
Onderon. Wspaniała planeta pełna możliwości zarobku dla wszystkich wystarczająco silnych, by polować na tutejszą faunę, a czasem też i florę. Istoty skryte za potężnymi murami miasta Iziz codziennie zatrudniały najemników do polowań na egzotyczny towar, by naststępnie wywieźć go do Przestrzeni Huttów, znudzonych życiem imperialnych gubernatorów, czy na areny bossów półświatka.
Do takiej właśnie roboty zatrudnił się Herraxin Va. Samą planetę jak i jej stolicę pamiętał bardzo dobrze. Wiele miesięcy spędził na tutejszych walkach z Republiką za czasów Wojen Klonów aż do momentu gdy ta przy wsparciu jedi dokonała udanego przewrotu. Na szczęście po wojnie planeta weszła pod panowanie Imperium i ponownie stała się domem dla tych mniej legalnych handlarzy żywym towarem. Handlarzy, którzy zaproponowali doświadczonemu w walkach nikto wyprawę na zwierza do dżungli. Ten, jako że nie miał nic lepszego do roboty, a kredyty się powoli kończyły, zlecenie przyjął. Nie przeszkadzała mu nawet obecność Imperium, które w Iziz trzymało stosunkowo małe siły a za odpowiednią opłatą zostawiało lokalnej władzy sporą dawkę wolności.
Herraxin umówił się, że po przylocie na Iziz zgłosi się do biura Czarnych Myśliwych, do których to właśnie podłapał kontakt na jednej z mało legalnych stacji kosmicznych. Nigdy jednak do owego biura nie dotarł...
***
Najpierw onudził go potworny ból głowy, ale gdy już świadomość powoli przedarła się do jego odrętwiałych członków, stwierdził, że boli go właściwie wszystko. Czuł się tak, jakby dostał sporym ładunkiem ogłuszającym. Albo kilkoma naraz. Zimna kamienna podłoga, na której leżał, zdawała się łagodzić ból, więc nieśpieszno chciało mu się z niej podnosić. W końcu jednak usiadł i otworzył oczy, by ujrzeć to, czego się właściwie spodziewał: kamienną celę z durastalowymi kratami.
Zaczynał sobie wszystko przypominać. Przed robotą u Myśliwych stwierdził, że dobrze będzie się odprężyć w jednej z lokalnych kantyn. Zabawa była dobra, w sabakka nawet mu szło, a alkohol był mocny. Ale wtedy jeden dupek przełączył holoprojektor na najważniejszej scenie jego ulubionej holodramy! Teraz dżo czasu minie nim dowie się, czy Viz pocałował w końcu Krimsin! I jeszcze ten dupek śmiał nazwać jego ulubiony serial komedią dla bab! Pamiętał, że w przypływie agresji wywrócił stół, przy którym siedział i rzucił butelką. A potem... Potem chyba musiał narozrabiać, patrząc na miejsce, w którym się znalazł.