[Tatooine] Gdzieś w Układzie Tatooine

Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

To było jasne, jak bliźniacze słońca Tatooine w zenicie, że nie obędzie się bez jakiegoś zajścia. W jednej chwili przechadzali się jarmarkiem, w kolejnej Dokfin dźwigał się już ze szczątków straganu, na który wepchnęła go szamocząca się dwójka tubylców. Twi'lek i człowiek walczyli zażarcie, przy czym ten drugi zdecydowanie przeważał. No cóż, przynajmniej do czasu gdy do akcji wkroczył Mandalorianin Lok. Oszczędnymi ruchami rozprawił się najpierw z jednym, potem z drugim ulicznikiem, przy okazji rozbijając kolejny stragan. Shin obserwował całe przedstawienie uważnie - na tyle, że poznał manewr z odwróceniem uwagi poprzez bójkę. Ileż to razy sam stosował podobne akcje? Uśmiechnął się oszczędnie na wspomnienie starych czasów, ale z zaskoczeniem przyjął, że to ich pracodawca trzyma w dłoni zdobycz, na którą polowali tamci. Była to kolejna ciekawa informacja o biznesmenie. Lepkie ręce Kary też nie uszły jego uwadze, ale w tym momencie, w jednym musiał Lokowi przyznać rację - zbiegowisko rosło z każdą chwilą, a prawdopodobieństwo, że złodziejaszki mieli więcej wspólników, było więcej niż pewne. Rozejrzał się uważnie wokół z dłonią na blasterze i podszedł do przetyranego biznesmena. Kilkoma klepnięciami otrzepał go z kurzu i kiwnął na Mando aby wyprowadził ich z placu. Zgarnął przy tym Karę, rzucił rozwrzeszczanej przekupce kilka kredytów i dodał kilka słów:
- Sprawcy całego zamieszania, na pewno wyrównają pani straty! - zapewnił wysuszoną przez życie i mocne słońce ludzką kobietę, która była właścicielką jednego z rozbitych straganów. Oni w tym czasie ulotnili się z placyku, by kilka chwil później wskoczyć do jednej z pierwszych, napotkanych kantyn. Chłodne wnętrze miło kontrastowało z upałem, który zostawili na zewnątrz. Shin poprowadził ich przez salę i bezceremonialnie zajął ostatnią wolną lożę, tuż przed grupą Chadra-Fan'ów, którzy wyglądali na kupców spoza układu. W ciągu kilku minut powinno się okazać kto ich śledzi. No chyba, że I'Gami popadał w paranoję i dziwnym trafem stał się nazbyt podejrzliwy.
- No, to debiut mamy za sobą - rzekł prawie wesołym tonem i kiwnął na kelnerkę. Zamówił dla siebie kufel lokalnego, chłodnego ale, dając pozostałym wolną rękę w wyborze napitku. Gdy kobieta oddaliła się aby nalać napoje, Shin wciąż obserwując wejście znów przemówił:
- Niezły refleks, Dokfin - pochwalił biznesmena, nawiązując do próby rabunku - A Ty moja droga, pochwal się, co ciekawego zdobyłaś? Lok, zauważyłeś kogoś na placu?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Kara Kamari
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:21
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Kara rozsiadła się w loży, zajmując miejsce tuż przy ścianie, w ten sposób miała osłonę w postaci innych, którzy zajmą miejsce od wejścia. Kiedy Shin zamówił swoje ale, Kira zamówiła przy okazji cztery losowe drinki, chcąc spróbować kilka specjałów tutejszego baru. Widziała, że większość towarzystwa jest raczej zestresowana wydarzeniem na ulicy, ale Kara wciąż miała dobry humor, a Shin zdawał się wiedzieć dlaczego.

- Masz sprawne oko, myślałam, że raczej nikt nie zauważy. - uśmiechnęła się, a z jej uniesionej dłoni wyślizgnął się naszyjnik przedstawiający dwa słońca Tatooine. Złapała go w ostatniej chwili za koniec łańcuszka.
- Moja pamiątka z Tatooine, zawieszę ją sobie gdzieś w kokpicie jak wrócę na swój statek. Mam nadzieję, że gdzieś ją jeszcze zmieszczę. - zaśmiała się i szybkim ruchem ponownie schowała naszyjnik w dłoni, a następnie do kieszeni kamizelki.

Musiało wyglądać to komicznie, kiedy kelnerka przyniosła Shinowi jedynie piwo, a młodej chissance, aż cztery, wcale nie takie małe, drinki. Czerwonooka klasnęła w dłonie i wybrała pierwszy z brzegu, popijając co chwilę ze szklanki. Następnie drugi i trzeci, w między czasie rozglądając się po pozostałych, a także sprawdzając zdalnie stan swojego statku, który zostawiła na Nar Shadda.
Awatar użytkownika
Rhel Lok
Gracz
Posty: 22
Rejestracja: 31 sie 2021, 19:53

Mando zajął miejsce na skraju loży, tak aby mógł szybciej reagować być w stanie prędzej wstać i opuścić lożę, albo ją zasłonić. Umysł i ciało Mandalorianina musiało być w takim miejscu w pełnej sprawności, więc miał zamiar darować sobie jakikolwiek alkohol zamówił tylko jakiś sok z egzotycznie brzmiącego owocu i tyle póki co mu wystarczyło. Rhel rzucił tylko okiem na zdobycz Chissanki, ale nie komentował tego, nie chciało mu się, z resztą on jakoś specjalnie nie zbierał jakiś pamiątek z planet. Przemierzył wzrokiem sale i dopiero na pytanie Shina obrócił się ku niemu.
- Ta - odpowiedział krótko Lok, ale miał zamiar za chwilę bardziej obszernie odpowiedzieć. - Zakapturzona postać, brązowe odzienie wierzchnie zdążyłem tylko dostrzec, że ma brodę, ale... Ten wygląd budził wspomnienia, odczucia, których już jakiś czas nie miałem... Dziwne - powiedział ostatecznie Rhel, podniósł nieco hełm i łyknął soku, który okazał się strasznie dziwną mieszanką, bo na początku można było wyczuć straszną słodycz co go odrzucało, a potem przejście w mocną kwaskowatość. Wątpił, że te odczucia kierowały go do niego, to było teraz niemożliwe, ale... W życiu nigdy nic nie wiadomo.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 01 wrz 2021, 16:52

Wysłana na zwiad sonda nie zawiodła. Bez najmniejszego problemu wślizgnęła się do skrzyni, penetrując jej zawartość. Niestety, nie okazało się to owocne - wewnątrz tej skrzyni była jeszcze jedna, która miała jedynie gniazdo ładowania, a poza tym była szczelnie zamknięta. Było to niezwykle interesujące, tak jakby dodatkowe zabezpieczenie. Dodatkowo, Pozz powiedział, że temperatura wewnątrz jest zbyt niska dla żywych organizmów - czyżby to coś wewnątrz było poddane głębokiej hibernacji? A może przewożone materiały były wysoce niestabilne i wymagały obniżonej temperatury przechowywania? Jeśli byłą to ta ostatnia możliwość, to transportowane materiały stanowiły poważne niebezpieczeństwo dla statku i wszystkiego, co na nim się znajdowało, niebezpieczeństwo o którym Lesser wolałby wiedzieć.

Droid odkomenderował sondę z powrotem do transportowanej skrzyni, nakazując jej przebywanie w kącie i jedynie pasywne odbieranie bodźców, po czym ruszył dalej za Pozzem by naładować kolejną skrzynię.
- Mówiłeś, że temperatura jest zbyt niska dla żywych istot. Kriogeniczna? Czy przechowywane wewnątrz materiały są niestabilne chemicznie i muszą być tak utrzymywane?

Droid musiał wiedzieć, czy to co jest w środku stanowi niebezpieczeństwo. W końcu żaden statek nie wytrzyma eksplozji od środka.
Awatar użytkownika
Dexon Krir
Gracz
Posty: 38
Rejestracja: 06 wrz 2021, 10:57

Przepraszam, że tyle musicie na mnie czekać, ale mogłem pisać o tym już wcześniej. Ja jakoś nie mam nic do dodania po za tym, że moja posta kręci się tam gdzie zwykle czyli zazwyczaj przy rampie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Nie zostało im już dużo pracy ze skrzyniami. Gdy droid zadawał swoje pytanie, byli już przy ostatniej, przy której chiss robił krótki skan i podłączył ładowanie. Mandalorianin stał przy rampie, czekając na powrót reszty załogi.
- Och, nie musicie się martwić. Nic co miałoby wysadzić statek. Nic niestabilnego. Pan Dokfin... powiedzmy, ze naprawdę ma fioła na punkcie atmosfery ochronnej swoich artefaktów, które zbierał przez lata.
Droid jednak zauważył, że białkowiec szybciej zaczął wykonywać swoją pracę, jakby nie chciał dalej rozmawiać na ten temat. Po tym jednak odezwał się znowu do droida.
- Czy możemy się skontaktować z pozostałymi? Nie wiem, czy ta cała Kara nie zechce szlajać się po całym targowisku, a nie chciałbym przesadzać z wycieczkami. Chciałbym wiedzieć od Pana Shina, kiedy wrócą.
***
Tymczasem pozostała część ekipy rozsiadła się w barze, doświadczając nieco odpoczynku po zajściach na ulicy. Dokfin zajrzał do ukradzionego portfela i najwyraźniej zadowolony z zawartości zaproponował wszystkim kolejkę.
- Patrzcie - wskazał na duży ekran w barze, przy okazji przywołując kelnerkę. - Akurat jest chyba jakaś prezentacja wszystkich ekip z jutra. Widzicie ten zielony ścigacz tego kel dorczyka z bandą rodian? Moim zdaniem wygra. Jego załoga to też nie jacyś amatorzy z byle dziury na końcu galaktyki. Widać po ich minach i po tym, jak zasłaniają maszynę przed kamerą. Ja już chyba mam swojego faworyta.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Rhel Lok
Gracz
Posty: 22
Rejestracja: 31 sie 2021, 19:53

Mandalorianin nie od razu spojrzał na ekran w barze tylko rozglądał się spokojnie po innych stolikach, jego rola skupiała się na tym, aby ich wszystkich zostawić przy życiu, więc nie mógł ot tak spocząć i spokojnie oglądać. Jednak kiedy Dofkin zaczął opowiadać o jednej z ekip to wtedy Rhel spojrzał na to co tam się dzieje. Możliwe, że według niego ta ekipa wygra, ale on oglądał dalej.
Wtedy na ekranie ukazała się kolejny zawodnik - młody, szczerzący się i machający z entuzjazmem zielonoskóry Twi'lek. Na pewno musiał być pełny werwy i nadziei, że uda mu się wszystko osiągnąć, uda się osiągnąć największe sukcesy w jego życiu, że to dla niego szansa. Lokowi po prostu mu było go żal, bo wiedział jak skończy.
- Ten się rozbije na pierwszym zakręcie - powiedział spokojnym głosem Mandalorianin. Dosyć szybko ocenił jego szansę i raczej wiedział, że w takim sporcie jego postawa sprowadzi na niego śmierć, ale cóż za swoją głupotę należało płacić, a że tutaj mogła tu być cena śmierci to najwyraźniej tak miało być. Na holowyświetlaczu pojawił się ktoś kogo Rhel mógł uznać za zwycięzcę. Dżentelistota z rasy Dug, a jak szybko się potem okazała o imieniu Sebulba.
- On wygra - powiedział krótko najemnik. Widać to było na pierwszy rzut oka, że to weteran wyścigów, jego robotyczna ekipa pracowała w pocie czoła i nie dawała kamerom większego wglądu na jego pojazd, a od samego zawodnika biła pewność siebie, jak nie arogancja. Już sam komentator wspomniał, że zwyciężał on już nie raz na tych torach. - Ma doświadczenia na tej trasie - rzucił spokojnie i wypił nieco napoju.
Awatar użytkownika
Dexon Krir
Gracz
Posty: 38
Rejestracja: 06 wrz 2021, 10:57

Mimo, że bardzo go korciło by zerknąć co dokładnie znajdowało się pod wiekiem, to jednak musiał pamiętać o zasadach jakie wyznawał. Jego zleceniem było chronić ładunku, stąd też jego decyzja o tym by pozostać na statku i chronić to do czego został wynajęty.
Nie miał czasu na bzdety typu spędzenie wolnego czasu na piaszczystej planecie Tatooine. Im krócej tutaj przesiedzą, tym szybciej zrealizują cel do którego zostali wynajęci.
Dex wyszedł przed rampę statku, rozglądając się uważnie po lądowisku. Wolał być czujny na nieproszonych gości, a i tacy potrafili kręcić się przy niejednym kąsku jakim były statki tego typu.
To jest Tatooine. Tutaj zasady piszą się same. Każdy działa na własną rękę, a jak kogoś odstrzelą…cóż mógł nie prowokować byle kogo.
Sprawdził czy ogniwa były naładowane, oraz czy każdy element pancerza funkcjonuje bez żadnego szwanku. Trochę mu się nudziło, ale kto powiedział, że będzie kolorowo i bajecznie. Ot rola ochrony. Pilnować tego do czego zostało się wynajętym.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Shin z zaciekawieniem przyglądał się Karze, która pochłaniała zawartość szkła z szybkością zaprawionej w bojach pijaczki. Ciekawe, jak szybko żołądek kobiety zareaguje na ten kolorowy desant. Przewodnik uśmiechnął się lekko i skupił uwagę na ekranie, który obserował już Dokfin.
Jego faworyt na pierwszy rzut oka wydawał się być rozsądnym wyborem. Mężczyzna już nie raz pokazał, że ma pojęcie o galaktyce a z hazadrem jest za pan brat. I'Gami nie oponował tylko obserwował dalej.
Mandalorianin postawił na doświadczenie - Dug Sebulba był niejako weteranem. Boonta Eve był jego wyścigiem - obcy wygrywał go prawie każdego roku. Do czasu aż pokonał go młody niewolnik... jak mu było? Skywalker? Choć trudno w to uwierzyć, ten sam chłopak stał się później bohaterem Wojen Klonów i wielkim Rycerzem Jedi... Teraz jednak, o Jedi nikt nie mówił. Nie było to rozsądne ani bezpieczne.
Shin milczał przez dłuższą chwilę, popijając piwo i przyglądając się kolejnym zawodnikom. W końcu jego uwagę przykuł, dosyć niespotykany widok - właśnie teraz na ekranie wyświetlała się sylwetka nie kogo innego niż rodowitego mieszkańca planety Kashyyyk. Wookie o imieniu Kaarlaakhan krzątał się przy swoim podzie, a towarzyszyły mu tylko kilka pit droidów. Model nie był najnowszy, w poszyciu tu i tam brakowało czasami paneli. Jednak sama maszyna wyglądała na solidną. No i sam Wookie - poruszał się energicznie, powarkiwał na droidy i zaganiał je do pracy, a gdy obiektyw wykonał zbliżenie na twarz włochacza, dało się dostrzec ten typowy błysk inteligencji. Tak, to ten - pomyślał Shin.
- Okrągły tysiąc kredytów na Wookiego Kaarlaakhan'a - rzekł mężczyzna rzucając wyzwanie Dokfinowi i Lokowi. Kara do tej pory nie wskazała swojego zawodnika - może drinki już zadziałały?
Biznesmen uśmiechnął się chciwie wyczuwając okazję do zarobku.
- Przyjmuję - odrzekł entuzjastycznie i stuknął swoją szklanką o szklankę Shina - Lok, popuścisz trochę i wejdziesz w zakład? - rzucił mężczyzna i sprzedał Mando kuksańca pod bok niczym dobry wujek. Chwilę później pożałował tego gdy pięść zderzyła się z płytami pancerza.
- Zapomniałem jakie to cholerstwo jest twarde - rzekł z krzywą minął. Shin wybuchnął śmiechem i zamówił drugą kolejkę. W tym samym czasie nadszedł komunikat od Lessera. Komunikator zagwizdał cicho i błysnął z lekka, informując o wiadomości. I'Gami zapoznał się z treścią i rzucił w eter ich loży:
- Na pokładzie Ronina chyba się już nudzą - rzekł i spojrzał na biznesmena - Twój podwładny dopytuje kiedy wrócimy - uniósł urządzenie do ust i wysłał krótki komunikat z przewidywanym czasem ich powrotu i planem pozostania na Tatooine do dnia kolejnego.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 01 wrz 2021, 16:52

Droid nie miał więcej okazji do sprawdzenia co jest w skrzyniach, pozostawało kalkulować szanse sondy na wejście w interakcje z tym co było w środku, gdyby ktoś zdecydował się to otworzyć. Tymczasowo jednak nie zamierzał dalej napierać na sprawdzenie zawartości skrzyń, mogło to nieść zbyt znaczące konsekwencje.
- Oczywiście, zaraz skontaktuję się z naszym pracodawcą, choć aby zachować wystarczająco dużo pozorów, musi on zachowywać się jak na prawdziwego bogatego turystę przystało. Co oznacza czasem oddanie się rozrywkom.

Po chwili Lesser otrzymał odpowiedź od Shina, która, jak rzeczywiście się spodziewał, zakładała pozostanie w mieście do dnia jutrzejszego.
- Jak widać, Pan Dokfin pragnie pozostać w mieście przynajmniej do jutra. Zatem mamy dość czasu by zadbać o statek. Udam się teraz na zewnątrz i będę doglądał portowych droidów dokonujących tankowania.

Jak powiedział, tak i zrobił. Lokalne pitdroidy kręciły się w pobliżu statku, zatem Lesser podszedł do nich by przypilnować ich często zbyt impulsywnej pracy. Zamierzał później sprawdzić, czy uda mu się przyjrzeć bliżej komputerowi Pozza, ale to musiało zaczekać aż Chiss straci czujność. Zresztą, miał cały lot na to.
Awatar użytkownika
Kara Kamari
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:21
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Kira nie przepadała za hazardem, dlatego nie obstawiła nikogo. Wolała zdać się na własne umiejętności i pracę, aniżeli na złudny los szczęścia. Pochłanianie kolejnych drinków było lepsze, niż przekrzykiwanie się w dopingu obstawionego kierowcy. Minęło może z 10 minut, a wszystkie 4 drinki zostały przez nią pochłonięte. Jej stan wydawał się nie zmienić, chociaż w rzeczywistości czuła się bardziej pewna siebie, nie straciła jednak na "stabilności" postrzeganego świata i swoich odruchów.

Chociaż nie obstawiła nikogo, zaczęła dopingować co rusz tego, który prowadził na torze. Przysunęła się nawet bardziej do Shina, szukając momentami oparcia dla siebie. Rozglądała się rozbawiona po innych członkach tej dziwnej załogi, jakby zachęcała ich do wspólnej zabawy, ale po większości nie mogła tego oczekiwać. Byli tacy poważni i skupieni na poważnym zadaniu...Kira była poważna kiedy trzeba, ale chciała żyć, a nie jedynie przeżyć życie.

- No dalej, bierz go z lewej! - krzyknęła, kiedy kierowca na drugiej pozycji spieprzył manewr aby wysunąć się na prowadzenie. - No nieeee! Co to miało być?!

Kobieta rozbawiona zaczęła się...śmiać z sytuacji? Opierała się o ramię Shina, aby próbować powstrzymać napad śmiechu. Zdecydowanie alkohol zaczynał działać, co mogło kwestionować jej zdolności do pilotażu. Mimo wszystko, jej dłonie i ruchy były stabilne i przemyślane, nie jąkała się, nie kręciła niekontrolowanie głową. Ale zdecydowanie ją na chwilę odcięło. Nim minęła minuta, Kira z opartą głową na ramieniu Shina zasnęła. Chociaż była wcięta, wyglądała na zadowoloną i spokojną, jakby właśnie odsypiała najlepszy dzień w życiu.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

- No, i to by było na tyle - mruknął rozbawiony Shin. Młoda dziewczyna zasnęła niedługo po tym jak osuszyła zawartość wszystkich szklanek. Jej emocjonowanie się wyścigiem i głośne kibicowanie było do prawdy zabawne - bo zamroczona alkoholem nie skleiła do końca faktów. Na ekranie, owszem, wyświetlany był wyścig, ale zeszłoroczny. Przewodnik ze śpiącą na jego ramieniu Karą obserwował samotny samotny finisz Sebulby. Oprócz Duga niezbyt wielu innym zawodnikom udało się ukończyć wyścig. Cóż, wielka prędkość, wielkie ryzyko.
Czas płyną nieubłaganie, toteż po kolejnej skończonej kolejce I'Gami zasugerował, że czas się zbierać.
- Zdecydowanie lepiej i bezpieczniej będzie jeśli wrócimy na statek już teraz - rzekł powoli wstając i zbierając śpiącą królewnę z zajmowanej przez nich loży - Ryzyko, że ktoś zechce odzyskać swoją własność w świetle dnia jest niższe, niźli mielibyśmy wracać po zmroku.
Mężczyzna uniósł w ramionach filigranową pilotkę i ruszył ku wyjściu. Jego towarzysze ruszyli za nim, Dokfin uprzednio uiścił opłatę za rachunek i zostawił sowity napiwek - w końcu nie płacił ze swoich.
Żar, który ich przywitał po wyjściu z zacienionej kantyny był jeszcze gorszy niż uprzednio.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Pijackie eskapady chissanki i jej bądź co bądź uroczy koniec picia zmusiły wszystkich do powrotu z pierwszego dnia "zwiedzania" Tatooine. Widok manadalorianina odstraszył następnych chętnych do kradzieży od ich grupy, więc droga powrotna do statku minęła już im bez większych przygód. Sytuacja wśród straganów musiała się już rozejść wśród gapiów i dodać sławy ich ochroniarzowi. Chcianej lub nie.
Pozostała część grupy czekała już na nich na statku z gotowym obiadem, chłodniejszym, by ulżyć po upale, który panował na ulicach. Jednocześnie mieli czas na odpoczynek oraz na planowanie dnia następnego. Zgodnie z przyjętym rozkładem, mieli wybrać się do hangarów zawodów, by tam przyjrzeć się drużyną, a następnie uczestniczyć w wyścigach jako widzowie. Niezależnie od jutrzejszego wyniku zakładów, wieczorem powinni też zebrać się już do odlotu. Nie było potrzeby przedłużać pobytu dłużej, niż było to konieczne do utrzymania ich przykrywki.
Shin ułożył ich słodką pilotkę, wiedząc już, że to, co ją niedługo obudzi, to naprawdę solidny kac. Gdy wszyscy znaleźli się na statku, mieli też czas, by omówić kilka spraw.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Shin poprowadził ich ku lądowisku. Niósł w ramionach pijaną dziewoję, która to przeceniła odrobinę swoje umiejętności w piciu. Cóż, zdarza się. Najważniejsze żeby doszła do siebie i jutro była w stanie pilotować statek.
Przewodnik ułożył Chissankę na łóżku i zostawił ją w spokoju. Po chwili jednak wrócił do kajuty z butelką wody, szklanką i popularnym środkiem na ból głowy. Ustawił to wszystko w pobliżu łóżka i tym razem opuścił już kajutę na dobre. Dotarł do mesy gdzie większość ich barwnej kompanii zasiadła już do posiłku. We wnętrzu "Ronina" panował przyjemny chłód, będący miłą alternatywą do klimatu za zewnątrz. Mężczyzna zajął swoje zwyczajowe miejsce. Nim zabrał się do posiłku, już chyba z automatu sprawdził zabezpieczenia swojego statku. Nigdy nie wiadomo co może przydarzyć się w takich kosmoportach jak ten. Nic nie wzbudziło jednak jego podejrzeń, więc zabrał się do jedzenia. Uruchomił jeszcze w międzyczasie system audio, aby umilić im posiłek.
- Jak minęła wachta na pokładzie? - zapytał tych, którzy odpuścili sobie wycieczkę i pozostali na "Roninie" - U nas nie obyło się bez atrakcji - rzekł i na wpół z Dokfinem opisał ich "małą przygodę". Sielankowa atmosfera trwała w najlepsze. Po skończonym posiłku ich pracodawca wraz ze swoim pomagierem opuścili messę. Shin upewnił się, że obaj są już w swoich kajutach. Podkręcił lekko głośność systemu hi fi i zapytał przyciszonym głosem:
- Dowiedzieliście się czegoś na temat naszego tajemniczego ładunku? - zwrócił się do Dexona i Lessera, który tym razem porzucił maszynownię na poczet messy.
Awatar użytkownika
Rhel Lok
Gracz
Posty: 22
Rejestracja: 31 sie 2021, 19:53

Po drodze żadnych wybryków nie było no cóż widok Mandalorianina może skutecznie odstraszyć innych od popełniania głupich decyzji jakich byłby spróbowanie swoich sił w swych niegodziwych czynach! Długo nie musieli iść, teraz droga była znacznie krótsza niż wcześniej, za pewne spowodowane tym, że nie zatrzymywali się przy straganach i nie sprawdzali każdej rzeczy, aczkolwiek Rhel cały czas był czujny, nie miał zamiaru odpuszczać, nie mógł ufać tutaj nikomu.
Lok od razu skierował się do mesy gdzie mógł w spokoju zjeść swój posiłek, co prawda nie dawno jadł w knajpie, ale darowanemu jedzeniu nie będzie zaglądał w zęby, zwłaszcza, że nie wiadomo jak będzie później, zawsze warto mieć pełny żołądek. Mando jedynie co zrobił oprócz zajęcia miejsca w jadalni to sprawdził swój sprzęt, miał jakiś przesadny tick, że sprawdzał go często czy jest w pełni sprawny. W między czasie zgarnął dla siebie jakiegoś steka z banthy. Tym razem jednak postanowił ściągnąć z ciebie hełm, w kantynie nie miał tego zamiaru robić, ale tutaj już po jakimś czasie z nimi, mógł to zrobić. Teraz reszta mogła zobaczyć jak naprawdę wygląda - kruczoczarne włosy, które sięgają mu do barków, chociaż pod hełmem nikt by na to raczej nie wpadł. Jasnoniebieskie oczy, które z pewnym błyskiem obserwują okolice.
- Aż tak to dla ciebie ważne? - powiedział do Shina kiedy ten powiedział o ładunku, nie rozumiał po co znać jego zwartość. Skoro ich pracodawca nie chciał się tym dzielić to musiał mieć do tego powodu, z resztą ta wiedza nic by dla Rhela nie znaczyła, został wynajęty to trzyma się umowy.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Shin wzruszył nieznacznie ramionami.
- To nie tak, że bez tej wiedzy nie będę mógł spać - rzekł unosząc butelkę z dobrze schłodzonym Koreliańskim Ale - Jednakże, nie wierzę, że ktoś nie spróbował się tego dowiedzieć - dodał i skinął głową w kierunku Lessera. Ciekawe jakie zdanie miał drugi Mando. Lok zdawał się być całkowicie zaślepiony swoimi przekonaniami - a może to wizjer hełmu dawał mu zbyt wąskie pole widzenia... Ciężko było jednoznacznie stwierdzić.
Awatar użytkownika
Kara Kamari
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 10:21
Lokalizacja: pod Kołobrzegiem
Kontakt:

Kara nie spodziewała się takiego odcięcia, cokolwiek zamówiła, ładnie ją potargało. Była jednak przekonana, że w razie takiego przypadku, załoganci zapewnią jej transport na statek, w końcu była im potrzebna. Pierwsze oznaki świadomości zaczynała odzyskiwać po dwóch godzinach, kac był na szczęście znośny. Chociaż organizm tego żałował, to Kara czuła się świetnie, chociaż szkoda, że znowu musiała pić sama. Obok łóżka dostrzegła tabletki i wodę.

- Kimkolwiek jesteś, chwała ci. - łyknęła dwie tabletki i wypiła całą butelkę wody. Klimat Tatooine nie sprzyjał długiemu utrzymaniu higieny, dlatego po wstaniu na proste nogi i ustabilizowaniu swojej pozycji, ruszyła lekko chwiejnym krokiem w stronę prysznica. Miała dobry humor, pomimo tego, że zabawa już się skończyła.

Kiedy weszła pod prysznic, można było usłyszeć zza drzwi krótkie piski dziewczyny. Zimna woda skutecznie ją wyprowadziła z upojenia alkoholowego, chociaż nie należała do najprzyjemniejszych. Odświeżona opuściła łazienkę i poszła do mesy, gdzie słyszała muzykę. Podeszła szybkim krokiem do Shina i niemal wyrwała mu piwo z dłoni, aby szybko strzelić klina. Na raz wypiła z pół butelki, aż zorientowała się co robi, zatrzymała się i uśmiechnęła zawstydzona. Wyciągnęła w dłoni butelkę w jego stronę aby mu ją oddać.

- Wybacz, strasznie suszy. Komu dziękować za transport na statek? - rozejrzała się to po Shinie, to po Rhelu.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

- Nie ma za co - rzekł i uniósł rękę, dając, znać, że dziewczyna może zatrzymać butelkę - i nie ma za co - dodał kwitując samoobsługę z napitkiem i dając do zrozumienia, że to on przytargał zezgonowaną Chissankę na statek. Drugą ręką machnął na droida, który dostarczył mu drugą butelkę z alkoholem. Przewodnik zmierzył dziewczynę spojrzeniem, starając się ocenić czy jej niezgorsze samopoczucie wynika z faktu, że już ją puściło, czy po prostu nadal ją trzyma.
- Sugeruję żebyś coś zjadła - powiedział z lekko kpiącym tonem, wskazując na stół. Większość załogi była już po kolacji - Z pełnym żołądkiem powinnaś tym razem trafić sama do łóżka - dodał i mrugnął do dziewczyny okiem.
Leeser nie wydukał ze swojego wokalbulatora ani słowa, toteż Shin ściągnął dane na swój prywatny datapad. Niestety, nie odkryli co jest w skrzyniach, ale informacja o podwójnych zabezpieczeniach była co najmniej intrygująca.
- Wyścig zaczyna się przed południem. Z tego co wiem, całość z ceremonią otwarcia, ściganiem i ceremonią rozdania nagród potrwa jakieś trzy godziny. Potem ruszamy dalej - oby bez nieprzewidzianych przygód.
Awatar użytkownika
Dexon Krir
Gracz
Posty: 38
Rejestracja: 06 wrz 2021, 10:57

Czas leciał nieubłagalnie. Jedni spędzali go na własnych rozrywkach, kiedy inni zajmowali się dbaniem o bezpieczeństwo statku. Dex od czasu do czasu przeszedł się wokół Ronina by sprawdzić czy żadna szuja nie za bardzo przytuliła się do poszycia, tylko po to by spróbować rozkręcić jakiś wystający moduł i zaraz opchnąć go na czarnym rynku. Tatooine to Tatooine a takich mend społecznych tutaj pełno.
Kiedy grupa powróciła na statek, Mando jak zwykle jako ostatni wszedł na pokład, uważnie omiatając spojrzeniem okolice.
- O dziwo bez żadnych problemów – odpowiedział na pytanie zadane przez Shina.
- Aż jestem zaskoczony, że żadna szumowina nie przypałętała się z samej ciekawości. W końcu Twój Ronin dość wyróżnia się wyglądem od innych lokalnych maszyn – dodał, po czym ruszył za wszystkimi do głównej kantyny na pokładzie Ronina.
Tematu ładunku nawet nie komentował. Uwaga drugiego Mando była wystarczająca, by móc się z nią zgodzić. Co prawda Krir miał swoje domysły czym a raczej „kim” może być przesyłka, ale nie miał zamiaru zagłębiać się w szczegóły.
- A nie możecie odpuścić sobie tego wyścigu? Dla mnie i tak tracimy już dużo czasu na tą przeklętą piaszczystą planetę. Zabrać co potrzebne, napełnić paliwo i ruszamy dalej – skwitował krótko, odkładając swój hełm na stół, by na chwilę przetrzeć swoje i tak zmęczone oczy.
ODPOWIEDZ