Mogg zajął się technikaliami. Pogrzebał trochę, poprzeklinał, kilka razy wyładował frustrację na obudowie konsolety, ale w końcu zadziałało. Udało mu się połączyć obcy interfejs z własnym statkiem i dzięki temu wszyscy bezpiecznie mogli przenieść się z powrotem na bardziej stabilny pokład. Sarhel ucieszyła się z tego jeszcze bardziej, kiedy podczas powrotu coś zapiszczało przeciągle w rękawie dostępowym - miała wrażenie, że kawa tego dnia nie będzie jej już potrzebna.
Kiedy Mogg wrócił na swój mostek, Mexin już czekał z danymi.
- Te współrzędne, szefie, to okolice czarnej dziury - powiedział, strzygąc uszami. - Całkiem niedaleko stąd, kilka godzin podróży w nadświetlnej. Jeśli mam być dokładny, to dane wskazują punkt obok horyzontu zdarzeń, tuż na jego granicy. Nie wiem, skąd taki punkt, bo jeśli jakiś statek by się tam znalazł, to najpewniej rozpędziłby się na orbicie dziury i nabrał prędkości. Ale możliwe, że to komputerowi się coś popieprzyło.
- Aha, i jeszcze jedno - dodał Squib. - Alec powiedział, że jak mu pomogę, to za parę godzin może dogrzebiemy się do dokładniejszego zapisu danych i może dowiemy się, gdzie jest załoga, albo chociaż co jest za zamkniętymi drzwiami.
***
Sarhel, od razu po powrocie, zamknęła się w swojej kajucie i zajęła poprawianiem tłumaczenia. Trochę jej to zajęło, tym bardziej, że głowę zaprzątała jej tajemnicza data, do której nadal nie była w stanie dojść. Niemniej, w wyniku jej starań i długiego, żmudnego przeszukiwania materiałów, udało jej się przybliżyć rzeczywistą treść odkrytego komunikatu. A brzmiał on następująco:
Jednostka A-NS9 rozwinęła prędkość przelotową. Nastąpiło zestazowanie załogi – funkcje życiowe członków załogi w normie. Nastąpiło zbliżenie statku do pola oddziaływania czarnej dziury. Statek przyjął pozycję. Nastąpiło wyłączenie silników. Nastąpiło wygaszenie. Tryb „Stand-by”.
Później: Wznowienie funkcjonowania jednostki A-NS9. Opuszczenie orbity. Niedozwolona prędkość. Nagła zmiana kursu. Wprowadzenie poprawek niemożliwe.
Następuje zbliżenie do [01-3345-1402-45-669]. Nie wykryto sygnatur życiowych.
Krytyczne uszkodzenie. Nastąpiło zderzenie. Awaryjne przebudzenie kapitana, numer funkcyjny: AN-S73-R.
W międzyczasie, kiedy Mogg razem z Zulokiem i swoimi załogantami głowili się nad sprawami technicznymi, Sarhel robiła przerwy od intensywnego myślenia i zajmowała się pacjentem. Na statku Mogga niewiele mogło jej w tym pomóc - przeszukała śmietnik, który nazywali ładownią i wśród tajemniczych skarbów Mexina, butelek koreliańskiej i po koreliańskiej, zardzewiałych narzędzi, broni i ładowarek oraz czegoś łudząco podobnego do rozlanej rtęci, znalazła apteczkę. Nieotwartą i dzięki temu dobrze zaopatrzoną.
Najpierw przeprowadziła pobieżny skan, chcąc upewnić się, czy mężczyzna wytrzyma do czasu udzielenia mu podstawowej pomocy. Skan na chwilę się wykrzaczył i nie chciał wyświetlać wyników, ale po powtórnym przeskanowaniu i kilku uderzeniach w obudowę zaskoczył, po czym wyświetlił następujące dane:
Pacjent w głębokim szoku. Zalecany odpoczynek i 100mg hydroksyzyny. Utrudnione oddychanie. Zalecane założenie maski tlenowej. Drobne wychłodzenie. Zalecane ogrzanie. Nieregularna praca serca. Zalecana obserwacja.
Sarhel zajęła się wszystkim, wprowadzając drobne korekty, bo urządzenie najwidoczniej nie miało wprowadzonej korekty wykluczeń. Na szczęście Sarhel wiedziała, że przy nieregularnej pracy serca trzeba zmniejszyć dawkę hydroksyzyny, a dla pewności dobrze jeszcze później przeprowadzić najprostsze EKG. Widocznie mężczyzna został wyprowadzony z hibernacji zbyt gwałtownie, a samo zderzenie, szok i uszkodzenie systemów podtrzymywania życia zrobiły swoje. Wydawało się jednak, że nie będzie miał problemów z powrotem do zdrowia, tym bardziej, że po dwóch godzinach skan wykazał znaczną poprawę.
***
Minęło jeszcze parę godzin, w trakcie których niemal każdy członek załogi siedział z nosem w ekranie, zajmując się swoimi sprawami. Tylko Gębuś dzielnie robił obchód statku, wędrując między załogantami i u każdego dopraszając się pieszczot. Było cicho, nie licząc delikatnego szumu urządzeń na statku.
Pierwszy zapiszczał komputer Durosa.
- No, nareszcie... - sapnął Alec, odchylając się na fotelu. - Mogg, chodź spojrzeć.
Według danych wyświetlonych na ekranie, na statku znajdować się miało jeszcze czterdzieści osób. Komputer nie wykrywał żadnych sygnatur życiowych, wyświetlał tylko meldunek o pustej kapsule kapitańskiej. Załoganci rozmieszczeni byli w pięciu pomieszczeniach, a w każdym z tych pomieszczeń panowała temperatura około pięciu stopni Celsjusza oraz ciśnienie znacznie poniżej atmosferycznego. Technologia była dość przestarzała, dlatego drzwi zostały zamknięte przez komputer, kiedy tylko wykryte zostało podciśnienie wewnątrz pomieszczeń. Wyglądało na to, że otworzyć je dałoby się tylko przy użyciu siły.
Ponadto wyświetlił się dokładniejszy raport o zapasach: liofilizowana żywność, woda w proszku, trochę przestarzałej broni kinetycznej, jakieś holofilmy, rzeczy codziennego użytku, ubrania. Do tego znalazły się też zapasy bardziej "naziemne": jakieś nasiona, narzędzia, nawozy, materiały budowlane. Wyglądało to bardziej na zapasy dla kolonistów.
Raport o uszkodzeniach nadawał ciągle to samo: niespodziewane zderzenie z innym statkiem, wynikłe na skutek nieprawidłowych obliczeń. Mexin kręcił nosem i zastanawiał się, jak beznadziejne komputery musiał mieć ten statek, skoro nie potrafiły dobrze obliczyć skoku, ale Alec zaraz pokazał im następną ciekawostkę - statek posiadał tylko standardowy napęd podświetlny. Ta jednostka nigdy nie wykonała skoku w nadświetlną.
***
Jako drugi zapiszczał skaner w kajucie Sarhel. Kobieta podeszła do swojego pacjenta zaniepokojona, ale urządzenie nie zaraportowało żadnych błędów. Przeciwnie, na małym ekranie wyświetlił się pocieszający komunikat: pacjent odzyskiwał świadomość. I rzeczywiście, kiedy tylko Sarhel odpięła elektrody, mężczyzna poruszył się i wziął głębszy oddech. Uchylił lekko powieki, jakby obudził się w środku nocy i nieprzytomnym spojrzeniem powiódł po pomieszczeniu.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał w starożytnym basicu.