[Tatooine] Piach między koła zębate

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

To, co zrobiła Rogue było niemożliwe.
Takie rzeczy widywało się jedynie w holowidach wypchanych akcją, wybuchami i wiązkami z blasterów (chociaż, tego akurat nie brakowało), których bohaterowie po otrzymaniu najcięższych ran otrzepywali kurz z ubrania i ruszali uratować mieszkańców Imperium Galaktycznego przed armią czarnych charakterów, bezdusznych i okrutnych Rycerzy Jedi lub innych męt z Zewnętrznych Rubieży.
W rzeczywistości, powinna była już zginąć - i to nawet, gdyby nie brać pod uwagę rany na nodze.
Kamari wiedziała co to oznacza. W momencie, gdy Rogue Rushi podjęła decyzję o swoim szalonym manewrze, powietrze wokół niej aż zawibrowało od czystej, nieokrzesanej i niekontrolowanej Mocy.

Dla mechanika z Tatooine ten widok prawdopodobnie był tym, czego mógłby się spodziewać po doświadczonej najemniczce podróżującej po całej galaktyce i mierzącej się z zagrożeniami, jakich próżno byłoby szukać na pustynnej planecie. Mógł jej zazdrościć, mógł ją podziwiać, mógł nie dowierzać własnym oczom, ale nie nie miał wątpliwości, że te go nie oszukały i Rogue naprawdę dokonała przed chwilą rzeczy prawie niemożliwej. A jeśli widział, że to się wydarzyło naprawdę, nie poddawał tych wydarzeń w wątpliwość.

Connor w swoim życiu widział już podobne wyczyny. Jego pamięć nie była krótka na tyle, by zapomniał już co na frontach Wojen Klonów wyprawiali generałowie prowadzący Wielką Armię Republiki do walki. Też potrafili nagiąć prawa rządzące organizmami zwykłych śmiertelników, dokonywali rzeczy dla pozostałych nieosiągalnych.
Generałami byli Jedi.
Przez jego głowę przemknęły obrazy, wspomnienia z przeszłości, a on sam odruchowo zazgrzytał zębami.
Mija mogła wyczuć jego rosnącą nienawiść.

Rogue. Rogue miała prawo być przepełniona radością i dumą z tego, czego przed chwilą dokonała. Jej działania były, nie tylko widowiskowe, ale przede wszystkim niezwykle skuteczne i całkowicie zmieniły rozkład sił na polu bitwy. Tuskeni się wycofywali, banthy panikowały, a niewielki oddział najemników na usługach Jabby - tryumfował. Zaledwie dwie minuty po wdrożeniu w życie jej szalonego pomysłu, strzelanina była skończona.
Można się było jednak spodziewać, że nie był to koniec ich kłopotów.
Obrazek
Awatar użytkownika
Miya Kamari
Gracz
Posty: 48
Rejestracja: 14 wrz 2021, 00:52
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Kobieta była już pewna, kim jest Rogue. Czegoś takiego dokonałaby garstka osób w galaktyce, a z taką raną? Tylko ktoś władający Mocą. Najemniczka nie oszukiwała się także, wiedziała, że ktoś mógł ją zdemaskować, a to oznaczało kłopoty. Koleżanka postąpiła głupio, dokładnie w taki sposób, przed jakim ostrzegali ją jej rodzice. Momentalnie wezbrały w niej pewne sprzeczne emocje.

Rogue mogła o tej pory być na celowniku, a to mogłoby oznaczać kłopoty i dla niej samej. Gdzie jeden mocowładny, tam pełna kontrola reszty. Imperialni zapewne dostaną od kapusia namiary na całą grupę, a wtedy będą jej wypatrywali na każdym przejściu kontrolnym aby dokonać formalnej kontroli. Z drugiej strony, miała tylko jedno wyjście - zabić wszystkich tu obecnych, aby zatrzeć wszelkie ślady. Żadna z opcji nie wydawała się przyjemna, ale logiczne rozwiązanie było jedno.

Obserwacja pozostałych doprowadziła do pewnej konkluzji, Connor mógł coś zwęszyć. Był wystarczająco stary aby pamiętać czasy Wojen Klonów, był najemnikiem i zapewne robił to od dawna. Wyczuwała wzburzoną Moc, co mogło być efektem jego rosnących złych emocji. Była pewna, coś takiego nie wydarzyłoby się, gdyby po prostu był zazdrosny o jej wyczyn.

- Kurwa. - rzuciła do siebie pod nosem i przekrzywiła głowę.

Nie mogła go tak po prostu odstrzelić, to zwróciłoby uwagę innych. Nie chciała też zabijać wszystkich, nie było potrzeby. Musiała coś wymyśleć, bo ta głupia dziewucha wszystko skomplikowała. Wstała więc i otrzepała się z piasku.

- Niezły manewr. Masz silniczki odrzutowe w butach czy jak? - uśmiechnęła się, ale potem skierowała się w stronę Connora, jakby nie oczekiwała odpowiedzi. Musiała grać na zwłokę, znaleźć moment sam na sam z Connorem, a także upewnić się, że nie będzie szukał sojuszników wśród innych, a w niej samej. Miała doświadczenie, była znana, była szansa, że przystanie na jej propozycję. Podeszła do niego i stanęła z boku, wyciągnęła swój karabin i udawała, że coś mu prezentuje. W rzeczywistości chciała z nim zamienić słowo, tak aby nikt inny nie usłyszał.

- Widziałeś to samo co ja, prawda? Widziałam twoją reakcję. Nieźle płacą za takich jak ona, a żadne z nas nie poradzi sobie z kimś takim, jeśli ma doświadczenie. Proponuję więc uczciwy podział, pół na pół, plus zlecenie, nieźle możemy zarobić. Co ty na to? - Miya nie była pewna jego nastawienia, dlatego była przygotowana na wszystko z jego strony. Jeśli zaszłaby taka potrzeba, wystrzela wszystkich po za Rogue i mechanikiem, stwarzał najmniejsze zagrożenie w tym momencie, ale była przyszykowana na więcej ofiar.
Awatar użytkownika
Rogue Rushi
Gracz
Posty: 43
Rejestracja: 29 wrz 2021, 01:25

Rogue otarła pot z czoła i wypuściła ze świstem powietrze. Podjechała powoli do reszty na ujeżdżanej obecnie banthcie, a gdy drużyna się przegrupowała, podała Lee jego blaster, wyciągając dłoń po swój własny. Popatrzyła po reszcie najemników i potarła skroń. Rozbolała ją głowa. Po tym skoku musiała jej skoczyć również adrenalina, co po prowizorycznym łataniu jej rany na nodze prawdopodobnie nie poprawiło jej sytuacji. Teraz jak adrenalina opadała, zrobiło się jej słabo.
- Wszyscy żywi? ... Znaczy, nie wszyscy. - Tu zerknęła w stronę zwłok leżącej ze zmiażdżoną głową Twi'lekanki. - ...Ale poszło chyba tak dobrze jak mogło, biorąc pod uwagę sytuację. Aghh... Mam nadzieję, że nie zapaskudziłam za bardzo tej nogi... - Nadal na grzbiecie banthy popatrzyła po obecnych. - Sugeruję, żebyśmy sobie przywłaszczyli te banthy. Nie widzę nigdzie lepszego środka transportu, przynajmniej dopóki nie dotrzemy do piaskoczołgu.
Na uwagę Miyi odnośnie silniczków odrzutowych w butach, Rogue popatrzyła na nią ze zdziwieniem. Szczerym, nieudawanym zdziwieniem. Nie wiedziała o co jej chodzi. Wzruszyła ramionami.
- Miałam więcej szczęścia niż rozumu. I w cholerę doświadczenia w skakaniu. Lata praktyki. Zrobiłabym prezentację, ale mam zepsutą nogę i ten popis sporo mnie kosztował. - Pokręciła głową i wypuściła powietrze, krzywiąc się. - Zbierajmy się stąd zanim zlezie się więcej tych cholernych Tuskenów.
Wyjęła z wewnętrznej kieszeni kamizelki paczkę papierosów i zapaliła jednego. Potrzebowała tego. I, jak na nią, zapracowała na taką nagrodę. Jeżeli była świadoma tego, że zrobiła "coś nie tak", to nie pokazywała tego po sobie. Wyglądała na kompletnie nieświadomą sytuacji w jakiej się postawiła. I za młodą na to, żeby być uczestniczką Wojen Klonów.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Connor wypełniony był nienawiścią zabarwioną rozgoryczeniem, a gdy Miya się do niego zbliżała miała wrażenie, że te, emanujące od niego emocje, niemal fizycznie na nią napierają. Miała wrażenie, że zanurza się w gęstej cieczy, która wypycha ją w przeciwnym kierunku. Każdy kolejny krok, mimo pozornej, widzianej z zewnątrz lekkości, był trudniejszy i cięższy od poprzedniego.
Kiedy się zbliżyła, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, była tą samą maską obojętności, jaką widywała u niego w ciągu ostatnich kilku godzin, a dopiero, gdy zaczęła artykułować sugestię sprzedania Rogue łowcom nagród lub Imperium Galaktycznego, oczy najemnika zapłonęły żywym ogniem.
W wybuchowej mieszance uczuć gotujących się w duszy Connora na pierwszy plan wychyliły się tęsknota, żal i wielki ból straty.
Kiedyś pewien Mistrz w Świątyni Jedi powiedział, że są takie momenty, gdy zwykła istota - pod wpływem silnych emocji - może robić rzeczy dla niej nieosiągalne, takie do których zdolni są jedynie wyćwiczeni w Mocy. Teraz jego słowa miały się potwierdzić, bowiem prędkość, z jaką lufa karabinu znalazła się przed oczami Kamari nie dawała szansy na reakcję nawet Kenobiemu czy innemu z wielkich, dawnych Mistrzów.
-Kochałem "jedną z tych" - wysyczał przez zaciśnięte zęby, a Miya zrozumiała, że jego nienawiść nie była skierowana przeciwko Jedi. - Wydano ją Imperium tydzień po Rozkazie 66. Masz trzy sekundy, żeby przekonać mnie, żebym nie odstrzelił ci łba.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Rogue Rushi
Gracz
Posty: 43
Rejestracja: 29 wrz 2021, 01:25

Reakcja Rogue była szybka. Gdy zobaczyła, jak Connor unosi lufę karabinu w stronę twarzy Miyi, sama uniosła własny blaster na jego głowę z zimnym wyrazem twarzy. Oczywiście, nie słyszała wymiany zdań pomiędzy nimi, ale z tej dwójki, to Kamari uważała za bardziej godną zaufania. Choć też nie do końca.
- Obecnie tego nie widzisz, ale celuję ci w tył czaszki moim zmodyfikowanym DH-17. Jeżeli nacisnę spust, zrobię w tobie dziurę wielkości mojej pięści. Powoli obróć karabin z dala od jej głowy i połóż go na piasku.
Connor był dla niej podejrzany już wcześniej, a teraz te podejrzenia zaczynał potwierdzać swoim zachowaniem względem Miyi. Czyżby wiedziała coś, czego Connor nie chciał, żeby reszta usłyszała?
- Jeżeli naciśniesz spust, będzie wśród nas więcej niż jeden nowy trup. Więc sugeruję, żebyśmy ochłonęli. I żebyś nam opowiedział, co masz wspólnego z tą zasadzką, która wiedziała żeby się nas spodziewać, była wyekwipowana przeciwko nam i znajdywała się na trasie, którą to ty zasugerowałeś. A teraz jeszcze mierzysz z karabinu do jednego z naszych. Sam rozumiesz, nie maluje cię to w dobrym świetle.
Czego Connor widzieć nie mógł, za to mogli widzieć ci patrzący na Rogue, to że jej blaster był w trybie ogłuszającym.
Awatar użytkownika
Lee
Gracz
Posty: 48
Rejestracja: 11 wrz 2021, 14:06

Lee czasami oglądał holofilmy. Sceny, których nie tak dawno doświadczył, uzmysłowiły mu, że właśnie stał się jednym z bohaterów takiegoż właśnie filmu. Co prawda był postacią drugoplanową, albo i jeszcze niżej w hierarchii, ale... przeżył zasadzkę, uratował koleżankę przed śmiercią z wykrwawienia i nawet kogoś własnoręcznie odstrzelił... Co najważniejsze - żyje. Adrenalina powoli ustępowała, na powrót robiąc miejsce spokojowi. Mężczyzna wymienił się bronią z Rouge i już miał otworzyć usta żeby pochwalić całą akcję... gdy znów wydarzyło się coś niespodziewanego.
Nie słyszał wymiany zdań pomiędzy Connorem a Kamari, ale karabin wycelowany w twarz tej drugiej był bardziej niż wymowny. Lee był mocno zdezorientowany. Chwilę wcześniej ta dwójka ostrzeliwała Tuskenów i osłaniała się wzajemnie. Rouge też już celowała w najemnika ze swojej zmodyfikowanej broni. Chcąc nie chcąc też uniósł broń. Przemytniczka rzuciła swoje oskarżenia, a Lee wtrącił tylko:
- Dość już krwi się tu przelało, nie wiem co się miedzy wami wydarzyło ale jestem pewny, że możemy rozwiązać ten problem później - rzucił okiem na siepaczy Jabby, gdzie są i czy w ogóle są świadomi tego co tu właśnie zachodzi - Trzeba objuczyć Banthy narzędziami i ruszać dalej. Tuskeni mogą wrócić w większej sile w każdej chwili - mówił spokojnie, choć adrenalina znów uderzyła z nadnercza.
Awatar użytkownika
Miya Kamari
Gracz
Posty: 48
Rejestracja: 14 wrz 2021, 00:52
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

No takie rzeczy nie zdarzają się codziennie. Była przygotowana na wszystko, ale nie na tak skumulowane emocje, które miały siłę czasami większą aniżeli łagodnie kontrolowana Moc. W sumie był to jeden z kroków w stronę Ciemnej Strony, przed którą ją ostrzegano i czego jej uczono. Sama zwykle wzbraniała się przed tak silnymi emocjami, ale całkowicie rozumiała jego przekaz. Connor stracił ukochaną, Jedi na których polowano i wciąż się poluje, sama była przed chwilą gotowa odebrać komuś życie aby tylko ocalić Rogue, więc całkowicie rozumiała jego stan kiedy tak bezpośrednio przedstawiła mu sytuację. Nie chciała jednak zaogniać sytuacji, a także samej się zdradzać. Connor może mówił prawdę, ale nie była gotowa mu zaufać. Powiedziała więc do niego cicho.

- Okej spokojnie. Znam Rogue od lat i wiem kim jest, jesteśmy przyjaciółkami. Twój wyraz twarzy sprawił, że zaczęłam lękać się o jej życie, stąd to przedstawienie, wybacz. - Miya nie wykonywała żadnych ruchów i mówiła ze spokojem, co dla większości byłoby trudne, biorąc pod uwagę fakt, że miała przystawioną broń do głowy.
- Współczuję ci straty. Znałam...kilkoro takich jak ona, także mi bliskich, ale tylko ona mi pozostała. Miło spotkać kogoś innego podchodzącego do sprawy. - powoli skierowała otwarta dłoń w stronę Lee i Rogue - Odłóżcie broń, to tylko zwykłe nieporozumienie, źle coś zinterpretowałam.

Nie byłaby już gotowa go zabić. Te fakty zmieniły całkowicie podejście najemniczki. Na jej twarzy było widać szczerość i ciepło, które rzadko goszczą na jej twarzy.

- Zrobisz co uznasz za słuszne, ale wolałabym jeszcze pożyć i pomóc dziewczynie. A jeśli mówisz prawdę, pewnie sam chciałbyś to zrobić. Jeśli jednak mnie zabijesz, oni zabiją ciebie, a potem pewnie sami się powystrzelają. - podeszła teraz do sprawy logicznie, jak na znającą świat najemniczkę przystało, więc i Connor musiał to rozumieć.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

-Co się, kurwa, odpierdala!?
Abum'Jevet wydawał się całkowicie nie rozumieć niespodziewanego obrotu sytuacji, która kompletnie nie przypominała tej sprzed minuty, gdy wszyscy zgodnie strzelali do tuskenów. Wszystko, co był w stanie wywnioskować, że Connor chce zastrzelić Miyę, a Rogue i Lee Connora. Sam też podniósł lufę blastera w górę i to samo nakazał Questu oraz Ademikowi, ale zasadniczo cała trójka nie wiedziała kto tu jest problemem i w kogo celować. Celowali więc we wszystkich.
-Opuście broń! - twi'lekański dowódca wyprawy krzyknął, po czym warknął pod adresem towarzyszącego mu zabraka - Nie ty, idioto.

Connor nawet nie mrugnął, gdy usłyszał za plecami słowa Rushi. Domyślał się, że kobieta nie ma pojęcia o tym, iż mało nie padła ofiarą zdrady ze strony niebieskoskórej, sprzedajnej, głodnej imperialnych kredytów i pochwał, dziwki. Nawet miał zamiar jej wytłumaczyć, wyjaśnić to, że rozgryzł kim jest - bo nie zakładał, by mogła nie być wyszkolonym Jedi - a Kamari planowała podać ją na tacy Inkwizycji Palpatine'a, ale w tym momencie wszyscy nagle zaczęli gadać. Abum, swoim zwyczajem, przeklinał, Lee próbował odgrywać rozsądnego mediatora, a Miya...
Cóż, Miya nie była specjalnie wiarygodna w jego oczach, ale nie to było teraz najważniejsze. Najistotniejsze było to, że opuszczała broń, a jeśli mechanik i ta młoda Jedi robili to samo, Abum i jego wspólnicy mieli znacznie mniej celów, do których mogli mierzyć z broni - dokładnie jeden. Jego. To raz. Dwa, jeśli Rushi nie opuściła blastera, on za chwilę mógł mieć dziurę w głowie, co również nie zaliczało się do najlepszych możliwych kierunków rozwoju sytuacji.
-Kurwa - zaklął cicho, acz z uczuciem i opuścił lufę karabinu. Nie całkiem, tak o czterdzieści stopni. - Ona chciała sprzedać cię Inkwizycji, Rogue - powiedział nie spuszczając wzroku z chissanki. Za chwilę rozstrzygnie się to czy rzeczywiście Miya mówiła prawdę. Jeśli tak, Rogue będzie w stanie ją potwierdzić. - Niebieskoskóra zaproponowała mi, żebyśmy podzieli się nagrodą oferowaną za takich jak ty.
-Inkwizycji!? - do rozmowy wtrącił się Abum, który nadal nie był pewien co się dzieje, ale fakty zaczynały tworzyć w jego głowie pewien wzór. - Imperialnej Inkwizycji? Ta młoda jest, kurwa, pierdolonym Jedi!?
Przynajmniej wiedzieli w czyją stronę skierować lufy broni - w stronę Jedi, oczywiście.

*****

Koreliański frachtowiec YT-1250 przecinał atmosferę gorącej, pustynnej planety kierując się w stronę portu w Mos Eisley. Obsługa lądowisk, co mało zaskakujące, na razie milczała. Nad Tatooine rzadko należało się anonsować wchodząc na orbitę lub kierując się w stronę powierzchni, a dopiero - w najlepszym wypadku - gdy zbliżało się do kosmoportu zarządzanego przez huttów. Nie było tajemnicą, że lądowanie na piaszczystym bezludziu mogło ujść uwadze planetarnym kontrolerom - a może nawet, nie tyle ujść uwadze, ile nie wzbudzić ich zainteresowania.
Systemy pokładowe o niczym nie alarmowały, ale pilot statku kosmicznego zauważył słup dymu unoszący się nad pustynią, a orientując się w topografii rejonu wiedział, że cokolwiek się pali, pali się na terytorium Jeźdźców Pustyni i choć odległość do tego miejsca mogła być liczona w dziesiątkach kilometrów, koreliański frachtowiec mógł je pokonać w kilka sekund, co pozwoliłoby jego właścicielowi dowiedzieć się co jest powodem tego niecodziennego widoku.
Obrazek
Awatar użytkownika
David Turoug
Gracz
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2021, 01:09
Lokalizacja: Wroclavtooine

Tom wracał z kolejnego kursu, tym razem ładunek jaki dostarczał na Klatooine był żywy. Ot z polecenia Huttów, miał przetransportować z Tatooine trzech trandoshan, głośno prezentujących się jako najskuteczniejsze trio egzekucyjne w tej części Galaktyki. Quercus niewiele z nimi rozmawiał, tak po prawdzie to wcale. Najważniejsze, że bez żadnych problemów wysadził ich w miejscu docelowym, a żeby nie wracać na pusto, zapakował swój lekki, korelliańksi frachtowiec owocami pak'pah, które na pewno zbędzie w Mos Eisley, w kantynie Chalmuna.
Kontrola lotów w ogóle nie zainteresowała się jednostką przybyłą na piaszczystą planetę. Może wynikało to z faktu, że takie jednostki często wykonywały loty dla Jabby, a w końcu on był tutaj władcą i panem.
Nim Quercus ujrzał słup dymu na horyzoncie, przestarzały droid serii C, wydał z siebie serię niskich dźwięków, wymachując przy tym chwytakiem. Tom przewrócił tylko oczami, choć blaszak nie dawał za wygraną, tym razem uderzając w inne tony.
- Mamy się kurwa bawić w Jawów i zbierać jeszcze nie ostygły złom z pustyni?! - odparł pretensjonalnie Thomas, mimo to skierował jednostkę w pobliże zadymy. Będąc już całkiem blisko, widział ciała, prawdopodobnie większość z nich należała do Jeźdźców Pustyni. Coś jeszcze podpowiadało mu, że na dole jest całkiem sporo żywych istot, mimo to pilot starał się ignorować to odczucie.
- Beeeeeep! wzim wzim Booh bip bop! - zakomunikował robot, uderzając swym mechanicznym ramieniem o fotel, który zajmował człowiek. Siła była na tyle duża, że serwomotor zaprotestował, a połowa chwytaka odpadła na pokład.
- Twoja agresja jest niepohamowana, to ósmy raz w tym miesiącu jak tracisz swoją hmmm... delikatną dłoń. Albo musisz przypakować albo skorzystać z porady serwisanta lub mechanopeuty. - odpowiedział złośliwie, nie żałując przy tym śmiechu - Wylądujemy to cię poskładam, ale najpierw zobaczymy co tam się dzieje.
Quercus skierował wolant ku dołowi, szukając w miarę stabilnego podłoża. Nieopodal miejsca zdarzenia wypatrzył solidnie wyglądającą skałę, która dawała nadzieję, że YT-1250 nie zapadnie się w bezdennych piaskach Tatooine. W końcu osiadł na kamieniu, a statek wydawał się nie protestować przed takim rozwiązaniem. Quercus przez moment pomyślał o ukrytej, zmodyfikowanej skrytce, a raczej przedmiocie który leżał tam nietknięty od wielu miesięcy. Ostatecznie zaniechał tego, sprawdzając czy blastery swobodnie wychodzą z kabur. Ubrany w standardowy uniform pilota, z podpinką wzmacniającą oraz gogle, opuścił trap, zachowując pełną czujność.
- Blaszak, w razie komplikacji, zamykaj budę i rusz swoje mechaniczne dupsko do kokpitu. Komputer ma wgraną lokaliza....
- Beeeeeeep wziiiiiiit wrrrt! - odparł C-1, tym razem to w jego wokalizie słychać było sarkazm.
- Tak myślałem, że biznes będzie się kręcił także beze mnie... - burknął Tom, gdy trap zamknął się zaraz za jego plecami. Wyglądało na to, że astromech przejął pewne złe nawyki od swojego właściciela. Quercus ruszył w kierunku zadymienia...
Awatar użytkownika
Rogue Rushi
Gracz
Posty: 43
Rejestracja: 29 wrz 2021, 01:25

Rogue milczała. Jej blaster był uniesiony i wymierzony w tył głowy Connora. Gdy ten przemówił i... Rogue usłyszała, że Kamari chce ją sprzedać Inkwizycji, jej wzrok przeniósł się na Chiissankę. I jej spojrzenie było lodowate w odpowiedzi na uśmiechy łowczyni nagród. Szlag. Skąd ona wiedziała? Przeglądała jej inwentarz jak się zdrzemnęła na Kocurze? Przecież Rogue była taka ostrożna. Cały towar był bezpiecznie ukryty. Chyba, że wiedziała gdzie szukać? Ktoś próbował ją wygryźć z biznesu? To nie miało w tej chwili znaczenia. To, co miało znaczenie, to to, że każda z obecnych w tym miejscu osób mogła ją teraz wydać Imperium. Najwyraźniej ludzie Jabby odebrali to jako sygnał, że Rogue to Jedi, na co miała ochotę się roześmiać. ...Tylko, że nie było jej do śmiechu. Patrzyła po kolei po twarzach obecnych rozważając sytuację.
Miya szykowała się do zdrady. Szkoda. Rogue ją lubiła. Będzie musiała się jej pozbyć. Może jeśli dobrze to rozegra, Kamari nadal wejdzie z nią na pokład Kocura? Tam mogłaby ją skasować i wypuścić w próżnię. Będzie miała Roxie do pomocy. Gorzej, że z ranną nogą nie będzie w stanie jej wymanewrować.
Connor. Najwyraźniej skądś wie, czym zajmuje się Rogue. To tylko pogłębiło jej podejrzenia względem niego. Ale użył słów "takich jak ty"... Zaraz, czy oni myśleli, że Rogue jest Jedi? Kurwa. Nie, żeby fakt, że to nieporozumienie jakkolwiek poprawiało sytuację. Nawet jeżeli Rogue Jedi nie była, to i tak Imperialna Inkwizycja miałaby na nią mnóstwo innych brudów i nie wyszłaby z takiego spotkania żywa. Najwyraźniej Connor jest sympatykiem Jedi. Może pomógłby jej z Kamari, jeśli Rogue zagra rolę której od niej oczekiwał? Nadal pozostaje kwestia tego, czy jest zdrajcą w tej misji. Z resztą, Rogue nie była pewna czy dałaby go potem radę sama ściągnąć.
Lee. Lee były jej potrzebny, przynajmniej na razie. Ktoś musi naprawić ten piaskoczołg, a jeżeli wrócą z misji z pustymi rękami, to Jabba wyśle jej na kark łowców głów. To niewiele lepiej niż Imperium. Był jedyną osobą w tym towarzystwie, co do której przynajmniej póki co Rogue nie miała wątpliwości, że jest niewinny. ...Z drugiej strony, Lee wyraźnie dał do zrozumienia, że potrzebuje kredytów. Mógłby ją sprzedać Imperium. Kurwa.
Wreszcie, Abum i jego ludzie. Gdyby tylko Connor trzymał gębę na kłódkę, to oni nie byliby problemem. Teraz Rogue musiała wykombinować jak się ich pozbyć, żeby nie ściągnąć sobie na kark gniewu Jabby. To nie będzie łatwe.
Rogue potrzebuje sojusznika. Nie ma w okolicy ani jednej osoby która nie miałaby interesu w tym, żeby jej strzelić w plecy. Więc Rogue musi im strzelić w plecy pierwsza. Na chwilę obecną, Connor wierzy, że Rogue to Jedi i najwyraźniej z nimi sympatyzuje. Lee z kolei nie chce strzelaniny. Rogue, nie ukrywajmy, też na strzelaninę nie miała ochoty, biorąc pod uwagę jej obecny stan. Kamari... Nie będzie się chciała dzielić z ludźmi Jabby. Nagroda za Rogue nie byłaby tego warta.
Ci, którzy widzieli twarz Rogue, mogli widzieć nieco dzikie spojrzenie zwierzęcia zagonionego w kozi róg, które właśnie się szykuje do walki do ostatniego tchu. Ale... Wreszcie... Rogue zaczęła się śmiać, jakby się rozluźniła słysząc wszystko co było powiedziane, po czym opuściła blaster i schowała go.
- Poważnie? O to poszło? A już myślałam, że mamy w szeregach faktycznego zdrajcę. Gdybym była Jedi, to nie miałabym w tej chwili wielkiej kurwa dziury w nodze. Myślcie, kurwa, trochę. Co, widzieliście mój manewr i od razu zwalacie to na jakąś przestarzałą religię? Fakty są takie, że uprawiałam ekstremalny parkour odkąd byłam na tyle duża, żeby ustać równo na nogach. Wyobraźcie sobie, że niektóre umiejętności można najzwyczajniej w świecie wyćwiczyć. Polecam, swoją drogą. Byłoby to tutaj dla mnie dzisiaj cholernie przydatne, gdybym nie miała JEBANEJ DZIURY W NODZE. Jak będę mogła ustać normalnie na nogach to mogę wam nawet dać kilka lekcji, to nie jest nic specjalnego. Dużo ćwiczeń i dużo praktyki, tyle. A jak chcecie mnie wydawać Imperialnej Inkwizycji. Pff. Jak chcecie. Was też pozabijają, za marnowanie im czasu zwykłą przemytniczką.
Wzruszyła obojętnie ramionami po czym popatrzyła po Abumie, zaciągając się papierosem.
- Zabierajmy te banthy i weźmy się do roboty, co?
Awatar użytkownika
Lee
Gracz
Posty: 48
Rejestracja: 11 wrz 2021, 14:06

Sytuacja robiła się co rusz dziwniejsza, a przy okazji niebezpieczniejsza. Connor rzucił poważne oskarżenie pod adresem Kamari, którą Lee co prawda poznał stosunkowo nie dawno ale wydawała się być w porządku... no, właśnie - wydawała. Mechanik z Tatooine zmrużył oczy - ludzie nie lubili tutaj takich, co to wydają innych Imperium za pieniądze.
Kolejna informacja, która wypłynęła była co najmniej szokująca - Jedi? Tutaj? Lee może nie był obieżygwiazdem, ale coś tam o galaktyce wiedział. Wojny Klonów skończyły się nie ta dawno, więc plotki powtarzane przez pilotów i bywalców kantyn, opowieści i bajania zasłyszane tu i tam, jasno mówiły o istotach z ponadprzeciętnymi, a nawet nadnaturalnymi zdolnościami. Popis sprawności Rouge, który to zaserwowała, może i był nadzwyczajny, ale od razu Jedi? Z drugiej strony, miała świeżo połataną nogę, która w znaczącym stopniu utrudniać mogła poruszanie się... a co dopiero karkołomne manewry. Z drugiej jednak strony, jeśli była Jedi, to co? Lee nie zaznał ze strony młodej dziewczyny żadnej krzywdy. Nie, nawet jeśli to co powiedział Connor, a Abum tak chciwie podchwycił, nie miało dla niego znaczenia.
Twi'lek jednak, miał na ten temat inne zdanie i nawet się z tym nie krył. Niedowierzanie i chciwość w jego głowie nie zwiastowały niczego dobrego. Imperium musiało dobrze płacić za niesławnych użytkowników Mocy, czy jak ją tam nazywali. Rodziło to obawę czy ich pierwotny cel nadal jest celem nadrzędnym.
Parskanie Banth i ogólne napięcie widać musiało skutecznie odwrócić uwagę całej grupy od otaczającego ich świata. Wyćwiczone ucho Lee usłyszało znajomy gwizd silników podświetlnych YT, na kilka chwil nim statek przemknął wysoko ponad nimi i podszedł do lądowania. Rouge w tym czasie, produkowała się, próbując przekonać wszystkich, że ktoś tu się nieźle pomylił biorąc ją za Jedi. Łysol z przekąsem stwierdził, że nawet dla takiego prostaka jak on, tłumaczenie dziewczyny było bardzo naiwne i naciągane. Tak czy inaczej, z blasterem w ręce stanął plecami do młodej kobiety, nie do końca pochwalając jej pacyfistyczne podejście.
- Nie pisałem się na takie gówno - burknął z nachmurzoną miną - Poza tym, mamy towarzystwo. Wzywałeś kogoś aby przybył nam z odsieczą? - zwrócił się do Abuma wskazując brodą postać, która wyłoniła się z pokładu lekkiego frachtowca.
Awatar użytkownika
Miya Kamari
Gracz
Posty: 48
Rejestracja: 14 wrz 2021, 00:52
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Pojawienie się frachtowca nad ich głowami było sytuacją, której bardziej nie mogłaby sobie zażyczyć Miya. Nawet w sytuacji takiej jak ta, przelatujący nad głowami statek rozproszyłbym każdego. Wykorzystując więc te kilka sekund darowane jej od losu, sięgnęła ku Mocy i otworzyła wewnętrzny zamek jednego z cylindrów przy jej broni, po czym szybkim ruchem Mocy schowała jego zawartość za pasem. Całe szczęście, że nosiła pelerynę do zbroi. Gdyby doszło do najgorszego, miałaby większe szanse ze swoją dawną bronią, aniżeli karabinem snajperskim.

- Brawo kurwa, właśnie namalowałeś na niej tarczę strzelniczą. Może puścimy jeszcze ogłoszenie do holonetu, aby więcej osób się o tym dowiedziało? - wybuchła lekko Miya w stronę Connora. - Z jednej strony chcesz ją chronić, z drugiej natomiast właśnie kolejne trzy osoby dowiedziały się o tym. Pomyślałeś przez chwilę nad tym, czy pierdolnąłeś to bez przemyślenia? Pieprzę ten interes, sami załatwcie to zlecenie, ja złapię podwózkę i mnie nie ma.

Kobieta opuściła broń i już chciała odejść w stronę statku. Kiedy jednak zobaczyła jak Abum, Questu i Ademik skierowali broń w stronę Rogue, zrozumiała, że tamci nie przepuszczą takiej okazji i żadna wymówka ich już nie przekonać, musiała działać. Sama do końca nie wiedziała, czy była to kwestia chwili, troska o innego mocowładnego, czy jakaś próba udowodnienia rodzicom, że zasłużyła na ich zaufanie, gdziekolwiek teraz oni nie byli.

Szybkie skupienie w Mocy, zastrzyk adrenaliny. Kobieta wyrwała niespodziewającemu się tego Connorowi broń z dłoni, po czym kolbą rozkwasiła mu nos, aby zyskać dosłownie sekundy, po czym ukucnęła aby zmylić pierwsze ruchy przeciwników i teoretycznych sojuszników, Rogue, Lee i Connora. Miała nadzieję, że dzięki temu kupi czas aby zorientowali się, że to nie oni są celem. Szybkie trzy celne strzały w kierunku celujących do Rogue, tyle wystarczyło, ewentualnie więcej gdyby jakimś cudem spudłowała.

Po wszystkim niebieskoskóra kobieta pozostała w tej pozycji, jednak szybko wypuściła blaster z ręki, na znak braku zagrożenia z jej strony. Dodała także szybko.

- Nie strzelajcie! - i tyle. Musiała czekać, chociaż nie chciała zdawać się jedynie na logiczne myślenie owej trójki, dlatego zagłębiła się w Mocy, aby wyczuć możliwe naciśnięcia spustów broni, tak samo jak robiła to z droidami za dziecka. Miałaby dosłownie sekundę na wyciągnięcie miecza i sparowania strzału, wystarczająco, o ile zmysł ją nie zawiedzie.
Awatar użytkownika
David Turoug
Gracz
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2021, 01:09
Lokalizacja: Wroclavtooine

Tom nie zdążył wyjść zza skał, gdzie rozegrał się dramat, gdy usłyszał strzały. Choć wiele wskazywało na to, że uda się do miejsca gdzie znajdzie przede wszystkim zabitych i ciężko rannych, to użycie broni blasterowej zdecydowanie wzmogło jego czujność.
- C1, zarygluj zamki i bądź gotów do natychmiastowego startu. Nie wiem kogo tam zastanę, ale przecież nie możemy dopuścić do utraty owoców pak'pah - mruknął do komunikatora, licząc że astromech wykona jego polecenie. Koniec końców Quercusowi w ogóle nie chodziło o towar z Klatooine, a o statek.
Sięgnął po jeden ze swoich sprawdzonych blasterów DL-18 i ruszył w kierunku sprawców zamieszania. Mężczyzna nie zapomniał także gdzie się znajduje, więc w każdej chwili można było spodziewać się pojawienia większej grupy Tuskenów, którzy na pewno zostali zaalarmowani niepowodzeniem swoich braci. Co więcej Tom wyczuwał charakterystyczną ciszę Tatooine, która tylko przez chwilę była zakłócona przez strzały i rozmowy rozbitków. Zwykle taka cisza mogła zwiastować tylko jedno...
Awatar użytkownika
Rogue Rushi
Gracz
Posty: 43
Rejestracja: 29 wrz 2021, 01:25

Było dobrze. Rogue opuszczała broń. Lee też mówił z sensem. Connor też opuszczał karabin z głowy Miyi. Jeszcze tylko trzeba było przekonać ludzi Abuma, że sytuacja jest pod kontrolą. Rogue mogła się z nimi porachować później, jak nie miała na sobie trzech luf. Zaczynała się rozluźniać... Aż nie dostrzegła spięcia mięśni Miyi. Wydarło się z niej jedno słowo podsumowujące wszystkie jej myśli i uczucia na to, co właśnie stawało przed jej oczami. I na to jak jej instynkt zawrzeszczał w jej głowie, że za chwilę zostanie sitkiem.
- Kurwa.
Puściła się banthy prawą stroną ciała, lewą ręką chwytając się siodła, żeby postawić wielkie cielsko banthy pomiędzy sobą a Abumem i jego ludźmi. I wiedziała, że dobrze zrobiła. Pierwsze dwa bolty poleciały tam, gdzie przed ułamkiem sekundy była jej głowa i brzuch. Trzeci bolt leciał nisko i zdążył musnąć jej ramię z sykiem, na co Rogue zaklęła ponownie z bólu, ale przytrzymała się banthy, gdy kolejne pociski trafiały zwierzę. Bantha była zbyt ciężka, żeby bolty miały ją przewalić od razu na bok, więc kiedy seria zabójczych strzałów ją uśmierciła, pod zwierzęciem zaczęły rozjeżdżać się nogi.
- Lee, uważaj! - Ostrzegła mechanika, który na chwilę obecną wydawał się jedyną rozsądną osobą w tym towarzystwie. I bądź co bądź, zawdzięczała mu życie. Bantha straciła równowagę i zaczęła przewalać się w stronę Rogue, na co przemytniczka się puściła i przeturlała z dala od zwierzęcia, zanim to by ją zmiażdżyło. Jeżeli łysy jakimś cudem nadal stał, to sięgnęła do niego dłonią żeby pociągnąć go w dół, do schowania się za wałem z umierającej lub już martwej banthy.
Że Lee miał tendencję do szczęśliwego lądowania, to mógł zwalić się przy tym na nią w niejednoznacznej pozycji. Ale to to już kwestia decyzji jego gracza. Fakt faktem, Rogue miała obecnie inne tematy na głowie więc nie patrzyła na to, gdzie dokładnie ląduje Lee, dopóki jest schowany za osłoną z grubego cielska banthy. Rogue wyjęła lewą dłonią swój blaster i przycisnęła go do ciała, nie wychylając się dopóki nic nie wskazywało na to, że jest mniej latających nad głową boltów. Co z kolei mógł zauważyć sam Lee, to że prawą rękę dłoń schowała sobie pod kurtkę, do wewnętrznej kieszeni.
A tam ewidentnie ściska inną broń, której jednak nie wyjmuje. Nie, dopóki nie musi. Jej twarz jest spięta i poważna. A jej prawa ręka trzyma jej ukrytą, tajną broń. Broń, której nie chciała wyjmować przy świadkach.
Awatar użytkownika
David Turoug
Gracz
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2021, 01:09
Lokalizacja: Wroclavtooine

Quercus wyjrzał zza skały, obserwując scenę jak z tandetnego holofilmu. Upadająca bantha wcale nie dodała dramatyzmu scenie, a tylko przypominała tragifarsę, jednak okoliczności farsą nie były. Tom krótko przeanalizował sytuację, w której wychodziło na to, że atak Tuskenów sprowokował grupę ludzi (i nie tylko) do wzajemnej wymiany 'uprzejmości'. Ostatecznie gdyby nie całe zamieszanie, zapewne odpuściłby udział w całej hucpie. Jednakże dość zażarta wymiana ognia wśród dotychczasowych znajomych, musiała wskazywać, iż stawka miała swoją, wymierną cenę.
Thomas wyciągnął drugi pistolet blasterowy i przez chwilę zważył w ręce jeden i drugi. Niby takie same, a różnica między nimi była zasadnicza. W końcu jeden był lewy, a drugi prawy. Żadne idiotyczne nazwy, w stylu prawo i sprawiedliwość. Ostatecznie podjął decyzję i póki był niezauważony, postanowił wyeliminować najbardziej agresywną istotę z całego towarzystwa. Oczywiście mógł się mylić i ustrzelić mocy ducha winną istotę, jednak zbyt długie rozważanie okoliczności, mogło tylko narazić go na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
Quercus ocenił dystans oraz warunki, póki co te były jeszcze sprzyjające. W ostatniej chwili, postanowił jednak skorzystać z "prawego" DL-18. Niedbale wyciągnął broń przed siebie, zmrużył lewe oko, wycelował, a ułamek sekundy później lśniący, niebieskawy bolt, o dość nietypowym kształcie pomknął w kierunku niebieskoskórej kobiety.
Awatar użytkownika
Lee
Gracz
Posty: 48
Rejestracja: 11 wrz 2021, 14:06

No i chuj, no i cześć - zdążył pomyśleć łysy mechanik a powietrzu znów zaroiło się od blasterowych boltów. Tę konkretną strzelaninę zaczęłą Miya, za co mężczyzna, do prawdy był jej po stokroć wdzięczny. Szajs znów zaczął się odpierdalać.
Rozbity nos Connora, strzały Miyi, strzały chłopców Jabby, martwa Bantha i Lee, który chyba wybrał zły moment na rycerskość, gdy stanął plecami do Rouge. Mężczyzna próbował zejść z linii strzału, ale do zwinności, którą prezentowała młoda przemytniczka czy niebieskoskóra najemniczka, było mu daleko. Pierwsze strzały pomknęły ponad nim - te same które ominęły Rouge.
- Lee, uważaj! - usłyszał w momencie gdy o plecy zahaczyła go blasterowa błyskawica. Mężczyzna zaklął siarczyście, bo ból był bardziej niż dokuczliwy. Adrenalina jednak robiła swoje więc rosły mechanik postawił stopę na konającym zwierzęciu aby przeskoczyć go i schować za nim. Nie omieszkał przy tym zawadzić się o siodło, a jakże, i zwalić brodatym ryjem na przód. Koślawe salto w przód zakończyło się mało efektownym lądowaniem na plecach. Dobrze, że i tak go bolały, to nie poczuł chociaż upadku.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Od pewnego momentu trudno było dokładnie śledzić wydarzenia, jakie rozegrały się pośrodku pustyni położonej na zapomnianej planecie Zewnętrznych Rubieży. Całość trwała dosłownie sekundy i zakończyła się równie gwałtownie jak zaczęła - najpewniej nawet ocalali uczestnicy strzelaniny potrzebowali kilku sekund, by upewnić się, że żyją i zweryfikować swój stan, by dowiedzieć się czy jeszcze będą mogli tym życiem cieszyć się dłużej niż kilka minut.
Connor wydawał się być autentycznie zaskoczony atakiem Miyi. Cofnął się o krok jednocześnie łapiąc lewą dłonią za twarz i walcząc o utrzymanie równowagi. Ułamek sekundy później powietrze przeszyły blasterowe bolty, więc odruchowo przestał walczyć z grawitacją i po prostu upadł na plecy, by stanowić mniejszy cel dla żołnierzy Jabby, którzy najpewniej mogli dojść do wniosku, że nie będzie zainteresowany pochwyceniem Rogue. Lądując na piachu sięgnął do kabury na biodrze, z której wyciągnął pistolet blasterowy kierując jego lufę w stronę Abuma i jego chłopaków.
Wbrew pozorom, żołnierze Jabby okazali się być wyjątkowo sprawni w boju. Ledwo na ziemię padł Questu, pierwszy z rażonych nieprzyjaciół, a już Abum'Jevet i Ademik rzucali się na bok jednocześnie ostrzeliwując Rogue i Kamari wodzącą za nimi bronią i ściągającą spust z prędkością tak dużą, na jaką pozwalała jej przepływająca przez nią Moc i... możliwości techniczne blastera.
Wizgi blasterowych boltów, przekleństwa, okrzyki bólu i łupnięcia upadających na ziemię ciał, agonalne wycie banthy - wszystkie te dźwięki zlały się w jeden bitewny harmider zakończony głośnym ryknięciem leżącego na ziemi Connora celującego do niej z pistoletu.
-Ani, kurwa, drgnij!
A potem blasterowy strzał, nie wiadomo skąd, trafił niebieskoskórą w klatkę piersiową. Miya zesztywniała, po czym bez świadomości upadła na ziemię ogłuszona strzałem Toma.
Zawieszoną w powietrzu ciszę przerywały jedynie pojękiwania Lee przysięgającego, że boli go każdy mięsień, każde ścięgno i każdy nerw w jego ciele.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
David Turoug
Gracz
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2021, 01:09
Lokalizacja: Wroclavtooine

Sytuacja zdecydowanie się wyklarowała, a ilość osób, które mogłyby stanowić zagrożenie drastycznie spadła. Mimo to Quercus nie zaniechał ostrożności i nim wyłonił się zza skał, oddał jeszcze jeden strzał, tym razem w kierunku krzyczącego "ani drgnij" mężczyzny. Dla pewności Tom zerknął jeszcze, że strzelał z "prawego" blastera, więc powinien ogłuszyć gościa z rozbitym nosem.
Następnie sięgnął po drugi blaster, a ten który trzymał w dłoni przestawił na większą siłę rażenia. Powoli wysunął się zza skał, schodząc do pozostałych przy życiu istot. Tom choć starał się tego unikać, czuł, że szczególnie od jednej z istot bije bardzo mocna aura. Szmuglerowi pozostało jedynie przewrócić oczami, by ten cały mistycyzm szlag trafił. Dopiero gdy zbliżał się do miejsca strzelanin, stwierdził że jatka była naprawdę przednia, a Tuskeni musieli zastosować dość niekonwencjonalne środki, które pozwoliły im na zniszczenie repulsorowego pojazdu. I tylko banth było szkoda. Tak Tom był wrażliwy na krzywdę słabszych, szczególnie zwierząt.
Thomas, choć czujnie obserwował przytomne osoby, nie zapomniał rzucić okiem na fanty, jakie mógł zebrać z pola bitwy. Niestety na razie niewiele wpadło mu w oko, na pewno powinien przejść się po trupach jeźdźców pustyni, ponieważ raz na jakiś czas trafiał się nietypowy okaz kija gaffi. Tymczasem trzeba było przełamać pierwsze lody.
- Jakaś specjalna okazja, że organizujecie imprezkę pośrodku niczego, przyjmując na nią Tuskenów? - spytał Tom, kierując swoje słowa do Rogue.
Awatar użytkownika
Rogue Rushi
Gracz
Posty: 43
Rejestracja: 29 wrz 2021, 01:25

Rogue oddychała powoli. Wreszcie... Strzały ucichły. Zerknęła krótko na Lee. Ten był ranny... Ale cały. I chował się za banthą razem z nią. Szybko obrzuciła spojrzeniem jego ranę. Będzie żył. Pokiwała głową do siebie po czym... Nadal trzymając prawą dłoń pod kurtką, podniosła się powoli do siadu. Uniosła blaster nad banthę, gotowa strzelić w każdego wroga. W pierwszej chwili wymierzyła w Connora, który być może oberwał boltem ogłuszającym od Thomasa? Następnie w Miyę... Ale ta leżała nieruchoma. Ludzie Abuma najwyraźniej też byli martwi. Za to pojawił się nowy uczestnik zabawy, z blasterem w dłoni, który do niej przemówił.
- Byłam kiedyś obecna... - Zaczęła mówić ostrożnie Rogue. - ... przy tym, jak gangster zastrzelił swojego załoganta, żeby wypić mu drinka. ... To tutaj? To zgarnia główną nagrodę w kategorii najbardziej niepotrzebnej strzelaniny przy jakiej byłam. Czemu się wmieszałeś? - Następnie przyklęknęła na zdrowej nodze obok Lee.
- Pokaż te plecy. - Powiedziała, po czym nie czekając na jego pozwolenie zabrała się za odsłanianie jego rany i odkażanie jej sprejem medycznym, po czym przykleiła mu blaster z bactą. - Do wesela się zagoi. - Poklepała go po ramieniu i pomogła mu usiąść. Następnie sięgnęła do siodła banthy i wyjęła z kabury karabin Tuskena. Zaczęła używać go jak kuli lub laski do podpierania, żeby zacząć kuśtykać do zwłok Abuma i jego ludzi. Uniosła blaster i każdemu z nich poprawiła boltem w głowę, zanim znalazła się blisko.
- Musimy dokończyć misję. - Stwierdziła sucho w stronę dwójki przytomnych... I dość niechętnie Rogue. - Tą trójkę możemy zwalić na Tuskenów i pozbyć się śladów, ale jak Jabba nie dostanie swojego piaskoczołgu, to wyśle za nami łowców. Możesz mieć ich część nagrody, stoi? - Wskazała trzech martwych, zerkając na Thomasa. Następnie zaczęła przeszukiwać trupy. W poszukiwaniu głównie kredytów, broni i informacji na temat zlecenia.
Awatar użytkownika
David Turoug
Gracz
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2021, 01:09
Lokalizacja: Wroclavtooine

Tom spokojnie wysłuchał tłumaczenia kobiety, jednocześnie chowając jeden z blasterów, a drugi w dalszym ciągu miał w pogotowiu. Nie dał uśpić swojej czujności, dlatego lustrował wzrokiem najbliższe otoczenie, pozwolił też opatrzeć swojej interlokutorce łysego mężczyznę. Kobieta nic nie robiła sobie z obecności nieznajomego i po udzieleniu odpowiedzi, sprawdziła jaki jest stan zdrowia towarzysza. Natomiast niebieskoskóra oraz drugi z rażonych istot, w dalszym ciągu byli nieprzytomni.
- Czysta ciekawość. Widok smolastych kłębów dymu pośrodku niczego na Tatooine nie jest codzienny. Niestety muszę stwierdzić, że macie niewiele do zaoferowania, poza wrakiem. - odparł szczerze Quercus, spoglądając na pobliskie ciała Tuskenów - Przede wszystkim, jeśli wzięliście zlecenie od Jabby, to MUSICIE dokończyć zadanie. Nie lubię angażować się w wątpliwego statusu akcje, a już na pewno nie mam zamiaru podpaść robakowi. Zdobycie piaskoczołgu to tylko w teorii banał, ale Jawowie mimo swojej mikrej postury są przebiegli. Niejeden łowca przejechał się na potyczkach z tymi kurduplami.
W czasie gdy Rogue doglądała Lee, Thomas spojrzał na najbliższe ciało jeźdźca pustyni, ale ujawnił przy nim jedynie prymitywną strzelbę blasterową, zwaną potocznie skałkówką. Cztery metry dalej, przy kolejnym ciele leżał zwykły gaderafii. Wiele wskazywało na to, że jego międzylądowanie w drodze do Mos Eisley, nie było zbyt korzystnym posunięciem.
- Hmm, nie martw się, twoi przyjaciele zostali jedynie przeze mnie ogłuszeni. - dodał Quercus - Pozbieram nieco kijów gaffi i nie będę zakłócał wam dalszego plażowania.
ODPOWIEDZ