małe gry - na dachu trzy drużyny próbowały wzajemnie się wybić i zająć punkt kontrolny na środku pola bitwy, na korytarzach drugiego i trzeciego piętra odbywał się deathmatch rozgrywany do pięciu "śmierci", zaś na dziedzińcu jedna drużyna próbowała zająć bazę drugiej w określonym czasie. Czasami, kiedy było więcej klientów, udostępniany był cały budynek i kilkadziesiąt lub więcej istot walczyło ze sobą o punkty.
-"Zakładnicy" są wolni - zauważył Jason. Był to scenariusz rozgrywany na piątym piętrze dawnego hotelu, gdzie jedna drużyna próbowała odbić zakładników, druga zaś broniła swojej pozycji. Oczywiście, za każdego żywego zakładnika na koniec napastnicy dostawali dodatkowe punkty. - "Obrona wzgórza" też się zaraz zwolni, są przy drugiej rundzie i wychodzi na to, że będzie rozstrzygająca. Tak czy inaczej, przydałby się ktoś czwarty...
Jason Covell - Karta Postaci
Tala Araluu - Karta Postaci

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"


Discord: Peter Covell#0792
GG: 8933348
Awatar użytkownika
Fieran Friverg
Gracz
Posty: 28
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:29

- No - zgodziła się Fieran - ale w najgorszym razie pójdziemy w trójkę i też jakoś będzie. Da się w trójkę, nie? - Zapytała niepewnie, spoglądając na Aidena. - Ale ten, bez Jima nie pakujmy się na "Wzgórze", dojadą nas zanim się z manekinem dogadamy kto gdzie idzie.
Czekając na odpowiedź dziewczyna spojrzała na ekran, na którym był włączony stream z deathmatcha. Niemal natychmiast odwróciła się jednak z powrotem do Jasona i Aidena, tym razem z wyrazem najwyższego olśnienia na twarzy.
- Albo, ej, idźmy faktycznie od razu na drużynówkę. Nas jest trzech, ich będzie czterech, wolniej będą punkty nabijać.
Dziewczyna uśmiechnęła się krzywo, pukając się palcem w skroń.
- No i patrzcie jaka przekmina. Jeśli tylko wpuszczają trójki, to to będzie banglać, nie?
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
Posty: 170
Rejestracja: 26 sie 2021, 20:37
Lokalizacja: pod Poznaniem

-Wzgórze to pół na pół - Aiden nie odrywał oczu od ekranów. - Obronić się to się obronimy. Gorzej z atakiem, bo nas mogą wystrzelać, szczególnie jak wyjdą z kontrofensywą. Potem wszystko zależy od tego czy w dogrywce wylosujemy obronę czy szturm.
-Klasyczna drużynówka też może być różnie, bo przyjmują od trzech do pięciu. Albo nas zakryją albo dorzucą nam jakiegoś ciućmoka, który nie wie jak za spust pocią... o cholera! Patrzcie na to!
Na ekranie wyświetlającym rozgrywkę na dachu jeden zawodnik bronił się jednocześnie przed atakami dwóch drużyn. Jego koledzy byli jeszcze "martwi" i nie mogli wrócić do gry. To, co wyprawiał było według Jasona majstersztykiem. Na ograniczonej przestrzeni był niezwykle mobilny, nie zostawał w jednym miejscu dłużej jak czas potrzebny na oddanie strzału.
A każdy strzał był celny.
Poruszał się spokojnie, ale nie flegmatycznie, był szybki, ale nie chaotyczny. Podbiegnięcie do osłony, wychylenie się, sekunda celowania, pociągnięcie za spust, przebiegnięcie dalej. Wychylenie się, celowanie, strzał, odbiegnięcie. W ciągu kilku sekund wyeliminował trzech przeciwników, chwilę później dwóch kolejnych. Pozostali rywale, z wrogich sobie drużyn, najwyraźniej próbowali się między sobą dogadać, bo wyglądało na to, że próbują wspólnymi siłami go okrążyć. Covell spojrzał w róg ekranu. Pierwszy z kolegów samotnego gracza na pole bitwy będzie mógł wrócić dopiero za trzydzieści sekund.
-Dojadą go. No nie ma opcji.
Jason Covell - Karta Postaci
Tala Araluu - Karta Postaci

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"


Discord: Peter Covell#0792
GG: 8933348
Awatar użytkownika
Kara Kamari
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:21
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Młoda chisska, ubrana typowo w praktyczne spodnie i skórzaną kurtkę, stała oparta o ścianę dosłownie ze dwa metry od rozmawiającej trójki nieznajomych. Oczekiwała ona właśnie na spotkanie z klientem, który kazał na siebie czekać już około pół godziny za długo, dlatego znudzona szybko zainteresowała się słowami nieznajomych. W tym momencie to klient bardziej potrzebował jej, niż ona jego, miała stabilną sytuację "kredytową", więc nie szkodzi się zabawić. Jak na kogoś tak młodego, miała wyjątkową celność, co przyszło jej dość naturalnie w bardzo krótkim czasie - czego nie można było powiedzieć o unikach i taktyce, tego uczyła się ciężko i wciąż to robi.

Nie zmieniając swojej pozycji, wyciągnęła lizaka z ust by móc zagadać z nieznajomą trójką. Ten smakołyk tym bardziej nie podkreślał w niej osoby o profesji jaką wykonuje.

- Jeśli nie przeszkadza wam nieznajoma, chętnie zagram. I tak na kogoś czekam, wiec nie zaszkodzi się zabawić. - jej głos był delikatny i lekko melodyjny, zupełnie niepasujący do groźnej osoby. Faktem jest, że nie była osobą która pierwsza wyciąga blaster, ale kiedy sytuacja tego wymagała, potrafiła być wyzwaniem dla innych.
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
Posty: 170
Rejestracja: 26 sie 2021, 20:37
Lokalizacja: pod Poznaniem

Jason odwrócił się w stronę, z której dochodził kobiecy głos - najwyraźniej skierowany do nich - którego właścicielką okazała się być młoda, niebieskoskóra... chisska... chissanka... chis... Covell nie miał zielonego pojęcia jak to się odmienia. Charakterystyczne dla przedstawicieli tej rasy, czerwone oczy nadawały dziewczynie nieco drapieżnego, zawadiackiego wyglądu. Musiał przyznać, że była całkiem atrakcyjna.
No i nie była blondynką. To plus.
-No i go załatwili. Ale dobry był, trzeba przyznać - przyjaciel Jasona zwrócił się do nowoprzybyłej. - Jestem Aiden. Ten z rozdziawioną papą to Jason, a nasza przyjaciółka ma na imię Fieran.
-Ekm... - mechanik odchrząknął i wyciągnął rękę w uniwersalnym geście powitania. - Tak, eee... Jason. . Właśnie zastanawiamy się jaki rodzaj rozgrywki wybrać. Myślę, że mogłabyś dołączyć do naszej drużyny. Bawiłaś się w to kiedyś? Wy, co myślicie, nada się? - zwrócił się do pozostałych.
Jason Covell - Karta Postaci
Tala Araluu - Karta Postaci

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"


Discord: Peter Covell#0792
GG: 8933348
Awatar użytkownika
Kara Kamari
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:21
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Uśmiechnęła się kącikiem ust i uścisnęła dłoń człowieka, który widocznie był nią zauroczony - słodko. Kara doceniała takie rzeczy, w końcu nie była pozbawioną uczuć maszyną.

- Kara Kamari, kurierka i specjalistka od transportów niemożliwych. - drugą dłonią wyciągnęła wizytówkę z kieszonki kurtki na piersi. Była ona dość ekstrawagancka i dopracowana, co mogło świadczyć o wysokiej jakości usług jak i fakcie, że rzeczywiście "firma" się rozwija. Prawdą jest, że chisska po prostu kochała przywiązywać uwagę do detali.

- Wychowałam się na ulicach Nar Shaddaa, a ta rozrywka to była jedna z niewielu, na które kiedyś było mnie stać. Więc tak, umiem w to grać. - uśmiechnęła się podejrzliwie wesoło i złapała za blaster, oczywiście ten do gry a nie swój osobisty. - Jeden w zupełności wystarczy. Chyba powinniśmy zająć którąś z plansz, zanim ktoś inny nas wyprzedzi. - wskazała na bramki przy których zaczęły zbierać się chętni.
Awatar użytkownika
Fieran Friverg
Gracz
Posty: 28
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:29

Na wzmiankę Kary o tym, że wystarczy jeden blaster Fieran uśmiechnęła się do Jasona z uśmiechem krzywym bardziej od niejednej klamki. Następnie skinęła do niej głową, potrząsając przy tym grzywą.
- Widzę, że się dogadamy na luziku. - Odpowiedziała, wyraźnie zadowolona z doboru towarzysza broni. - No to ten, Jay, wybieraj.
W międzyczasie, czekając na decyzję mężczyzny przyjrzała się wizytówce Kamari - w jakiś pokrętny sposób wyglądała dziwnie znajomo. Fieran była prawie pewna, że widziała ją gdzieś wcześniej, a skoro kobieta tytułowała się mianem specjalistki od transportów niemożliwych, być może jej własnemu szefowi zdarzało się korzystać z jej usług. Tak czy inaczej, Kara jeszcze przed rozpoczęciem rundy zaliczyła awans z przypadkowego manekina do kogoś, kto mógłby już coś nawet ugrać.
Awatar użytkownika
Kara Kamari
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:21
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Oczko które puścił w jej stronę Jason było zaskakujące, chociaż nie dlatego, że po prostu to zrobił, ale dlatego, że zrobił to tak szybko. Było to miłe, szczególnie, że nigdy nie uważała się za ładną, a tym bardziej w tym ubiorze. Ciekawiło ją co też mu chodzi po głowie, czy należał do tej większości facetów co to tylko chcą się zabawić, czy jednak znaleźć w takim związku szczęście. Machnęła ręką w swoich myślach, w końcu jakie były na to szanse, ona prowadziła życie które raczej niewielu osobom by leżało.

- W czwórkę poradzimy sobie na Wzgórzu, o ile jesteście dobrymi strzelcami. Mamy przewagę wysokościową. - uśmiechnęła się na koniec do Jasona, po czym skierowała się w stronę wejścia.

Po wejściu na planszę, szybko zaczęła określać najlepsze usytuowanie na wzgórzu, jako iż mieli kilka minut na rozstawienie się i przemyślenie strategii.

- Sądzę, że powinniśmy obstawić trzy kierunki wzgórza, a czwarta osoba niech migruje tam, gdzie będzie największe zapotrzebowanie na siłę ognia. Nie możemy pozwolić aby zaszli nas z tyłu, dlatego te trzy kierunki powinny być pod ciągłą obserwacją. Co myślicie o takim podejściu?

Podeszła do tematu jako pierwsza, ponieważ często grała w BlasterLocka, nie było jednak w niej widać władczego podejścia, była miła ale zdecydowana.
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
Posty: 170
Rejestracja: 26 sie 2021, 20:37
Lokalizacja: pod Poznaniem

Jason nie do końca rozumiał dlaczego dwie kobiety wymieniają się dziwnymi uśmiechami, gdy tylko on się odzywał, ale postanowił sobie tym głowy nie zawracać. Płeć przeciwna jest dziwna, mawiał jego młodszy brat i chyba miał rację.
Z drugiej jednak strony, może powinien się nad tym chwilę zastanowić. Niebieskoskóra była całkiem atrakcyjna, więc szkoda byłoby przegapić szansę na drinka, gdyby te uśmiechy między paniami były czymś w rodzaju niemej rozmowy: "Fajny jest", "Masz rację", "Jesteście razem?", "Nie jest wolny, możesz próbować", "Pomożesz?", "Pewnie!". Tak, to musiał być najbardziej prawdopodobny z możliwych scenariuszy. Covell przywołał na twarz uśmiech numer trzydzieści dwa i posłał oczko Karze, Fieran zaś poklepał po ramieniu potwierdzając jej bezgłośne stwierdzenie, iż są jedynie przyjaciółmi, niczym więcej.
Będzie coś z tego. Czuł to w kościach.
-Uhm. Myślę, że moglibyśmy spróbować Wzgórza, skoro Kara jest doświadczona to na pewno brak zgrania w drużynie nie będzie problemem. Myślę, że wszyscy się świetnie dogadamy.
Aiden tylko cicho westchnął.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Gracza
Jason Covell - Karta Postaci
Tala Araluu - Karta Postaci

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"


Discord: Peter Covell#0792
GG: 8933348
Awatar użytkownika
Fieran Friverg
Gracz
Posty: 28
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:29

Fieran klasnęła w dłonie.
- No nareszcie ktoś, kto nie jest totalnym manekinem. - Ucieszyła się dziewczyna. - No, to mamy rundkę jak w banku.
Nawet Aiden wyglądał jakby był pod wrażeniem, co oznajmił całemu światu lekkim uniesieniem brwi, a nawet skinieniem głową w stronę Kary.
- Fieran? - Spojrzał znowu na kolorowe cholerstwo.
- Tak, ja będę dochodzącą, luz. - Odparła kobieta. - No, to jeśli wszystko jasne, to lecimy komuś wpierdolić.

No to polecieli. Aiden oddalił się na chwilę by zgłosić skład na potyczkę i opłacić wpisowe u droida w okienku, po czym zagwizdał na rozmawiających Karę, Fieran i Jasona. Z głównego holu, na którym co chwila rozbrzmiewały tryumfalne okrzyki i jęki zawodu przeszli do raczej cichego, kiepsko oświetlonego korytarza, który prowadził do dawnej restauracji. Skierowali się w stronę niegdysiejszej damskiej łazienki, obecnie przemianowanej na szatnię zespołu B, po drodze mijając zapewne kilku ze swoich adwersarzy - Rodianina i Kel'dora, żywo o czymś dyskutujących w oczekiwaniu na resztę drużyny. Znalazłszy się w środku, z głośników zaczął płynąć tak szczerze, to całkiem irytujący monolog wprowadzający, pełen patosu, nawiązań do wielkich bitew, sloganów reklamowych tudzież innych kwestii. Jednogłośnie ignorując ten wstęp, drużyna przebrała się w skafandry - jako drużynie B przypadał im czarno-czerwony zestaw kolorów. Strojom bardzo blisko było do faktycznego pancerza - były lekkie, nie krępowały ruchów i gwarantowały podstawową ochronę od blasterów, stłuczeń i upadków, w zupełności wystarczającą do Blasterlocka. Pod jego wierzchnią warstwą naszywany był setkami mikrosensorów, które wykrywały wszelkie uderzenia i trafienia, oznajmiane szeregiem głosowych sygnałów, wizualnych potwierdzeń i wskazówek, widocznymi dla wszystkich w rozszerzonej rzeczywistości gwarantowanej przez wizjer hełmu.

Razem ze skafandrami dostali również przydział swoich broni - każdy wedle swojego uznania, wszystkie sprzętowo zmodyfikowane na potrzeby BlasterLocka, gwarantując moc poniżej minimalnej. Fieran i Aiden sięgnęli po karabiny szturmowe, Karze i Jasonowi przypadły pistolety blasterowe. Kiedy tylko wszyscy byli gotowi, każdy kolejno potwierdził gotowość na prostym interfejsie, a kiedy również przeciwna drużyna zadeklarowała przygotowanie do walki, zaczęło się odliczanie. Po dwóch minutach w drzwiach szatni pojawił się uzbrojony droid bojowy oraz wynajęty ochroniarz, którzy mieli za zadanie pilnować ich dobytku podczas rozgrywki. Na potrzeby walki o Wzgórze obydwu drużynom przypadło caluteńkie piętro restauracji. Na samym środku znajdował się zrujnowany, kolisty bar: tytułowy cel natarcia. Z każdej strony otaczał go labirynt ścianek, mebli i boksów, gwarantując również atakującym podstawową ochronę przed ogniem broniących się. Całość była podświetlona w przeróżnych odcieniach błękitu i czerwieni, nadając całej arenie atmosfery żywej, funkcjonującej restauracji.

Obydwie drużyny stanęły naprzeciw siebie, po zupełnie przeciwnych stronach całego pomieszczenia, jednak nie widząc siebie nawzajem. Rozpoczął się budzący dreszczyk mechaniczny dźwięk odliczania, a kiedy robotyczny głos wypowiedział "zero" - zaczęło się. Wszyscy rzucili się w pełen bieg w kierunku baru, i ledwie chwilkę później okazało się, że przeciwna drużyna była od nich szybsza - licząc od centrum zajęli drugi rząd stolików, podczas gdy im przypadł trzeci. Fieran oraz Aiden jednocześnie rzucili się za najbliższy stolik, podczas gdy Jason i Kara skończyli odrobinkę po lewej i po prawej, również chowając się za meblami. Nad ich głowami i wszędzie naokoło zaroiło się od czerwonych smug.
- Nie dajcie im podejść bliżej! - Huknął Aiden, na moment wychylając się zza osłony i samemu oddając strzały w stronę przeciwników, zmuszając ich samych do schronienia się za osłonami. Fieran również odpowiadała ogniem, starając się utrzymać w ryzach dwóch przeciwników, skrytych za jednym stołem, tak jak oni sami.

Kara oraz Jason zauważyli jednak, że przeciwnik miał plan - podczas gdy szpica skończyła w ogniu krzyżowym, dwie mniejsze postaci z rzadka podnosiły się i kluczyły między stołami, podchodząc coraz bliżej środka...
No, to jedziemy. :) Śmiało kontrolujcie postaci swoich przeciwników jeśli macie taką ochotę, jeśli nie to będę się starał trzymać nad wszystkim jako-tako pieczę. Have fun, jakby co to pamiętajcie: lagi były i chujowa mapa. ;)
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
Posty: 170
Rejestracja: 26 sie 2021, 20:37
Lokalizacja: pod Poznaniem

Jason, wraz z pozostałymi członkami ich drużyny, wybiegł na pole bitwy. Mieli nadzieję, że uda im się dobiec do baru zanim o "wzgórze" trzeba będzie zawalczyć, jednak przeciwnicy również się nie ociągali. Po kilkudziesięciu sekundach powietrze zaczęły przecinać blasterowe smugi. Covell kątem oka spojrzał na Aidena, który spokojnie wychylał się zza osłony i prowadził metodyczny ostrzał w kierunku nieprzyjaciela przygniatając go do ziemi. Mechanik z Nar Shaddaa nie spodziewał się, by dwóch członków drużyny przeciwnej miało okazję spokojnie wycelować, gdy pilnowali ich Aiden i Fieran.
Ta dwójka nie była w stanie pilnować jednak nieprzyjaciół podchodzących na obu skrzydłach. Jason dostrzegł rodianina, z jakim minęli się w szatniach - trzymając się cienia skrył się za automatem z przekąskami. Covell spodziewał się co będzie dalej - obcy rzuci się za najbliższy przewrócony stół, następnie przebiegnie za filarem, poprowadzi krótki ostrzał zza następnego stołu i w trzech susach dopadnie do na środku pomieszczenia.
No nie ma takiej opcji.
Wyczekał aż rodianin ruszy zza automatu i wskoczył na blat stołu, za którym się chował krzycząc do pozostałych, by go osłaniali. Mając przewagę wysokości, świetnie widział całe pole bitwy. Uniósł oba pistolety i zaczął naprzemiennie naciskać na spusty wysyłając w kierunku wroga czerwone błyskawice. Pierwsze strzały spudłowały, ale czwarty i piąty trafiły przeciwnika w klatkę piersiową. Czujniki w kombinezonie zareagowały natychmiast symulując trafienie i powalając go na ziemię. Przez następne dziesięć sekund miał leżeć niezdolny do żadnego ruchu, a później - zgodnie z zasadami - udać się do punktu początkowego. Do gry mógł wrócić dopiero po odczekaniu na starcie kolejne pół minuty.
Jason szeroko się uśmiechnął - pierwszy punkt należał do niego. Ugiął kolana, by zeskoczyć z blatu i schować się za następną osłoną, bliżej "wzgórza". Kątem oka spojrzał na Karę, by upewnić się, że widziała w jak dobrym stylu zdobył pierwsze "zabójstwo", ale w tym momencie poczuł, że kombinezon na jego ciele gwałtownie się usztywnia w wyniku trafienia blasterową błyskawicą.
Kiedy upadł ze stołu na twarz zaklął cicho, acz szpetnie.
Jason Covell - Karta Postaci
Tala Araluu - Karta Postaci

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"


Discord: Peter Covell#0792
GG: 8933348
Awatar użytkownika
Kara Kamari
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:21
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

"Pora się zabawić" - taka myśl przeszła niebieskoskórej kobiecie przez głowę. Pamiętała doskonale swoje dzieciństwo na tych planszach, a także sukcesy i porażki które tu odniosła. To także dzięki temu miejscu odkryła w sobie niezwykłą celność i precyzję, która była niemal naturalna, niepoparta wieloma latami treningu. Na torach strzeleckich zawsze zbijała najwyższe punktacje, jednak BlasterLock wymagał czegoś więcej niż celności, liczył się także zmysł terenowy i skuteczne unikanie ostrzału. To musiała ciężko ćwiczyć, ale miała w tym doświadczenie.

Początkowo Kara zajęła miejsce obok Jasona, jakoś tak wyszło. Szybko zalała ich fala ostrzału, a chisska nie była zbyt wyrywna z ostrzałem, przez pierwsze chwile nie oddała ani jednego strzału, jedynie wyglądała ostrożnie w poszukiwaniu celu. W tym czasie, kątem oka oglądała przedstawienie które wykonywał jej towarzysz broni. To dało jej jednak możliwość wycelowania i oddania strzału, dzięki temu, że przeciwnicy znaleźli się pod ogniem. Kiedy rodianin odciągnął ogień Jasona, jego kolega wychylił się aby samemu oddać strzał, Kara była już jednak przygotowana i gdy tylko ten wychylił głowę, otrzymał od niej piękną niespodziankę w postaci strzału prosto w głowę.

Uniosła jedynie kącik ust, zadowolona ze strzału który oddała. Miała jeszcze chwilę aby zaobserwować strzał...strzały które oddawał Jason, aż w końcu zlikwidował rodianina. Mało eleganckie, no ale cóż. Jason mógł zauważyć, że Kara bacznie go obserwowała przez chwilę i na pewno zakodowała jego akcję. Sekundę później jednak, ten oberwał strzałem bezpośrednim i padł na podłogę prosto ze stołu.

"Musiało zaboleć. Nici z całowania dzisiaj." - zdążyła tylko pomyśleć, a następnie szybko wykonała ślizg przez blat stołu, łapiąc go drugą ręką i przewracając za sobą, tworząc osłonę...ale dlaczego pomyślała o całowaniu? Była całkowicie zasłonięta, a tuż obok leżał Jason. Poczekała na chwilę, kiedy nieprzyjaciel przerwał ostrzał, aby szybko wychylić się i trafić go jednym strzałem w nogę. Strzał nie "śmiertelny", ale zyskała na czasie.

- Bolało? - zapytała sztywnego mężczyznę, który leżał twarzą do podłogi, a w jej głosie było słuchać uradowanie tym widokiem. - Przydałoby się wsparcie jak już wrócisz do gry.
Awatar użytkownika
Fieran Friverg
Gracz
Posty: 28
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:29

Szereg zagubionych smug gruchnął o blat stołu, za którym chowała się Kara. Poprzedzony siarczystym klęciem najpierw Aidana, a potem Fieran, interfejs nagle zaczerwienił się od komunikatów: "Gracz: Aiden stracony" oraz "Gracz: Fieran stracona", a następnie zazielenił się tekstem "Przeciwnik zabity". Wyświetlony w rogu kill cam pokazał akcję z góry - krzyżowa wymiana ognia z obu stron zakończyła się widowiskowym, podwójnym nokautem, lecz jeden wróg pozostał: ten z karabinem szturmowym, który strzelając na oślep fartem sprzątnął Aidena. Publiczność zawyła z zachwytu tak głośno, że okrzyki było słychać aż w samej restauracji. Po paru sekundach gdzieś obok Kary przebiegły zgarbione sylwetki towarzyszy ze szpicy. Ledwie moment później pozycja Kary znalazła się pod ciągłym ostrzałem z lekkiego karabinka blasterowego - strzały, choć niecelne, trafiały w blat i wszędzie naokoło niej, utrudniając jakikolwiek ruch. Aiden na ułamek sekundy obejrzał się za siebie i wciąż biegnąc w stronę punktu odrodzeń włączył chat głosowy.
- Kamari - niemal jak oficer gruchnął przez interkom - jeden strzelec, kierunek dwieście trzydzieści, siedemdziesiąt metrów, po drugiej stronie wzgórza. Idzie w jego stronę, zachodzi z prawej.
Z tą informacją niewiele dało się zrobić. Jason, Fieran i Aiden być może wrócą w ciągu kilku krótkich chwil, jednak obecnie wróg miał nad Karą przewagę liczebną - co gorsza, wiedzieli dokładnie jak ją wykorzystać. Trzymali kobietę w laserowej klatce niecelnych strzałów, a jeden z nich - kulejąc na jedną nogę - tak szybko jak tylko mógł zmierzał w stronę Wzgórza. W końcu zaczęli kluczyć w jego stronę obydwaj, osłaniając siebie nawzajem. Jason wracał do walki za raptem pięć sekund - jego przeciwnik zapewne już był w drodze.
Ku uciesze gawiedzi i dreszczykowi obstawiających zakłady, zanosiło się na nader wyrównaną potyczkę.
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
Posty: 170
Rejestracja: 26 sie 2021, 20:37
Lokalizacja: pod Poznaniem

- Bolało? Przydałoby się wsparcie jak już wrócisz do gry.
Tak, bolało.
Duma najbardziej.
Jason nie odpowiedział udając, że nie słyszy. Gdy tylko skafander przestał uniemożliwiać mu ruchy, szybko wstał i z lewą ręką podniesioną do góry pobiegł do punktu startu przeklinając pod nosem. Zachciało mu się odgrywać blasterowca z Dzikiej Przestrzeni to teraz ma - punkt w plecy, osłabioną drużynę i wizerunek matołka, który dał się strącić jako pierwszy. Tyle dobrze, że chociaż sam zdążył zaliczyć zabójstwo. Kiedy tylko znalazł się w punkcie wyjścia, "martwi" padli Aiden, a potem Fieran. Covell przez moment zastanawiał się czy nie poczekać na nich w respawnie i nie ruszyć do walki razem, ale Kara została na polu walki, więc potrzebowała szybkiego wsparcia.
-Pięć, cztery, - odliczał cicho pod nosem - trzy, dwa, jeden. Gazu, gazu, gazu!
Klucząc między meblami ruszył w kierunku niebieskoskórej. Powalony przez niego przeciwnik miał przewagę kilku sekund, więc niedługo Kara znajdzie się pod ostrzałem trzech nieprzyjaciół. Byle zdążyć.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Gracza
Jason Covell - Karta Postaci
Tala Araluu - Karta Postaci

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"


Discord: Peter Covell#0792
GG: 8933348
Awatar użytkownika
Kara Kamari
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:21
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

- Cholera. - skwitowała głośno Kara.

Znalazła się w niekomfortowej sytuacji, z niekorzystną dla niej przewagą. Chwilowo nie miała co liczyć na pomoc, a myśleć trzeba było szybko. Miała jednak jedno wyjście - dużą ilość punktów za strzał w głowę, które mogła wykorzystać na zakup wirtualnych akcesoriów. Szybko wyświetliła na nadgarstku hologram z możliwymi dodatkami do gry i wtedy to znalazła "Granat błyskowy". Był plazmowy, ale jednak nie na jej "kieszeń", musiała korzystać z tego co ma. W jej ręce uformował się holograficzny granat który miała zamiar wykorzystać. Aiden podał jej również przydatne namiary, będzie wiedziała w którym kierunku dokładnie się obrócić z blasterem, kiedy już wychyli się zza stołu.

Aktywowała granat i rzuciła go w typa którego postrzeliła w nogę. Jego "wybuch" aktywował potężne wiązki światła padające z reflektorów prosto w jego oczy, oślepiając go na kilka sekund. Ten mimo gwałtownego rozbłysku szybko wrócił do strzelania na oślep, jednak z dużo mniejszą precyzją.

- Raz rodianinowi śmierć...czy jakoś tak.

Kara z impetem wyskoczyła zza stołu w kierunku, w którym powinien znajdować się sprawny wróg, biegnący ku wzgórzu, to on był priorytetem. Jej świetny wzrok szybko namierzył cel, wykonała przewrót przy lądowaniu, dwie sekundy przycelowania i strzał - zagrożenie zneutralizowane. Wzgórze było chwilowo zabezpieczone, dając czas reszcie grupy na dotarcie do niego. Tym razem jednak postawiła wszystko na jedną kartę, i była świadoma do czego to prowadzi. Nim zdążyła ukryć się za kolejną osłoną, oślepionemu przeciwnikowi powróciła "jasność" widzenia, a Kara poczuła kilka nie eleganckich trafień w plecy. Zajęknęła cicho i padła na ziemię, przynajmniej nie nosem do podłogi. Mogła przynajmniej porozmawiać z drużyną.

- Wyszło lepiej niż myślałam. Przejmiecie inicjatywę? - w jej głosie było słychać miły ton, ale ciężko nie było odnieść wrażenia, że oczekiwała wsparcia które się całe wysypało.
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
Posty: 170
Rejestracja: 26 sie 2021, 20:37
Lokalizacja: pod Poznaniem

Jason minął zmierzającą do punktu startowego Karę. Wiedział, że właściwie udało jej się wyczyścić pole bitwy, więc trzech z czterech przeciwników w tej chwili albo czekało na respawn albo dopiero zmierzało w jego kierunku. Nie ukrywał się za osłonami, ale gnał w kierunku baru pełniącego rolę "wzgórza". Za plecami słyszał zadyszanego Aidena, gdzieś za nim musiała być Fieran.
-Uważaj!
Ostrzegawczy krzyk przyjaciela wystarczył, by Covell, nie tracąc rozpędu, zanurkował do przodu. Blasterowe strzały o najmniejszej możliwej mocy przemknęły mu nad głową dosłownie ułamki sekund później. Musiał to być nieprzyjaciel, którego już raz "posłał do piachu". Jason przeturlał się za najbliższy stół i ostrożnie wyjrzał nad blatem. Kątem oka dostrzegł Aidena odbijającego w lewo i chowającego się przed energetyczną ulewą. Podążył wzrokiem za źródłem strzałów i ujrzał rodianina, który z uporem maniaka naciskał spust do oporu. Chłopak błyskawicznie wyciągnął przed siebie dwa blastery - z jednego celował, zaś lufę drugiego prowadził nieco na czuja - i oddał w kierunku obcego dwa strzały. Pierwszy chybił, drugi trafił wroga w ramię. Kombinezon przeciwnika zareagował natychmiast i szarpnął nim obracając dookoła własnej osi. Weteran Wojen Klonów wykorzystał moment, by w ekspresowym tempie przyłożyć kolbę do ramienia i oddać trzy strzały.
Aiden zaliczył punkt, zaś Jason asystę. Najważniejsze, że droga na wzgórze była wolna. W trójkę zerwali się do szaleńczego biegu spodziewając się, że po pierwsze - za chwilę natkną się na wrogów, po drugie - Kara jest gdzieś za ich plecami.
-FF, weź prawą flankę, Jay, środkiem!
Nad głową Covella zaczęły śmigać wiązki zjonizowanej energii, ale na razie się tym nie przejmował. Na oślep strzał z obu pistoletów - byle w kierunku skąd prowadzono ostrzał w jego stronę. Dwa uderzenia później do jego blasterów dołączył ogień ciągły z karabinka szturmowego Aidena. Jason rzucił się szczupakiem do przodu, przeturlał przez prawe ramię i z impetem rąbnął w kontuar. Jęcząc głośno zmusił się, by od razu przeskoczyć nad jego blatem i tym samym znaleźć się w kolistym barze.
Zajął wzgórze. Teraz należało je utrzymać.
-Fieran, zdejmij mi typa z automatem! - krzyknął Jason kuląc się za zdezelowanym barem.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Gracza
Jason Covell - Karta Postaci
Tala Araluu - Karta Postaci

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"


Discord: Peter Covell#0792
GG: 8933348
Awatar użytkownika
Fieran Friverg
Gracz
Posty: 28
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:29

Neonowy blask, w którym skąpany był przybytek w płynnej animacji zmieniło barwę z białej na czerwoną, a drużynie B zaczęły nabijać się punkty. Wzgórze zajęli jednak tylko Jason i Aiden. Na rozkaz ze strony żołnierza Fieran podjęła szybką decyzję i zmieniła kurs - zamiast ku nim, pomknęła głębiej na flankę.
- Przyjęłam, zaraz będę mieć wizję - wydyszała tylko, biegnąc skulona między stołami, okrążając wrogiego strzelca z prawej.
Pomimo nieidealnej pozycji kładł w stronę wzgórza celny i skuteczny ogień zaporowy, dając swojemu zespołowi czas na odrodzenie i szarżę naprzód. To czyniło go cholernie groźnym - i choćby miała sama paść próbując go zdjąć, usunięcie go dałoby Aidenowi oraz Jasonowi odrobinę swobody, a Karze czas na dołączenie do reszty. Wciąż niezauważona, Fieran podniosła głowę ponad blat najbliższego stołu, a na to co zobaczyła zaklęła szpetnie, natychmiast uaktywniając interkom.
- Aiden, Jay, będziecie mieć dwójkę po waszej lewej i jednego na wprost, stawiam znaczniki! - Krzyknęła, po czym ustawiła na minimapie dwa złote punkciki. - Jeden z nich to chyba ten drugi ze szturmowym, albo snajper, nie jestem pewna. Nie wychylajcie się.
Dziewczyna z powrotem rzuciła się do biegu, ledwie moment wybiegając w tym samym rzędzie co ostrzeliwujący ich nieprzyjaciel. Najszybciej jak tylko potrafiła zatrzymała się w miejscu i dźwignęła karabin do strzału - wróg zauważył ją. Z głośnym rykiem odwrócił się, również podnosząc broń, jednak Fieran była szybsza. Posłała w jego kierunku celną serię w tułów, która przewróciła strzelca na ziemię.
- Na razie! - Krzyknęła do pokonanego, po czym skuliła się z powrotem za najbliższym rzędem mebli.
W ostatniej chwili zresztą, gdyż ledwie ułamek sekundy później miejsce w którym była przecięła mknąca blasterowa smuga.
- Jestem pod ostrzałem, prawdopodobnie snajper z waszej lewej - zakomunikowała od razu - Kara, jak wstaniesz będziesz mieć idealny widok na tych dwóch z lewej flanki, na wysokości baru. Dasz radę?
Awatar użytkownika
Kara Kamari
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:21
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Czerwonooka właśnie wystartowała z punktu odrodzenia, jednak przemieszczała się nisko, tak aby nie dostrzegli jej przeciwnicy. Bardzo dobrze słyszała słowa Fieran, kiedy znalazła się kawałek od wzgórza, miała na widoku swoich kompanów ale i przeciwników. Wychyliła się powoli, aby nie przykuć uwagi przeciwników, jedynie głowę i blaster który oparła o przewrócony stół. Dwoje wrogów którzy ostrzeliwali z lewej flanki, Kara miała jak na widelcu. Oczywiście odległość była znacznie większa i każdy inny zapewne stwierdziłby, że nie ma szans na trafienie z takiej odległości mając w ręce blaster - nie dla Kary. Normalnie po prostu by strzeliła, ale liczył się pierwszy strzał, dlatego wzięła oddech i wstrzymała go, przymknęła jedno oko i strzał - snajper skończył turę ze strzałem w twarz. Miała jednak jeszcze szansę, przesunęła dłoń odrobinę w prawo i szybko oddała drugi strzał. Nie tak celny, ale trafiła drugiego strzelca w prawą rękę, co utrudni mu strzelanie, nie będzie już tak celny.

Póki miała czas, szybko podbiegła do Fieran, aby stworzyć z nią drużynę ogniową, siejąc ogniem zaporowym jeśli zajdzie taka potrzeba. Po za tym zawsze to ciekawiej razem, prawda?

- Mam nadzieję, że to pomogło. Twój strzał też był niezły. - drugie zdanie miało na celu pochwalić ją, ale dało się w nim wyczuć, że Kara sama pochwaliła właśnie swój strzał. Czy było to celowe? Może trochę. Nie była chwalipiętą, ale niewielu miała przyjaciół w galaktyce. Może była to swego rodzaju próba zaimponowania innym? Nie wyglądała jednak na taką, co nagminnie się przechwala swoimi osiągnięciami i przeważnie taka też była.

- Kto stawia drinki po meczu? - uśmiechnęła się patrząc jej w oczy, widać było w tym szczery uśmiech, nie taki jaki spotykany jest u bandziorów czy zawadiaków.
ODPOWIEDZ