[Nar Shaddaa] Cena sławy
: 06 kwie 2022, 09:16
Karen przenosi się z: [Wobani] Cena sławy
Lekki frachtowiec typu YT-1760 zanurkował ku pogrążonej w wiecznej nocy powierzchni Nar Shaddaa. Księżyc przemytników wyglądał tak samo o każdej porze dnia i nocy, niezmiennie pozostając jednym z niebezpieczniejszych miejsc w galaktyce. Stracić tu dobytek było równie łatwo co życie. Jednostka płynnie manewrując między budynkami Pionowego Miasta, pewnie zmierzała ku niewielkiemu, prywatnemu lądowisku. Jeśli którakolwiek część Nar Shaddaa mogła być uznawana za reprezentacyjną, miejsce w którym znajdowało się lądowisko znajdowało się bardzo daleko od niej.
Z widokiem obskurnych, pełnych malowideł i napisów we wszelakich językach budynków, kontrastował lśniący śmigacz nowej generacji, który oczekiwał przy zejściu z zaśmieconej płyty. Stał przed nim ubrany ze smakiem przedstawiciel rasy Falleen. Pęd powietrza wzburzony przez silniki frachtowca zatrzepotał płaszczem okrywającym jego atletyczną sylwetkę. Mężczyzna cierpliwie poczekał, aż silniki umilkły i w obstawie dwóch mężczyzn w identycznych, ciemnych pancerzach ruszył ku opuszczającemu się trapowi. Jego oczom ukazała się Twi’lekanka, która niepewnie i nie do końca z własnej woli opuściła pokład statku.
- Pani Karen, jak mniemam – Falleen nieznacznie ukłonił się na powitanie. – Witam na Nar Shaddaa. Mam nadzieję, że podróż upłynęła przyjemnie.
Gdy jego wzrok spoczął na więzach krępujących nadgarstki kobiety, skinął na podwładnych.
- Zdejmijcie te więzy. Nasz gość nie będzie ich już potrzebował – zarządził, po czym uprzejmym głosem zwrócił się do Karen. – Proszę ze mną. Nasz transport już czeka.
Lekki frachtowiec typu YT-1760 zanurkował ku pogrążonej w wiecznej nocy powierzchni Nar Shaddaa. Księżyc przemytników wyglądał tak samo o każdej porze dnia i nocy, niezmiennie pozostając jednym z niebezpieczniejszych miejsc w galaktyce. Stracić tu dobytek było równie łatwo co życie. Jednostka płynnie manewrując między budynkami Pionowego Miasta, pewnie zmierzała ku niewielkiemu, prywatnemu lądowisku. Jeśli którakolwiek część Nar Shaddaa mogła być uznawana za reprezentacyjną, miejsce w którym znajdowało się lądowisko znajdowało się bardzo daleko od niej.
Z widokiem obskurnych, pełnych malowideł i napisów we wszelakich językach budynków, kontrastował lśniący śmigacz nowej generacji, który oczekiwał przy zejściu z zaśmieconej płyty. Stał przed nim ubrany ze smakiem przedstawiciel rasy Falleen. Pęd powietrza wzburzony przez silniki frachtowca zatrzepotał płaszczem okrywającym jego atletyczną sylwetkę. Mężczyzna cierpliwie poczekał, aż silniki umilkły i w obstawie dwóch mężczyzn w identycznych, ciemnych pancerzach ruszył ku opuszczającemu się trapowi. Jego oczom ukazała się Twi’lekanka, która niepewnie i nie do końca z własnej woli opuściła pokład statku.
- Pani Karen, jak mniemam – Falleen nieznacznie ukłonił się na powitanie. – Witam na Nar Shaddaa. Mam nadzieję, że podróż upłynęła przyjemnie.
Gdy jego wzrok spoczął na więzach krępujących nadgarstki kobiety, skinął na podwładnych.
- Zdejmijcie te więzy. Nasz gość nie będzie ich już potrzebował – zarządził, po czym uprzejmym głosem zwrócił się do Karen. – Proszę ze mną. Nasz transport już czeka.