Strona 2 z 2

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 08 gru 2021, 02:09
autor: Tala Araluu
-Ja wybrałabym alderaańskie wino, gdybym miała wpływ na zawartość barku w tym pokoju - odpowiedziała, a widząc niezrozumienie na twarzy Kelana wyjaśniła kwestię własności mieszkania. - To mieszkanie należy do mojej dobrej przyjaciółki, tancerki w tym przybytku, a ja korzystam z niego jako bezpiecznego schronienia od czasu do czasu. W Beebleberry bardzo łatwo zgubić pościg, bo nawet jeśli cię tu namierzą, trudno będzie im ponownie złapać trop. Kimkolwiek są ci "oni" - przewróciła oczami i lekko wzruszyła ramionami jakby rzeczywiście w tym miejscu zatarła za sobą ślad wielokrotnie.
Odprężyła się nieco, gdy Le Varr najwyraźniej zaakceptował jej wyjaśnienia albo przynajmniej zrozumiał jej tok myślenia uznając, że nie jest typową spluwą na usługach pomarszczonego, samozwańczego króla galaktyki. Zresztą, uzależnienie się od jednego, nawet dobrze płacącego, zleceniodawcy nie było najlepszym sposobem na prowadzenie interesów - zarówno w tej branży, jak i każdej innej, więc wolała balansować na chwiejnej linie zaufania jak największej możliwej liczby klientów. Przynależność do apolitycznej Gildii jej w tym pomagała, ale Tala zdawała sobie sprawę z tego, że kiedyś może nadejść taki moment, w którym komuś za bardzo nadepnie na odcisk wykonując pracę dla bezpośredniej jego konkurencji.
-Rozumiem - na jej twarzy malował się jedynie skromny uśmiech zakrywający intensywną pracę szarych komórek próbujących wyciągnąć jak najwięcej informacji z lakonicznych słów wypowiadanych przez Kelana. - Cała sztuka polega na tym, by nasze podobizny nie znalazły się w imperialnych rejestrach. Podejrzewam, że tobie, podobnie jak mi, dotychczas udawało się tego unikać, więc załóżmy, że to na razie nie jest problemem. Powiedzmy, że jestem zainteresowana. Powiedz coś więcej o tym zadaniu. Zapłatą, jak rozumiem, dzielimy się po połowie? - nagle w jej oczach pojawił się błysk, a kącik ust uniósł w mimowolnym uśmiechu. - Czy po jednej trzeciej? Jeśli dorzucasz dobre towarzystwo to zakładam, że oprócz ciebie poleci z nami ktoś jeszcze? Aha, każdy z nas leci swoim statkiem czy jak?

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 09 gru 2021, 11:59
autor: Kelan Navarr
W odpowiedzi na uwagę tali, twarz Kelana ponownie rozjaśniła się w uśmiechu.
- Jak pewnie wiesz, Imperium praktycznie zmonopolizowało produkcję bacty. A raczej nie tyle zmonopolizowało, co przejęło kontrolę nad największymi zakładami, wraz z całym ich personelem i zapleczem technologicznym.
- Lecimy na Thyferrę? – weszła mu w słowo Tala.
Kelan twierdząco skinął głową.
- Trafiony. Musimy odnaleźć i pomóc opuścić planetę pewnej osobie. Z tym, że nie jestem pewien, czy ta osoba życzy sobie tej pomocy.
- I co w tym trudnego?
- To główny naukowiec Xucphry.
- Aha…
Na moment w pokoju zapanowała niezręczna cisza, przerwana w końcu przez kobietę:
- To ile płacą?
- 30,000 kredytów, do podziału po połowie.
Tala cmoknęła z uznaniem.
- Co do statku – podjął La Varr – Mój jest spalony i odzyskanie go nie jest warte zachodu. Muszę kupić coś nowego. Nie wiem, czy chcesz pchać się swoim w taką kabałę.

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 09 gru 2021, 15:01
autor: Tala Araluu
-Nigdy nie byłam na Thyferze - tym jednym stwierdzeniem Tala zasadniczo zamknęła kwestię jej zgody na współpracę. Trzydzieści tysięcy kredytów do podziału nie było kwotą powalającą, ale wystarczającą, by zdecydować się na tę pracę. W ostatnich miesiącach wynagrodzenia dla łowców nagród generalnie nie zachwycały wysokością, więc właściwie mogła uznać, że piętnaście kawałków, jakie jej się należały i tak było powyżej średniej.
Należało jeszcze rozwiązać kwestię statku. Jej Zephyr był legalnie zarejestrowany, miał też oficjalne pozwolenie na broń pokładową, co było możliwe dzięki jej członkostwu w Gildii oraz okazjonalnej realizacji zleceń od Imperium Galaktycznego. Był to wygodny układ, bowiem nie musiała się pocić na sam widok gwiezdnego niszczyciela, ale tym razem miała niemal bezpośrednio wystąpić przeciwko władzy na Coruscant, co - w razie wykrycia - najpewniej zakończyłoby wszelkie przywileje, jakimi się cieszyła.
-Możemy zaparkować mój statek w sąsiednim układzie i na Thyferrę skoczyć jakimś złomem, który potem sprzedamy - powiedziała. - Zephyr ma w pełni legalne kody i uzbrojenie, więc możesz mieć rację mówiąc, że lepiej, aby nikt go nie łączył z zaginięciem naukowca. Może się przydać do bezproblemowego przejścia przez ewentualne kontrole imperialne, bo mam zielony status w ich bazach. Pytanie tylko gdzie zaopatrzymy się w dodatkowy transport. Coruscant raczej nie wchodzi w grę, najlepsze będą Zewnętrzne Rubieże. W ogóle, gdzie mamy dostarczyć pana profesora?

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 10 gru 2021, 07:35
autor: Kelan Navarr
- Najsensowniej byłoby się chyba przesiąść na Ghorman. Choć również na szlaku handlowym Rimma, to nieco na uboczu. Imperium jest tam obecne, choć po tym, co odstawił dwa lata temu ten admirał… jak mu było… - Kelan zamyślił się na moment, aż w końcu odszukał w pamięci odpowiednie nazwisko. – Tarkin! Właśnie… po tym jak skurwysyn wylądował z rozmysłem na tłumie protestujących i dostał za to awans, nastroje są im mocno nieprzychylne. To może działać na naszą korzyść. Obiekt dostarczyć trzeba będzie do systemu Salient.
Pytające spojrzenie Tali sprawiło, że uściślił szybko:
- Zewnętrzne rubieże. Też do niedawna nie miałem w ogóle pojęcia, że takie miejsce w ogóle istnieje. To co? Zbieramy się stąd, czy chcesz zostać tu na dłużej?
La Varr wymownie spojrzał na pustą szklankę.

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 11 gru 2021, 12:50
autor: Tala Araluu
-System Salient? On jest pod kontrolą Imperium - Kelan najwyraźniej nie zrozumiał rzeczywistego powodu pytającego spojrzenia Tali. - Dlaczego mielibyśmy wywozić imperialnego naukowca właśnie tam? Jakieś rozgrywki wewnętrzne czy o co chodzi?
Na ogół nie zadawała takich pytań, bo im mniej wiedziała, tym lepiej było dla niej. Tym razem jednak miała przeczucie, że albo wchodzi w wewnętrzne rozgrywki wysoko postawionych ludzi, albo w systemie Salient dzieje się coś, o czym Imperium Galaktyczne jeszcze nie wie. Dochodziły do niej plotki o tym, że w całej galaktyce pojawiają się pierwsze zorganizowane grupy oporu przeciwko rządom Palpatine'a. Większość z nich przypominała organizacje terrorystyczne.
-Możemy tu jeszcze chwilę przeczekać - odpowiedziała. - Niech trochę się uspokoi po zamieszaniu, jakiego byliśmy powodem. Częstuj się - machnęła dłonią w kierunku alkoholu, ale sama nie wyrażała zainteresowania piciem. - Dobrze byłoby co nieco się o sobie nawzajem dowiedzieć. Zawodowo znaczy. Ja najlepiej czuję się z karabinem wyborowym w rękach, ale poradzę sobie z każdą bronią blasterową. A ty? Twoja najmocniejsza strona? To będzie istotne przy planowaniu.

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 12 gru 2021, 15:18
autor: Kelan Navarr
- Wierz mi, że dostarczanie kogokolwiek imperialnym jest ostatnią rzeczą na mojej liście rzeczy, które bym zrobił.
Kelan ponownie nalał sobie odrobinę złocistego trunku i ponownie rozsiadł się wygodnie ze szklanką w ręku. W reakcji na pytanie Tali wzruszył ramionami.
- Tam, gdzie mnie szkolono, wymagano pełnego wachlarza umiejętności - odpowiedział i zwilżył gardło łykiem whiskey. - Nie jestem ekspertem jeśli chodzi o hackowanie wszelkiej maści systemów. W podstawowym zakresie dam sobie radę, ale nie wymagaj cudów. Znam też lepszych pilotów ode mnie. Jeśli chodzi o całą resztę... cóż, nie musisz się martwić.
"Zawiodłem już o jeden raz za dużo" - dodał w myślach i jednym haustem opróżnił pozostałą zawartość szklanki.

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 14 gru 2021, 15:38
autor: Tala Araluu
-Świetnie - skwitowała dość chłodno, choć wyraz jej twarzy świadczył o tym, że zakres umiejętności jej wkrótce-towarzysza-broni ją satysfakcjonuje. O ile, oczywiście jego deklaracje pokrywały się z rzeczywistością, a nie były wyłącznie efektem przerostu męskiego ego. Przez chwilę milczała przyglądając się temu, jak Kelan sączy alkohol, po czym uniosła kąciki ust w dyskretnym uśmiechu. - Zapomniałeś dodać, że w kwestii doboru ubrań twoje umiejętności też pozostawiają wiele do życzenia.
Jeśli miała się z tego wywiązać jakaś dłuższa dyskusja to niestety, zanim zdążyła się rozpocząć, została przerwana przez nachalne pukanie do drzwi. Tala momentalnie spoważniała i w ułamku sekundy znalazła się przy drzwiach z pistoletem blasterowym w prawej ręce, Kelan również nie wyglądał jakby chciał się całości biernie przyglądać, bowiem płynnym ruchem sięgnął do kabury.
Drugą rękę zaś uniósł do ust, by jednym haustem opróżnić szklankę.
Tala uchyliła drzwi, a w powstałej szparze najpierw pojawiła się lufa jej broni, a dopiero później twarz. Kiedy zobaczyła kto za nimi stoi, momentalnie otworzyła je szerzej, dzięki czemu Le Varr miał okazję ujrzeć tego samego mężczyznę, który wpuścił ich na górę. Mickey wyglądał na zaaferowanego.
-Imperialni - wydyszał. - Są na dole.
-Dzięki, Mickey. Kup nam trzy minuty.
Mężczyzna skinął głową i pobiegł wzdłuż korytarza, by zająć się prośbą Tali, która w tym samym czasie odwróciła się na pięcie, zamknęła drzwi i rozejrzała po pokoju. Biorąc pod uwagę do czego mieszkanko służyło przyjaciółce Araluu, wiedziała, że jest w nim pełno odcisków palców i materiału genetycznego, więc niespecjalnie obawiała się o to, że na tej podstawie mogłaby paść ofiarą podejrzeń. Zresztą, zadbała o to, by jej historia jako klientki tego miejsca była wiarygodna.
-Szklanka - wskazała puste naczynie, z którego pił Kelan. - Nie może tu zostać.

Przebiegli przez drzwi z napisem "wstęp tylko dla obsługi lokalu" i znaleźli się w wąskim korytarzyku w tym samym momencie, gdy usłyszeli głosy szturmowców za plecami. Tala najwyraźniej doskonale orientowała się w układzie budynku, bowiem pewnie prowadziła mężczyznę w sobie tylko znanym kierunku. Przeszli przez kolejne drzwi i znaleźli się w pomieszczeniu, w którym na półkach piętrzyły się stosy pościeli i ręczników. Beebleberry dbało o higienę, a zdrowie ich klientów najwyraźniej nie było im obojętne.
Minęli oburzonego, wściekle na nich popiskującego droida i Tala stanęła przed oknem wychodzącym na wąską alejkę dobre pięć metrów niżej. Spojrzawszy przez szybę zaklęła cicho i odwróciła się do Kelana.
-Na dole dwóch pilnuje tylnego wyjścia - powiedziała. - Możemy to zrobić po cichu, ale wtedy najpierw musimy zejść albo rozwalić ich z blasterów i ściągnąć na siebie uwagę.

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 15 gru 2021, 08:10
autor: Kelan Navarr
- W Beebleberry bardzo łatwo zgubić trop... - mruknął z przekąsem La Varr, również wyglądając przez okno.
Dwóch szturmowców w lśniących nowością pancerzach stało przed niewielkimi drzwiami, wychodzącymi na równie wąską, co zawaloną śmieciami uliczkę. Nawet luksusowe przybytki miały najwyraźniej swe gorsze oblicza. Imperialni stali plecami do ściany, tuż pod oknem, przez które właśnie wyglądał łowca. La Varr zastanawiał się właśnie nad najlepszym rozwiązaniem sytuacji, gdy jego głowę o centymetry minął jakiś metalowy przedmiot. Trudno powiedzieć, czy zrzuciło go przypadkiem jakieś zwierzę, czy część budynku wymagała prac konserwacyjnych. Rezultat był taki sam. Bliżej niezydentyfikowany obiekt roztrzaskał się na białym hełmie jednego z żołnierzy, momentalnie wzbudzając jego zainteresowanie. Imperialni odruchowo unieśli głowy, dostrzegając wychylonego La Varra.
- Kurwa... - zdążył jedynie zakląć Kelan wyskakując przez okno.
Gdyby pozwolił imperialnym wymierzyć broń w miejsce, w którym się z Talą ukrywali, wkrótce mieliby na plecach żołnierzy infiltrujących wnętrze klubu. Widok wyskakującego przez okno mężczyzny zaskoczył ich na tyle, że nie zdążyli odpowiednio zareagować. Szerokość uliczki również zadziałała na korzyść łowcy, uniemożliwiając napastnikom uskoczenie w bok, nim runął na nich z impetem. Choć szturmowcy zamortyzowali nieco lądowanie Kelana, ich twarde zbroje sprawiły, że nie był to upadek bezbolesny. Zajęło mu dobrą chwilę, zanim zdołał się pozbierać i stanąć o własnych siłach. Uniósł wzrok, spoglądając na okno, przez które właśnie wyskoczył. Z tej perspektywy nie wydawało się znajdować tak wysoko. Jego ciało miało jednak na ten temat inne zdanie.
- Idziesz, czy czekamy aż dojdą do siebie? - spytał Talę, która z lekko otwartymi oczami przenosiła na niego wzrok z oszołomionych szturmowców rozciągniętych na ziemi.

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 23 gru 2021, 12:15
autor: Tala Araluu
Tala przyglądała się wydarzeniom z góry i musiała przyznać, że o Kelanie można było jedno powiedzieć z całą pewnością - w przeciwieństwie do wyobraźni - brawury mu nie brakowało. Skok z tej wysokości był nierozważny z tak wielu powodów, że trudno byłoby jej je wszystkie wymienić, ale Le Varra najwyraźniej charakteryzował ten szczególny rodzaj szczęścia, specyficzny dla istot działających ze iście kawaleryjską fantazją, bowiem nie tylko się nie zabił lub okaleczył, ale nawet zneutralizował obu szturmowców.
Imponujące. Na swój sposób.
Araluu sięgnęła dłonią do pasa i odpięła od niego linkę zakończoną kotwiczką, którą zamocowała na krawędzi okna, po tyłem wydostała się z pomieszczenia i szybko, ale bez zbędnego chojractwa opuściła na chodnik pięć metrów poniżej. Stojąc na ziemi ponownie kliknęła coś przy talii, hak nad jej głową puścił, a ona była gotowa do dalszej drogi.
-Wziąłeś szklankę? - zapytała uśmiechając się zalotnie

W powietrzną taksówkę wsiedli, gdy sąsiedztwo klubu nocnego Beebleberry pozostawili za sobą i mieli pewność, że na ogonie nie siedzi im żaden szturmowiec, policjant czy ktokolwiek inny mogący wyrażać zainteresowanie przedwczesnym zgonem pana Lendixa lub dwoma nieprzytomnymi wojownikami Nowego Ładu leżącymi w pewnej bocznej uliczce Coruscant. Do, pilotowanego przez droida, pojazdu wsiedli w pobliżu jej apartamentu - o czym, oczywiście, Kelanowi nie wspomniała. Tala za kurs zapłaciła przy użyciu chipa kredytowego wystawionego na jej nazwisko. Biorąc pod uwagę, że Zephyr zarejestrowany był w pełni legalny i zarejestrowany na nią, nie było sensu do kosmoportu lecieć w ukryciu. Jawna podróż legalnie działającego łowcy nagród na Zewnętrzne Rubieże nie powinna nikogo zdziwić, a ona uważała, że przejrzyste działania mogą jedynie pomóc jej odsunąć od siebie podejrzenia, gdyby ktoś jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności próbował powiązać z nią wydarzenia ostatnich godzin.
Do portu kosmicznego dotarli późno w nocy, ale to miejsce nieustannie tętniło życiem i zdawało się nie odróżniać świtu od zmierzchu. To, że tutaj słońce zaszło nie oznaczało, że na lądującym frachtowcu z Naboo załoga nie była tyle co po śniadaniu. Różnica czasu na jednej planecie potrafi namieszać w głowach, a pory dnia w całej galaktyce były całkowicie nie do usystematyzowania - chociaż Imperium, swoim zwyczajem, starało się narzucić jakieś uniwersalne rozwiązanie.
Zephyr okazał się być zadbaną, ponad trzydziestometrową jednostką wyprodukowaną przez MandalMotors i Tala nie ukrywała uśmiechu, jaki wykwitł na jej twarzy, gdy tylko zobaczyła swój statek. Miała cichą nadzieję, że - tak jak w niej wywoływał dumę - tak w Kelanie obudzi podziw, a być może także zazdrość. Za pomocą datapada zdalnie opuściła trap i gestem zaprosiła Le Varra do środka.

-Zgłoszę nasz lot i jak uzyskam zgodę na start możemy stąd spadać - powiedziała siadając na miejscu pilota i wyklikując coś na datapadzie. Z wnętrza statku dochodziły popiskiwania jednostki astromechanicznej. - To powiesz mi dlaczego pałasz taką nienawiścią do Imperium Galaktycznego, gdy będziemy czekać aż jakiś urzędas zaakceptuje nasz plan lotu i wsadzi nas w kolejkę do startu?

Re: [Coruscant] Jak dawniej

: 27 gru 2021, 09:58
autor: Kelan Navarr
Widok środka transportu nieco uspokoi La Varra. Niektórzy piloci twierdzili, że na podstawie statku można wiele powiedzieć na temat jego właściciela. Po dość krótkiej znajomości z Talą, Kelan był w stanie przyznać tej tezie pewną dozę słuszności. Łowczyni nagród ze swym nienagannym wyglądam po prostu pasowała do należącego do niej frachtowca.
La Varrowi wystarczył rzut oka, by pojąć z jaką dokładnie jednostką ma do czynienia. I choć w jego umyśle momentalnie pojawiły się informacje o silnikach, osłonach i uzbrojeniu statku, na twarzy mężczyzny trudno było doszukać się innych emocji, niż obojętności podlanej niewielką ilością aprobaty. Kelan należał wśród łowców nagród do mniejszości, dla której statek był jedynie metalową puszką, potrafiącą dostarczyć go z punktu A do punktu B. Jeśli była to w stanie zrobić sprawnie i bez problemów – nadawała się.
Całą swoją – musiał przyznać, że często przydatną – wiedzę, zdobył jeszcze w trakcie szkolenia. Podobnie było z umiejętnością pilotażu, choć tu – w przeciwieństwie do innych aspektów przygotowania wojskowego – Kelan nie błyszczał. Prawdopodobnie był lepszym pilotem niż większość istot w galaktyce, lecz daleko mu miana asa przestworzy. Nigdy nie zapałał do pojazdów latających bezgranicznym uczuciem uwielbienia.
- Nada się – rzucił do Tali, która wpatrywała się w jednostkę z taką dumą, jakby była co najmniej odlana z beskaaru.

Zajęli wygodne fotele w kokpicie, a Tala wciskając kolejne przełączniki, stopniowo tchnęła życie we wszystkie systemy statku. Silniki zabuczały przyjemnie, a wnętrze zawibrowało charakterystycznie. Podczas gdy kobieta załatwiała wszystkie formalności związane z zezwoleniem na start, Kelan rozparł się wygodnie i założył dłonie za głowę. Nawiązanie tej znajomości wydawało się ze wszech miar doskonałym posunięciem. Z przyjemnych rozmyślań wyrwało go pytanie Tali.
- To powiesz mi dlaczego pałasz taką nienawiścią do Imperium Galaktycznego, gdy będziemy czekać aż jakiś urzędas zaakceptuje nasz plan lotu i wsadzi nas w kolejkę do startu?
Kelan zbył pytanie wzruszeniem ramion.
- Po prostu mamy rachunki do wyrównania, nie ma co rozdrapywać starych ran. Może kiedyś, w innych okolicznościach.
Nadeszła wiadomość z autoryzacją startu.
- Zabieraj nas stąd Tala – mruknął łowca, dopiero po chwili uzmysławiając sobie, że po raz pierwszy zwrócił się do kobiety po imieniu.