[Sesja Specjalna] Piękna i Hutt

Awatar użytkownika
Azar
Gracz
Posty: 14
Rejestracja: 11 lut 2022, 20:19

Azar oczywiście posiadał swój ulubiony zestaw broni, który w zupełności wystarczał by mu do tego typu zadania, jednak postanowił się dozbroić - zgodnie zresztą z zasadą, że przezorny zawsze ubezpieczony. Nie zwracając jeszcze uwagi na kwestię transportu na rzeczoną siedzibę obślizgłego Artaaka podszedł do suto zastawionych stanowisk z wszelakim uzbrojeniem i począł wybierać niczym dziecko w sklepie z cukierkami. Rozpoczął od swoich ulubionych granatów typu stricky grenade - duża siła rażenia oraz zastosowanie taktyczne, były poręczne i w dodatku łatwo przylepne. Granaty w liczbie trzech wylądowały w uzbrojeniu Azara. Przyszła pora na coś bardziej defensywnego - B1 Smoke Grenade, tym razem w ilości dwóch egzemplarzy. Na koniec coś o ogromnej mocy rażenia na wypadek, który wymagałby ekstremalnych rozwiązań - Class-A thermal detonator, jeden egzemplarz. Rattataki postanowił wyposażyć się, także w broń przydatną w określonych warunkach - ciasnych pomieszczeniach. Wybór padł na sprawdzony B-60 saboteur scattergun, który dzięki amunicji w postaci kul bądź cząsteczek łatwo przenikała przez osłony energetyczne. A jeżeli o osłonach była już mowa, w jedną, na wszelki wypadek, także się wyposażył. Tyle wystarczyło, wszystko idealnie współgrało z ekwipunkiem, który posiadał już wcześniej.
Nadszedł czas decyzji dotyczącej środka transportu. Azar w prawdzie posiadał pewne umiejętności kierowania myśliwcami, jednak nie były one raczej na tyle wystarczające, aby uczestniczyć w ewentualnej bitwie w przestrzeni kosmicznej.
- Jeżeli potrzebuje ktoś co-pilota do myśliwca to się zgłaszam. W innym wypadku zasiadam za sterami DeepWater-class light freighter i zapraszam na pokład "słabiej" latających - powiedział do swojej ekipy nie oczekując na razie żadnej odpowiedzi. Po dozbrojeniu się i zakomunikowaniu reszcie o swoich zamiarach po prostu zasiadł sobie po turecku przy ścianie hangaru i czekał na dalszy rozwój wypadków. W zasadzie nie wiele interesowało go co myślą o nim pozostali. Miał zadanie do zrealizowania i nagrodę, które czekała na mecie tego maratonu uśmiechu. Wiedział, że muszą współpracować, aby przeżyć i tam w jądrze ciemności będą zdani tylko na siebie i swoje umiejętności.
Awatar użytkownika
Dexon Krir
Gracz
Posty: 38
Rejestracja: 06 wrz 2021, 10:57

Dex ruszył za wszystkimi we wskazane miejsce. Mówiąc szczerze, raczej nie myślał nad tym by dozbrajać swój ekwipunek. Miał wszystko to co potrzebował, ale z drugiej strony może i parę granatów ogłuszających mogło się przydać. Do tego jakiś niewielki ładunek wybuchowy z podręcznym detonatorem. Kto wie z czym przyjdzie im się zmierzyć a skoro nie mieli oszczędzać nikogo, nawet samego Hutta, to dlaczego by nie zostawić po sobie małej pamiątki w postaci niejednego wielkiego leja po wybuchu.
- Na ten moment to wszystko co przychodzi mi na myśl – przekazał datapad z listą zapotrzebowania na rzeczy wybuchowe.
Część ekipy wyraziła już swoje zdanie na temat doboru statków. Skoro czteroręczny gigant miał ochotę skupić na sobie całą uwagę dział obronnych czy też statków należących do niejakiego Hutta to proszę bardzo. Wyglądało to bardziej na samobójczy skok w paszczę stwora ale zapewne dawał też dużo możliwości dla tych, którzy by woleli bardziej subtelnego podejścia do misji.
- Pomysł ze szmuglerskim statkiem to dobry pomysł – kiwnął głową w kierunku istoty, która zaproponowała lot własnym statkiem typu Lancer.
- Raczej nie jestem za tym by skakać wprost w paszczę Sarlacca, nie znając siły bojowej wroga, ich systemów obrony oraz zasobu ludzkiego jakim dysponuje Hutt. Atak myśliwcem może być idealnym sposobem na odwrócenie uwagi ale również i niebezpiecznym. Jeśli chcesz wziąć to na siebie to proszę bardzo – skomentował Mando, przyglądając się przedstawionym maszynom.
- Huttowie są na tyle krnąbrni i zaślepieni własnym ego, że będzie można wziąć ich sposobem. Zbliżyć się za pomocą szmuglerskiego statku, a może i nawet dostać się na teren samego pałacu by „zaoferować swoje usługi”. To pozwoli nam na to by zbadać teren, a może i nawet zbliżyć się przed obliczę naszego celu. W tym momencie nasz wielki przyjaciel wykonuje samobójczy atak na pałac, większość sił jest postawiona do ataku i rusza za nim w pościg, otwierając nam duże możliwości na atak od środka – myślał na szybko, tworząc przeróżne alternatywy w swojej głowie.
Oczywiście łatwiej byłoby planować tego typu kroki, gdyby jednak zostały im przedstawione jakiekolwiek informację na temat pałacu Hutta.
- Każdy z nas na czymś się zna. Każdy ma smykałkę do pewnych rzeczy. Może lepiej byłoby, by na początek każdy z nas powiedział w czym jest dobry a w czym nie. Lepiej współpracować z ekipą, która zna swoje mocne i słabe strony - skrzyżował ramiona, spoglądając na zebranych. Nie miał zamiaru ciągnąć tematu jeżeli grupa tego pomysłu nie załapie. Tak czy owak, wolał mieć pojęcie z kim przyszło mu współpracować, niż rzucić się w wir walki przeciwko armii Hutta, nie znając tych z którymi przyjdzie mu działać razem.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Gdyby nie była profesjonalistką, open bar w stylu tego zaoferowanego im przez Zeltronów, mógłby wprawić ją w euforię. Khalifa jednak, ze stoickim spokojem przechadzała się wzdłuż sprzętu i wybierała pojedyncze egzemplarze ze swoich miejsc. Oceniała ekwipunek i odkładała na miejsce gdy nie spełniał jej oczekiwań. Na dłuższą chwilę zatrzymała się przy zestawie szpiegowsko-zwiadowczym. Na rzeczony zestaw składały się trzy kuliste sfery oraz interfejs sterujący. Droidy wyposażone były w układy antygrawitacyjne, kamery oraz nadajniki, dostarczające najpotrzebniejszych informacji z terenów wroga. Zdecydowanie przydatne gadżety - tym bardziej, że po misji sprzęt mógł pozostać jej własnością. Postanowiła zatrzymać zwiadowcze droidy i przeszła dalej. Z broni dobrała tylko kilka zapasowych ogniw energetycznych i sześć granatów - dwa klasyczne, dwa CryoBan oraz dwa plazmowe. Z tego co zauważyła granaty dymne i ogłuszające dobrał ten czy tamten, więc postanowiła nie dublować wyposażenia. Zgarnęła za do dwa dwa zasobniki ze sprayem bacta - o tak, w razie czego i odwróciła się do pozostałych.
- Jeśli o mnie chodzi to potrafię pilotować, strzelać z bliska i z daleka, mogę spuścić wpierdol bez broni, mogę kogoś uwieść jeśli rola tego będzie wymagała - streściła swoje umiejętności i puściła oczko do Dexa, który chyba mocno wczuł się w rolę. Oby tylko nie doszedł za wcześnie.
- Chętnie się zabiorę z Tobą - rzekła do jegomościa, który ćmił papierosa na uboczu - Przepraszam, zdaje się, że nie dosłyszałam imienia... - zagadnęła zalotnie znad okularów i uśmiechnęła się do mężczyzny.
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
Posty: 36
Rejestracja: 05 wrz 2021, 23:09

Epicanthix niemal niespeszony zmierzył się ze spojrzeniem żeńskiej Skorupki, jedynej takiej w hangarze. Uprzejmie kiwnął głową.
- Okuda. Scipio Okuda. - w ostatniej chwili powstrzymał się przed dodaniem „proszę pani”. - Umiem prawie to samo, tylko powolniej i brzydziej. Zapraszam na pokład.
Dogasający papieros leniwie obracał się pomiędzy palcami najemnika, umierający płomień wzdychał wątłymi, półprzezroczystymi kłębkami dymu. W końcu mężczyzna uczynił ze swojej lewicy zaimprowizowaną popielniczkę i wgniótł fajkę prosto w miękką skórę wnętrza dłoni. Strzepnął resztkę tytoniu, popiołu i osmalonego papieru na podłogę, butem zamiótł odpadki pod jedną z szafek.
- Kolega Krir dobrze myśli. Jeśli rozdzielimy się po dwóch, góra trzech statkach, niepozornych jak mój „Oreamnos”, nie powinniśmy mieć problemu po drodze do Klatooine. Wątpię, żebyśmy też zwrócili na siebie uwagę na jakimkolwiek lądowisku. Przynajmniej do momentu, w którym wszyscy wyleziemy na zewnątrz.
Tutaj zerknął na ciężki do przeoczenia czteroręki głaz w twardej durastali.
- Swobodnie zmieszczę u siebie jeszcze parę pasażerów. Reszta, dla przykładu, mogłaby polecieć DeepWaterem z naszym Rattatakaninem. - uśmiechnął się do trupadura.
Nikt nie pozwalał dojść do głosu doradcy króla. Czego innego można się było spodziewać, spraszając do pałacu hordę awanturników.
Awatar użytkownika
Miya Kamari
Gracz
Posty: 48
Rejestracja: 14 wrz 2021, 00:52
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Miya nie była pilotem, chociaż pewnie z bólami pokierowałaby małym statkiem, na tyle miała pojęcie co i jak. Nie miałaby jednak szans w walce czy dynamicznym unikaniem ostrzału naziemnego. Właśnie dlatego musiała poszukać chętnego, lub chętnej, do przewiezienia jej niebieskiego tyłka. Uwagę jej zwrócił Dex, kiedy zaproponował podzieleniem się listą umiejętności, aby zweryfikować swoje możliwości. Nie był to głupi pomysł, w końcu i tak w zanadrzu miała możliwości, o których nikomu nie powie, jednakże o tych których mogła, nie musiała tego ukrywać.

- Masz rację. Może się najpierw przedstawię, Miya Kamari, najemnik na zlecenie. Zrobię prawie wszystko za odpowiednią cenę, ale nie zabiję niewinnej istoty. Działam z bliska i daleka, z czego specjalistką jestem w drugiej z tych rzeczy. Wyrzutnie rakiet, nie ma problemu. Pilotowanie statków...znośne, ale wolałabym tutaj zdać się na kogoś. Po za Wspólnym znam trzy języki. - miała profesjonalne podejście, przewróciła jednak oczami gdy zobaczyła zachowanie Khalify.

- Więc jeśli ktoś ma wolne miejsce, to chętnie się zabiorę. Ale jeden statek i tak rezerwuję! W końcu premii nie należy odmawiać. - uśmiechnęła się przekornie.

Dexa, jeśli przykładał uwagę do jej wypowiedzi, mogła zwrócić uwagę pewna rzecz, a dokładniej jej nazwisko. A w drodze za nim, jej twarz.
Awatar użytkownika
Dexon Krir
Gracz
Posty: 38
Rejestracja: 06 wrz 2021, 10:57

- Pewne już jest, że większość z nas potrafi walczyć czy to w bliskich czy dalekich starciach. To dobrze, przynajmniej mamy pewność, że będzie można polegać na drugiej osobie gdy dojdzie do wymiany ognia a na pewno z tym przyjdzie nam się zmierzyć – skwitował, uważnie słuchając tego co miał każdy do dodania.
- Kwestie pilotowania też wolę przekazać komuś bardziej profesjonalnemu. Jeśli chodzi o języki to ta umiejętność przyda się w negocjacjach. Sam umiem posługiwać się językiem Huttów, co może nam pomóc w zbliżeniu się do naszego głównego celu. Poza tym mam pojęcia o tym jak obejść co poniektóre zabezpieczenia. Więc jeśli trzeba było zająć się systemem bezpieczeństwa to mogę to wziąć na siebie.-
- Czy ja Cię gdzieś nie widziałem ? wydajesz się znaną twarzą … - skierował pytanie do Khalify. Musiał kiedyś ją widzieć. Zapewne był to jeden z filmów krążących po holonecie. Ale nie mógł sobie do końca przypomnieć o jaki tytuł chodziło Chociaż w tym przypadku jego większą uwagę przykuła inna kobieta.
Przedstawicielka rasy Chiss wydawała mu się znajoma. Wydawało się, że znają się nie od dziś. Ale jednak było coś w niej innego.. Wisienka na torcie zapadła z momentem kiedy przedstawiła się ze swego nazwiska. Kamari. Wszystko jasne. W końcu dopiero co przyszło mu współpracować z jego siostrą. Jaki ten świat mały…
- Twoje nazwisko…już je spotkałem na swej drodze. Nie jesteś przypadkiem spokrewniona z kobietą o imieniu Kara ? jesteś łudząco do niej podobna – zapytał, próbując rozwiać swoje wątpliwości co do najemniczki i jej bliskich relacji z drugą Chisską.
Awatar użytkownika
Azar
Gracz
Posty: 14
Rejestracja: 11 lut 2022, 20:19

- Potrafię zabijać. Na różne sposoby. Jakieś tam umiejętności medyczne też posiadam, więc w warunkach polowych będę mógł was pozszywać o ile będzie co do czego... Co do latania to potrafię, ale nie na tyle, żeby prowadzić jakieś bitwy kosmiczne. Dolecę z punktu A do B i to wszystko - Azar na szybko streścił swoje umiejętności. Celowo pominął zdolności muzyczne, które raczej w tej konkretnej sytuacji nie okazałyby się pomocne.
Wbrew swoim przyzwyczajeniom zdawał sobie sprawę, że to misja drużynowa i nie ma powodu wychodzić przed szereg. Miał zamiar współpracować, żeby dożyć końca zlecenia, a potem jak to zwykle bywało każdy pójdzie swoją drogą. Siedział sobie teraz przy ścianie hangaru obserwując jego wnętrze i swoich kompanów. Dziwna była to zgraja, niektórzy z nich nawet się znali. On nie znał nikogo i nikt nie znał jego. Był cieniem, królem żebraków i wyrzutków pośród przedstawicieli zupełnie innej kasty społecznej. Zastanawiał się dlaczego otrzymali tak skromne informacje o swoim zadaniu. Dane wywiadowcze były z pewnością obfite biorąc pod uwagę rozmach całego przedsięwzięcia. Nie wiedział tego na pewno, ale podświadomość podpowiadała mu, że dalszej część "historii" dowiedzą się już tam na miejscu, pośród trupów i pożogi na którą zostali najęci.
Azar jako długoletni mieszkaniec Nar Shaddaa miał oczywiście styczność Huttami. Nie bezpośrednią ma się rozumieć, ale większość rzeczy, które działy się na Księżycu Przemytników działo się właśnie za sprawą ślimaków. Oni tam rządzili, sterując z cienia wszystkim i wszystkimi. Wielokrotnie pracował dla jednego z nich, czasami nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jedno trzeba było im przyznać, płacili dobrze, czasami nawet dodawali coś ekstra. Miał w związku z tym nadzieję, iż uczestnictwo przez niego w tej eskapadzie nie wpłynie negatywnie na zawód którym się trudnił... Wolał nie tracić tego źródła dochodu nawet biorąc pod uwagę planowaną przedwczesną emeryturę...
Awatar użytkownika
Vacandder
Gracz
Posty: 19
Rejestracja: 29 sty 2022, 12:10

- Zabiorę się z Dexarem, ma statek dobry i go zna. Co do mnie zwiad, zbieranie informacji po cichu, czy przedostawanie się niezauważonym tam gdzie innej istocie o to trudno. Dość dobrze strzelam z pistoletu wszelkiego rodzaju. powiedziawszy to do towarzyszy, ruszył na poszukiwania broni.

Wzrok Gazowego Demona zatrzymał się na 434 DeathHammer Blaster Pistol i taki wybrał. Od razu go zamaskował większą ilością swojej powłoki by był nie widoczny, tak jak jego właściciel. Podstęp zawsze jest na czasie.
- Umiem też dość dobrze programować, i łamać zabezpieczenia wszystkiego co jest podłączone do sieci. - dodał, po czym zamilkł. Starając się być jak najbliżej grupy Dexara.
Awatar użytkownika
Miya Kamari
Gracz
Posty: 48
Rejestracja: 14 wrz 2021, 00:52
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Miya odwróciła wzrok w stronę Dexona, zapytana o nazwisko. Cóż, wiele osób spotkała za życia, możliwe, że i jego. Nie pamiętała go jednak, to pewne. Wszechświat jest wielki, a prawdopodobieństwo spotkania podobnej osoby spore. Na pewno nie miała siostry, tego była pewna, rodzice nigdy nie wspominali aby takową posiadała. Jednakże...podwójny zbieg okoliczności? Wygląd i nazwisko? Sam wygląd Miya na pewno by zignorowała, ale fakt, że jest "łudząco podobna" do jakiejś Kary, która do tego nazywa się Kamari? Były dwa wytłumaczenia, najemnik próbuje do niej "podbić", więc wymyśla coś takiego na poczekaniu, albo rzeczywiście istnieje ktoś taki jak ona, łudząco podobna i o identycznym nazwisku. No, była trzecia możliwość, pokręciły mu się podobne nazwiska.

- Znam kilka osób o takim imieniu, ale niestety żadna nie jest do mnie podobna, nie jest nawet chisską. Nie pokręciłeś przypadkiem nazwiska? Gdzie ją niby spotkałeś? - zapytała, widocznie zaciekawiona. Zrobiła kilka kroków w jego stronę, stając do niego bokiem, raz spoglądając na niego, raz na hangar.

Broń jaką wybrała...nie musiała wybierać, odebrała po prostu swoją broń. Swojego karabinu za nic by nie oddała, a blaster był przy niej od lat, za niewiele rzeczy by go wymieniła - nigdy jej nie zawiódł.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

-Nasz wywiad zebrał pewne informacje dotyczące pałacu Artaaka - królewski zausznik wyglądał jakby, wraz z tym pytaniem, wyparowała część jego pewności siebie. - Niestety, dane nie są tak kompletne, jakbyśmy sobie tego życzyli.
Czerwonoskóry mężczyzna sięgnął do kieszeni, z której wyjął niewielki holograficzny projektor, a następnie położył go na posadzce hangaru i uruchomił. Pomimo tego, iż pomieszczenie nie było mocno oświetlone, niebieskawy obraz, jaki zawisł półtora metra na ziemią, był dość blady, choć - na szczęście - wystarczająco widoczny na potrzeby wstępnej odprawy i ustalenia kierunku, w którym powinny podążać dalsze ustalenia i plany dotyczące taktyki ataku.
Zabudowania kompleksu mieściły się na planie prostokąta. Typowa droga, jaką pokonywali podróżnicy odwiedzający to miejsce zaczynała się na jednym z dziewięciu lądowisk w układzie trzy na trzy. Około czterystu metrów dalej natrafiało się na, skryty w cieniu wysokich murów, plac handlowy ze straganami, na których, zarówno lokalni, jak i przyjezdni kupcy dokonywali transakcji w zamian za niewielki (jak na zwyczaje huttów) procent dochodów ze sprzedaży. Co ciekawe, plac na środku sawanny, zewsząd obsadzony był zielenią. Dalej była gigantyczna, wysoka na kilkanaście metrów murowana brama, a za nią zabudowania, wśród których znalazły się magazyny, pomieszczenia dla istot pracujących w kompleksie, dwie kantyny, hangary dla pojazdów technicznych i kilka innych, mniej istotnych konstrukcji. Dopiero po przejściu pomiędzy nimi, trafiało się na właściwy pałac, kilkudziesięciometrowy budynek na wzgórzu składający się z, pozoru niepasujących do siebie, wież, wieżyczek i balkonów.
Na, otaczających kompleks, murach rozmieszczone były stacjonarne działka obrony przeciwlotniczej, a nad bramą oraz wokół głównego budynku znajdowały się ufortyfikowane punkty z ciężkimi karabinami blasterowymi. Hologram uwzględniał nawet pojedynczą, patrolującą teren, maszynę kroczącą AT-RT.
-Nasi analitycy za najskuteczniejszą drogę podejścia uznali tę z kierunku przeciwnego niż lądowiska, bezpośredni atak na pałac. Sugerowali lot na małej wysokości, by wykorzystać osłonę, jaką daje wzgórze, na której zbudowano pałac oraz maksymalnie zmniejszyć pole rażenia obrony przeciwlotniczej. Księżniczka Chiame na pewno przetrzymywana jest w głównym budynku, najpewniej na najwyższych piętrach będących osobistymi komnatami Artaaka, więc zasadny wydaje się szturm pomijający całą drogę przez zabudowania kompleksu i zdobywania pałacu od parteru. Oczywiście, - zastrzegł - decyzja należy do was. Jeśli chodzi zaś o to jak porwana została Chiame... - westchnął cicho - Nasz król próbował nawiązać partnerstwo handlowe z huttem Artaakiem i tenże gościł w naszych progach, gdzie poznał, a następnie uprowadził księżniczkę zauroczony jej pięknem i inteligencją.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
Posty: 36
Rejestracja: 05 wrz 2021, 23:09

- Trzeba było zacząć od tej prezentacji, jak ją mieliście przygotowaną, z projektorem i w ogóle. Byśmy nie deliberowali w ciemno.
Okuda wsunął kciuki za pas i powiódł wzrokiem po holograficznych stanowiskach z ciężkimi karabinami, pokręcił głową na widok pomniejszonego modelu maszyny kroczącej.
- Teraz widać, że na piechotę się tego nie weźmie, nie w siódemkę. Podstęp też odpada. Skoro ślimak tak paranoicznie się zabezpiecza, wątpię, żeby pod jakimkolwiek pretekstem otworzył podwoje przed anonimową bandą najemników. Desant na pałac... Pan Anugal ma wisielcze poczucie humoru. I może faktycznie najlepiej nam doradził. Wykorzystać teren przy nalocie. Jasne. Przetrzebić obronę pokładowymi działkami. Czemu nie. Jestem za.
Epicanthix sceptycznie zmrużył oczy, jakby nie do końca przekonał sam siebie.
- Ja mam jeden statek z drugą pilotką z osławionego klanu Fett. Rattatakański kolega zarezerwował DeepWatera. Słyszałem, jak jeden z naszych Mandalorian czai się na myśliwiec. - skinął w stronę Besaliska. - Coś przegapiłem? Tyle floty, reszta łapie się na pasażerów?
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
Posty: 109
Rejestracja: 31 sie 2021, 22:22

Krag przechadzał się wokół wyświetlonego holo. Pierwszy raz od przybycia tutaj w końcu miejscowy skończył ze zbędną paplaniną i przedstawił cokolwiek przydatnego w ich ataku. Słuchając całego wywodu, spoglądał na szczegóły pałacu ślimaka i musiał przyznać, że ten rzeczywiście dobrze się zabunkrował i jak na hutta przystało, przejawiał paranoiczne podejście w kwestii ilości swojej ochrony. W końcu oderwał się od mapy i stanął przed całą resztą najemników.
- Ha! Mówiłem wam, że frontalny atak jest najlepszą opcją! Czerwonoskóry ma rację, ta droga podejścia będzie najlepsza szansą na przebicie się. Ale nie możemy sobie tak po prostu tam podlecieć, dając im spokój z pozostałych kierunków. - odwrócił się do doradcy króla - Po pierwsze, dajcie mi porządne rakiety do tych wyrzutni w myśliwcu, najlepsze, jakie macie. Bez tego to działka przeciwlotnicze rozwalą nas przy starcie. Po drugie, popatrzcie też tutaj - wskazał na mapie punkt pałacu, który można by umownie uznać za przejście pomiędzy wyższymi piętrami a resztą pałacu. Tu trzeba przywalić, żeby nam nie uciekli a i najemnicy z dołu nagle nam na plecy nie wskoczyli. Po trzecie, dorzućcie mi jakiś plecak odrzutowy, czy cokolwiek do przeżycia, jakbym musiał nagle wyskoczyć z tego myśliwca.
Besalisk w tym momencie się uśmiechnął, ale nikt nie miał okazji tego zauważyć przez osłaniający mu twarz hełm. Powoli w jego myślach formował się jakiś plan na cała tą akcję, choć niewiadomych było zbyt wiele, by można było nazwać go dobrym. Cieszył się jednak, że całość można będzie załatwić tradycyjnie, bez tej całej zabawy ze skradaniem i innymi pierdołami.
- Musimy też wywołać jak największy chaos i zrobić szybkie rozpoznanie na miejscu. Skoro ci wspaniali analitycy nie wyanalitykowali, że zapraszanie hutta do siebie to durny pomysł, to pewnie czeka już na nas mnóstwo niespodzianek. nie zdziwiłbym się, jakbyśmy od razu musieli szukać windy na sam dół, bo księżniczkę wraz ze ślimakiem wywiało do najgłębszych poziomów pod pałacem. Do jakiegoś bunkra czy innego szajsu przygotowanego do ucieczki. Dlatego, kto tylko się zna, cały czas musi sprawdzać ten budynek już na miejscu. Kamery, nasłuch na ich kanałach, weryfikacja planu budynku, dosłownie wszystko. Nawet złapanie jakiejś służby i odpowiednie wypytanie.
Awatar użytkownika
Dexon Krir
Gracz
Posty: 38
Rejestracja: 06 wrz 2021, 10:57

- Umiesz programować?! Chcesz mi powiedzieć, że w tej formie jesteś w stanie bez problemu dotknąć namacalnych rzeczy i jeszcze przy nich profesjonalnie pomajstrować? - zapytał gazowego demona. Nie było się czemu dziwić. Chyba pierwszy raz w swoim całym żywocie widział przedstawiciela tej …oryginalnej rasy. Ta galaktyka potrafi być naprawdę zaskakująca.
Argumenty kobiety, trochę zbiły go z tropu. Spodziewał się, że reakcja będzie całkowicie inna. A może faktycznie jest tak jak ona mówi i coś musiało mu się pokręcić.
- Jestem wręcz w stu procentach pewny, że nazywała się Kara a na nazwisko miała Kamari. Stąd też od razu przykuło to mą uwagę jak wypowiedziałaś swoje nazwisko. Współpracowałem z nią ostatnio. Poznaliśmy się na księżycu Nar Shaddaa. Nawet dobrze płatna praca. Robiła w niej za pilota naszego statku – przechylił głowę lekko na prawą stronę cały czas przyglądając się kobiecie.
- Ale może faktycznie to tylko zbieg okoliczności. No cóż, nie ma sensu dalej tego roztrząsać bo nawet jeśli byłaby w tym nic prawdy, to niestety nie mam pojęcia gdzie teraz się znajduje – skomentował zaskoczenie ze strony kobiety.
- Czyli frontalny atak ? W takim razie wyszło na Twoje – kiwnął głową w stronę wielkiego przedstawiciela czterołapnej rasy.
- W takim razie nie ma sensu długo co planować, skoro mało znane nam są wnętrza całego pałacu. W skrócie robimy desant i przemy przed siebie. Chyba, że wybierzemy parę punktów uderzenia, podzielimy się na dwie grupy by łatwiej poszło z rozpoznaniem w środku pałacu. Plus wprowadzimy niemałe zamieszanie, gdzie wróg będzie musiał rozdzielić swoje siły na poszczególne grupy niż rzucając na nas wszystko co ma – dodał, rozglądając się po zebranych czy popierają jego pomysł czy jednak wolą to zrobić niczym jedna chmara, gotowa wparować do środka pałacu jak Rancorn w stado Banth.
Awatar użytkownika
Azar
Gracz
Posty: 14
Rejestracja: 11 lut 2022, 20:19

Azar nie był zwolennikiem ataków frontalnych, aczkolwiek w niniejszej sytuacji tenże wydawał się chyba najbardziej logiczny. Dane wywiadowcze były jakimś punktem zaczepienia i choć jak sam doradca stwierdził, że nie były pełne, dawały określony obraz tego w jaki sposób akcja powinno zostać przeprowadzona. Biorąc, jednak pod uwagę fakt, iż zabójca miał zamiar sterować statkiem pasażerskim to i tak nie poleci na czele formacji, a dopiero, gdy przynajmniej część ostrzału przyjmą pierwsze myśliwce, a kurz początku bitewnej zawieruchy zacznie opadać. Był to oczywiście tylko jeden ze scenariuszy.
- A więc tak jak mówiłem wcześniej. Biorę DeepWatera i zapraszam wszystkich, którzy nie czują się szczególnie mocno w pilotowaniu. Będę zamykał nasz "pochód" i postaram się dowieźć w miarę bezpiecznie - skwitował szybko. Namierzył wzrokiem swój statek, nie był jakoś szczególnie okazały, ale na jego oko wystarczający, aby przetrwać.
Rattataki przy całym tym natłoku informacji i wysnuwanych planów doskonale zdawał sobie sprawę, że Huttowie reprezentują bardzo wysoki poziom intelektualny i nie jest łatwo ich zaskoczyć. Rzeczony atak frontalny prawdopodobnie również wchodził w kalkulacje Artaaka. To nie był po prostu gruby ślimak, a raczej gruby ślimak o umyśle geniusza z morzem środków finansowych do wydania na najemników, sprzęt i inne kwestie związane z ochroną. Na tym etapie, jednak nie było już mowy o jakimkolwiek zawahaniu. Misja mu się spodobała, zwłaszcza z powodu wynagrodzenia i nie miał zamiaru odpuścić. Dodatkowym sukcesem było to, iż nie pracował z amatorami, a istotami, które już coś przeżyły i potrafiły. Było ważne, aby w zespole nie znajdowały się jednostki opóźniające resztę. Na obcym terenie? Nie można było do tego dopuścić. Jeżeli nikt więcej nie miał już nic sensownego do powiedzenia, spakował swój sprzęt i ruszył w stronę DeepWatera, aby przygotować statek do ciężkiej podróży, która go czekała...
Awatar użytkownika
Vacandder
Gracz
Posty: 19
Rejestracja: 29 sty 2022, 12:10

Gaz podleciał do jednego z przedstawicieli pałacu i na swoją prośbę odebrał od niego odbiornik i słuchawkę w jednym tak by mógł się komunikować z resztą przez ich odbiorniki. Pomajstrował przy częstotliwościach tak by nadawał i odbierał to co reszta grupy, przy czym zakodował sygnał dla postronnych. Wsadził urządzenie wielkości słuchawki do ucha dla normalnego człowieka w swoją gazową powłokę i ja zamaskował tak jak wcześniej zrobił z pistoletem.
Odwrócił się w stronę Dexona słysząc to co mówi.
- Nauczę się tego co dla was istot materialnych jest proste jak łapanie czy chwytanie przedmiotów, zajęło mi dużo czasu, lecz żyję nie od dziś i swoje potrafię. - na dowód swych słów kończył majstrowanie przy urządzeniu do komunikacji, które sprawnie zamaskował w swej gazowej powłoce.
- Szanowny Dexonie lecę z twoją ekipą. - dodał po chwili. Skierował się w stronę hologramu. Hutt miał spore zabezpieczenia na każdą ewentualność. Demon zgadzał się z założeniami reszty, lecz zawsze rekonesans na miejscu, w czasie rzeczywistym jest niezbędny, oczekiwania a realia na miejscu mogą być zgoła inne.
Odwrócił się i falował teraz przy grupie Dexona. Wsłuchiwał się w dalsze pomysły. I na spokojnie snuł swoje, lecz czekał z wypowiadaniem się....
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
Posty: 36
Rejestracja: 05 wrz 2021, 23:09

Kiedy Krir na głos zastanawiał się nad metodą infiltracji pałacu Hutta, Okuda półgębkiem – chcąc jak najciszej, a w efekcie zupełnie nieudolnie - gwizdnął w stronę jednego z zeltrońskich zaopatrzeniowców krzątających się po hangarze. Magentowy weteran z narastającą irytacją przysłuchiwał się niekończącym dywagacjom najemników i fakt, że jeden z nich przed chwilą przywołał go do siebie jak psa wcale nie poprawił mu humoru.
- Słyszeliście Besaliska. Wskaże myśliwiec, nafaszerujecie łajbę rakietami, aż nie braknie miejsca dla pilota.
Kwatermistrz przez chwilę zastanawiał się, czy stojący przed nim nieogolony prywaciarz faktycznie nie ma pojęcia, jak wygląda ładowanie wyrzutni MG5, czy być może sugestia wypełnienia kokpitu ciężką amunicją uchodziła w jakiś odległych rejonach Rubieży za przedni żart. Potem odszedł.
- Okej, czyli nasze priorytety są jasne. - podjął Scipio, gdy skończyli mówić trupadur i chmura. - Działa przeciwlotnicze, flota Artaaka, AT-RT. Po wyeliminowaniu tych trzech przeszkód będzie można zabrać się za wysadzenie wieżyczek na przypałacowych murach, przerzedzenie piechociarzy i w końcu lądowanie. Hm. Trzy statki to będzie za mało do tej roboty. Krir, Kamari, Vaccander, sugeruję, żebyście wzięli jeszcze jedną łajbę i możemy odlatywać.
Skoro wielkimi krokami zbliżał się start akcji, Epicanthix począć majstrować przy swoim komunikatorze, celem przestrojenia go na częstotliwość zakodowaną na potrzeby grupy przez Filar-Nitzanina.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

- Słusznie prawi - wtrąciła swoje trzy grosze cycasta Mandalorianka. Wypukły pancerz w wiadomym miejscu mógł przywodzić na myśl tylko jedno - pod tymi dwoma pancernymi wzgórkami, kryły się niemniejsze zasoby tkanki piersiowej - Ten Assayn ma niemałą siłę ognia, więc chcąc się przebić przez mocną obronę przeciwlotnicza i pozostałe, to co spaślak przygotował, trzeba mieć czym walić.
Mia nie dobierała więcej ekwipunku.
- Ty pilotujesz, ja walę z twojego działka - dodała jeszcze do Scypia zaczepnie i puściała mu oczko - Bo zakładam, że twój statek ma takowe.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Personel techniczny oraz zaopatrzeniowcy bardzo szybko zrozumieli, że ta dziwna zbieranina najemników ma jedną wspólną cechę - w miarę kształtowania się planu ataku na pałac Hutta - żołnierze fortuny wydawali się potrzebować coraz więcej sprzętu, broni i amunicji. Szczególnie tej wybuchającej.
Ostatecznie, dostali wszystko, czego potrzebowali, ale w ogólnym zamieszaniu i niespodziewanym wybuchu entuzjazmu wobec spełnianych zachcianek, nikt nie był w stanie wskazać pomysłodawcy załadowania do frachtowca DeepWater dwóch skrzyń z wyrzutniami przeciwpancernymi, działka E-Web i dwumiesięcznego zapasu suszonego mięsa z tauntauna, zaś doliczenie się wszystkich granatów jonowych, termicznych, ogłuszających, błyskowych i dymnych rozdzielonych pomiędzy najemników oraz ich statki kosmiczne, było po prostu niemożliwe.
Po, całkiem legalnym i odbywającym się za pozwoleniem Jego Wysokości, zszabrowaniu pałacowej zbrojowni, oddział dzielnych najemników, największej - bo jedynej - nadziei księżniczki Chiame, gotów był wyruszyć w drogę, ku niebezpieczeństwom, bogactwu i sławie - lub pewnej śmierci, o czym przekonanych było kilka osób pracujących w planetarnym wywiadzie i siłach specjalnych.

System Klatooine
Przestrzeń kosmiczna


Miya Kamari, Dexon Krir, Krag Borlad, Vaccander, Scipio Okuda, Azar jako "Silver" i Khalifa Fett. Miana, których właściciele już niedługo mieli zapisać się w historii jako uczestnicy jednej z najbardziej brawurowych akcji ostatnich dziesięcioleci, z góry skazani na porażkę, stawiający czoła potędze hutta Artaaka oraz dworskim intrygom zeltrońskiego wywiadu. W ciągu nadchodzących godzin mieli stać się największymi bohaterami w oczach króla Yova Gallo i jego, więzionej na Zewnętrznych Rubieżach, córki, księżniczki Chiame.
Lub zamienić w zimne trupy, o których nikt nie będzie pamiętał.
Wyjście z nadprzestrzeni było bezproblemowe i, na pierwszy rzut oka, niemal niezauważone przez kontrolerów przestrzeni kosmicznej w tym, zapomnianym przez Imperium, układzie. Najwyraźniej gwiazdy sprzyjały szczęściu najemników, bowiem - dopóki nie znaleźli się w bezpośrednim sąsiedztwie planety - nie byli niepokojeni przez istoty z jej powierzchni. Dopiero, gdy statki zaczęły ustawiać się do wejścia w atmosferę, nawiązano z nimi rutynowy kontakt i wskazano miejsca do lądowania - w porcie odległym o trzysta kilometrów od celu ich podróży, pałacu Artaaka.
Jeśli zatem planowali uderzyć od razu, musieli zrobić to zanim kontrolerzy zorientują się, że ta mała flota nie ma zamiaru grzecznie usiąść tam, gdzie jej polecono.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
Posty: 36
Rejestracja: 05 wrz 2021, 23:09

Okuda wysłuchał sugestii kontrolera lotów z zimną obojętnością żyjącego na pokładzie statku wagabundy, włóczykija, który doświadczył podobnie zniekształconych słabym sygnałem łącza komunikacyjnego i identycznie sformułowanych komend już dziesiątki, jeśli nie setki razy.
– Jasna sprawa, wieża. Przyjąłem.
Epicanthix obalił palcem wskazującym pstryczek numer jeden, zamykając kanał łączności z kontrolerem.
– Trzysta kilosów drałować w taką pogodę... - mruknął to do siebie, to do Mandalorianki.
Dumny ojciec „Oreamnosa” podważył pstryczek numer dwa, otwierając kanał do reszty ekipy ratunkowej. Nonszalanckie manipulowanie wihajstrami na pulpicie sterowniczym statku było niezbędną umiejętnością każdego szanującego się pilota; tylko dyletanci dokładali do majstrowania kontrolkami choćby najmniejszego pierwiastka wysiłku.
– To co, spokojnie, aż nie wyjdziemy z atmosfery, potem nabieramy rozpędu i uderzamy na norę Hutta? Zanim zorientują się, że napieramy na wzgórze pałacowe, zrobimy już solidny dystans. Krag, ty i twoje rakiety na szpicy? Będziemy cię osłaniać z Fett. Reszta zamyka flotę.
Ostatnio zmieniony 20 kwie 2022, 16:14 przez Renno Tresta, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
Posty: 109
Rejestracja: 31 sie 2021, 22:22

Besalisk prychnął na słowa kontrolera z planety, pozostawił jednak bezpośrednią odpowiedź dla bardziej wygadanej części ich drużyny. Sam jedynie pozostał na nasłuchu aż do czasu, gdy na wewnętrznym kanale odezwał się do wszystkich ten cały Okuda.
- Jasne. Pilnuj mi tylko pleców, to nie zostanie nic, do czego będziecie jeszcze mogli strzelać. Lecimy powoli, wy ich zmylcie jakąś gadaniną, to może ulecimy spory kawał, zanim się ogarną. A potem gaz i wbijamy prosto w pałac. Hehe.
Krag jedynie przygotował uzbrojenie myśliwca i pozostał na nasłuchu. Skoncentrował się na wypatrywaniu wrogich statków, by być przygotowanym do zestrzelenia jak największej liczby w pierwszym momencie zaskoczenia.
ODPOWIEDZ