[Kashyyyk] W cieniu

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Kashyyyk.
Planeta będąca jednocześnie symbolem imperialnej stanowczości i niezłomności oraz, z drugiej strony, przestrogą dla światów lojalnych Republice. Po zakończeniu Wojen Klonów oblężona i wreszcie zniewolona lub - w zależności od strony konfliktu - oswojona niczym nieposłuszny ogar kath wymagający twardej ręki pana. Dumny i honorowy lud wookieech z poziomu nieustraszonych i wiernych sprzymierzeńców Zakonu Jedi sprowadzony został do nacji niewolników, z których Imperium Galaktyczne zaczynało czerpać garściami realizując projekty mające udowodnić wielkość Nowego Ładu.
Wookiee ugięli karki pod ciężarem imperialnego buta.
Głupi byłby jednak ten, kto uważał, że ta mężna cywilizacja, u podstaw której leżał kodeks honorowy, będzie żyć na kolanach. Im mocniej Palpatine naciskał, upadlał i kopał, tym bardziej hartował ducha wojowników zamieszkujących planetę porośniętą niespotykanymi nigdzie indziej drzewami, których korony niemal dosłownie sięgały nieba. Nie przypuszczał, by wookiee mieli mieć jeszcze kiedyś siłę tego nieba sięgnąć i zerwać z niego imperialny sztandar.
Wyzwolenie było jednak pieśnią przyszłości. Na razie pozostawały kajdany.
I niedostępna dla Imperium Kraina Cienia.

-Zapłacimy ci dziesięć tysięcy kredytów, jeśli Hralnokk bezpiecznie opuści Kashyyyk - droid protokolarny tłumaczył słowa wookieego siedzącego naprzeciwko Judge'a. - Kiedy szczęśliwie opuścicie system, powie ci dokąd lecieć.
Judge na Kashyyyk znalazł się wykonując, wcale nie tak niezwykłe dla niego, zlecenie przetransportowania na planetę kogoś, kogo Imperium Galaktyczne zatrzymałoby i zakuło w kajdany trzy sekundy po rozpoznaniu tożsamości. Albo zwyczajnie rozstrzelało, trudno powiedzieć co bardziej prawdopodobne. Hez'zofid, twi'lek otwarcie namawiający do zbrojnego przeciwstawiania się uciskowi i Nowemu Ładowi, został bezpiecznie dostarczony przez zdolnego pilota, który niezauważony ominął imperialną blokadę wokół planety. Teraz zaś wookiee namawiali tego samego pilota, by bezpiecznie ewakuował z planety Hralnokka, gdyż - rzekomo - jego obecność w, nienazwanym jeszcze, miejscu miała gwarantować poparcie dla rebelii mającej wybuchnąć pomiędzy drzewami wroshyr.
-I jeśli pomożesz nam odnaleźć go w Krainie Cienia - dodał po chwili.
Obrazek
Awatar użytkownika
Judge
Gracz
Posty: 11
Rejestracja: 01 lis 2021, 06:57

Piaszczysty grunt zgrzytał przyjemnie pod wojskowym krokiem najemnego pilota, któremu przyszło lądować w obrębie bezpiecznej przystani lokalnego ruchu oporu. Przylegający do morskiego akwenu skrawek plaży, otoczony był wokoło tropikalną florą, wśród której najbardziej charakterystycznie odznaczały się drzewa wroshyr - wielkie niby góry, pstrokato wygięte pnie z majestatycznymi, liściastymi koronami przysłaniającymi kryjówkę rebeliantów przed niepożądanym spojrzeniem imperialnych zwiadowców. Gdy posadził swój statek na planecie, promienista, żółta gwiazda o bliźniaczej nazwie Kashyyyk chyliła się ku zachodowi w tym sektorze planetarnym. Co warte podkreślenia, misja z transportem nielegalnego więźnia w całości odbyła się pod osłoną nocy, ażeby utrudnić identyfikację jednostki powietrznej, która sprytnie i niepostrzeżenie przedarła się przez blokady wojsk uzurpatora, odstawiając przewożony obiekt w docelowe miejsce w pełni gwarantowanego bezpieczeństwa. Mrok sprzyjał realizacji taktycznych zleceń, toteż Judge nawet nie myślał o chwili odpoczynku, gdy zasłyszał wieści o kolejnym zleceniu od wookieech, którego treść odkryć miał lada chwila.
Podążał więc za droidem protokolarnym, otoczony pokaźną obstawą niebezpiecznych, futrzastych stworzeń, które już nie były względem niego tak restrykcyjne, jak przy pierwszym spotkaniu. Pomyślna realizacja pierwszej misji pozwoliła mu zyskać sympatię i dozę zaufania tych istot, a że miejscowa rebelia dysponowała niewielkimi środkami, skazana na współpracę z najemnikiem zdecydowała się wystosować kolejną ofertę.
Teatralnie parsknął śmiechem, słysząc kwotę i treść powierzonego zadania.
Dziesięć tysięcy kredytów, haha. Niechaj będzie. W formie zaliczki wynoszącej połowę docelowej kwoty. Drugie dziesięć tysięcy po wykonaniu zlecenia. — oznajmił stanowczo z nieznośną manierą profesjonalizmu. Cenił swoje usługi. A przynajmniej chciał, ażeby tak to wyglądało - póki wcielał się w rolę Judge'a, powierzchowność nie pozwalała mu na altruizm. Dziesięć tysięcy kredytów było śmieszną kwotą w zestawieniu z ryzykiem i zachodem, gdyż jak się okazało - cel do przemytu przez imperialną blokadę nie był obecny w kryjówce, a w mistycznej lokacji zwaną Krainą Cienia.
Nie pusz się tak. Udowodniłem, że potrafię sobie radzić - pośród Imperium nie ma pilota zdolnego mi dorównać, dyskrecja to moje drugie imię, a misje lądowe to nie pierwszyzna. Znam swoją cenę. — racjonalizował, widząc niezadowolenie wookieego, któremu nowa stawka była wyraźnie nie w smak. I prawdę mówiąc, osobie kryjącej się pod hełmem najemnego pilota, także. Gotów był zgodzić się na realizację tej misji bez względu na koszta, mając w tym osobiste, ideologiczne pobudki, gdyż popierał działania ruchu oporu i dyskretnie wspierał je zza kulis. Jednakże owiany sławą w galaktycznym półświatku Judge nie mógł pozwolić sobie na chwilę słabości i brak profesjonalizmu, wobec czego negocjacje można było uznać za rozpoczęte.
Nie czuł się dobrze z prezentowaną postawą, acz należało przyznać, że zasoby finansowe były mu równie potrzebne, co zbuntowanym mieszkańcom tropikalnej planety. A może nawet i bardziej, gdyż jego angaż w walkę z reżimem, pomimo pozornej neutralności przybranej tożsamości, zdawał się mieć realny wpływ na działania rebelii w okupowanych układach. Często zdarzało się, że swoje usługi oferował właśnie tym najbardziej uciśnionym, mając swój wkład w powstania przeciwko Imperium, choć co ciekawe - nie omieszkał skorzystać z okazji do sabotażu, gdy możliwe stawało się pracowanie dla przeciwnej strony konfliktu.
Bez względu na przebieg negocjacji, w których mógł ewentualnie pomarudzić na stawki, ostatecznie dążąc do kompromisu zaakceptował propozycję wookieego. Siedział teraz przed nim, odziany w swój taktyczny kombinezon z maskowaniem, z nogą założoną na nogę i wciąż dzierżonym na głowie hełmie pilota. Z jego budowy ciała można było wywnioskować, jakoby sprawiał wrażenie nadzwyczaj zwinnego, dysponującego nienaganną koordynacją ruchową, o kociej gracji - kogoś, kto idealnie wpisze się w rolę infiltratora mającego przechwycić i bezpiecznie ewakuować wybrany cel.
Nie miałem wielu okazji, by odwiedzić tę planetę. — skłamał. Jeszcze przed okupacją zdarzało mu się dość regularnie przybywać na Kashyyyk w określonych celach, choć nie był tu w żadnym wypadku rozpoznawalną osobistością. — Opowiedz mi więcej o Krainie Cienia, o Hralnokku i wprowadź mnie w szczegóły zlecenia. Wyruszę jeszcze tej nocy. — zadeklarował gotowość i zachęcił wookieego do podzielenia się wszelkimi informacjami, których posiadanie było niezbędne do wykonania zadania i minimalizowało ryzyko wykrycia przez wrogie jednostki. Co należało mieć na względzie, była tu także niebezpieczna fauna, na której temat również zdecydował się zasięgnąć języka, by odświeżyć pamięć i uniknąć zaskoczenia.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Negocjacje, choć trwały dość długo, okazały się być przedstawieniem odgrywanym na potrzeby budowy wizerunku - zarówno Judge'a, jak i Rakcharra, przywódcy lokalnej komórki ruchu oporu. Temu pierwszemu zależało na tym, by zachować twarz profesjonalisty godnego większych sum, działającego głównie dla pieniędzy, a nie idei, zaś temu drugiemu na temu drugiemu, by pilot nie myślał, że jest jedynym, który się do zadania nadaje. W rzeczywistości jednak wookiee doskonale wiedział, że nie znajdzie nikogo innego ani chętnego, ani zdolnego do wykonania tej misji, co też człowiek od razu mógł wyczuć - zarówno w postawie rozmówcy, jak i nieprzekonujących argumentach, zbyt łatwych do podważenia, by można było brać je na poważnie. Najwyraźniej jednak obaj postanowili wziąć udział w tej inscenizacji. Ostatecznie stanęło na tym, że Judge otrzyma dwadzieścia tysięcy kredytów oraz wsparcie czterech wookieech, którzy mieli towarzyszyć mu w Krainie Cieni jako przewodnicy oraz wsparcie ogniowe na wypadek napotkania jednej z niebezpiecznych bestii żyjących w tych najdzikszych zakątkach planety.
-Hralnokk od chwili, gdy do władzy doszło Imperium Galaktyczne przebywa w Krainie Cieni - Rakcharr mówił, a droid protokolarny tłumaczył jego słowa. - To mądry wookiee, z którego dumna mógłby być cały nasz lud... gdyby o jego istnieniu wiedzieli. On celowo jednak ukrywa się w dziczy, by nie sprowadzić swoją osobą imperialnego gniewu na wszystkich, którzy gotowi byliby mu pomóc. Bardzo rzadko się ze mną kontaktuje, a gdy to robi pojawia się niespodziewanie, by przekazać mi instrukcje dotyczące dalszych działań, zaś ostatnim poleceniem, jakie otrzymałem był właśnie rozkaz sprowadzenia tu Hez'zofida - tutaj Rakcharr zawiesił głos uważnie wpatrując się w sylwetkę Judge'a jakby próbował w jego postawie znaleźć wyjaśnienie dręczącej go kwestii. Najwyraźniej próby te spełzły na niczym, bowiem ostatecznie warknął z wyraźną rezygnacją i kontynuował. - Druga część rozkazu dotyczyła ewakuacji samego Hralnokka. Powiedział, że ten, któremu uda się na Kashyyyk sprowadzić twi'leka, ma go odnaleźć w Krainie Cieni i wywieźć w miejsce, jakie ten wskaże mu na orbicie planety. Dodał, że odnajdziesz go idąc w mroku za światłem, ale nie wiem co to mogło oznaczać... A ty, masz jakieś pojęcie?
Obrazek
Awatar użytkownika
Judge
Gracz
Posty: 11
Rejestracja: 01 lis 2021, 06:57

Porozumienie z wysłannikiem Hralnokka usatysfakcjonowało tylko jedną ze stron, lecz słuszną decyzją było podważyć prawdziwość argumentów zleceniodawcy. W głowie kłębiło się pewne pytanie - skąd niewolnik z tropikalnej planety pozyskał kontakt do Judge'a, ażeby w ogóle te negocjacje rozpocząć? O ile pilot cieszył się nienaganną reputacją w galaktycznym półświatku i byłoby to wytłumaczalne, o tyle ostatnie słowa wookieego budziły konsternację, czy aby na pewno spotkali się tutaj dziełem przypadku?
Jak złapałeś do mnie kontakt? Byli tu wcześniej inni piloci, czy Hralnokk kazał Ci zgłosić się bezpośrednio do mnie? — ustalenie tej fundamentalnej kwestii definiowało zagadkę rzeczonego światła w mroku, gdyż mogło się zdarzyć, że pod imieniem Hralnokk skrywał się ktoś wyjątkowo dobrze poinformowany o jego przeszłości. — Mam przypuszczenia, czas je zweryfikuje. — oznajmił.
Nie mitrężył dłużej, decydując się pierwej zapoznać z wesołą kompanią, która miała mu towarzyszyć. Tam, w mrocznej gęstwinie Krainy Cieni, droid protokolarny nie będzie mu już potrzebny - tym niemniej ważne było, aby jego zespół reagował na stosowne komendy i wiedział, jak zachować się w sytuacji zagrożenia. Ustalił z nimi kilka podstawowych zasad, sytuując się w pozycji dowódcy drużyny, określił podstawową taktykę i wyznaczył jednego z wookieech, aby podążał przodem i wskazywał drogę, nim natrafią na ślad Hralnokka. Wiedział, że nieugięty lud w ciemiężycielskich okowach Imperium może reprezentować butną postawę, acz nie ruszył się z miejsca, nim nie otrzymał zapewnienia ich bezwzględnego posłuchu. Nie musiał zresztą długo ich przekonywać, wszak na szali stało życie ich przywódcy, które zależało w głównej mierze od osądu Judge'a - bez niego Hralnokk nie znalazłby się na orbicie planetarnej.
Upewnił się, że jego statek jest zabezpieczony i ukryty przed niepożądanym wzrokiem, rozpoczął także przygotowania, ekwipując niezbędny inwentarz. Powiódł wzrokiem za przewodnikiem wyprawy, skinąwszy mu głową na sygnał gotowości do wyruszenia w drogę.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

-Hralnokk nie sprecyzował pilota z imienia i nazwiska, ale powiedział, że ten, któremu się uda przeprowadzić przez imperialną blokadę Hez'zofida będzie tym, który odnajdzie go w Krainie Cieni - odpowiedział Rakcharr, zaś Judge miał przeczucie, że wookiee mówi prawdę. - Twoje nazwisko jest podobno znane wśród osób, które chcą przetransportować coś w sposób nierzucający się w oczy lub też sami chcą dostać się w niedostępne miejsca. Kontakt do ciebie otrzymaliśmy od człowieka sympatyzującego z naszą sprawą.
Czterech rosłych tubylców okazało się być weteranami Wojen Klonów, a ich nienawiść do Imperium Galaktycznego była o tyle potężna, że dodatkowo napędzana osobistymi przeżyciami. Wszyscy walczyli pod rozkazami Wielkiego Mistrza Yody, jednego z najpotężniejszych członków Zakonu Jedi, sojusznika Kashyyyk. Wszyscy też doskonale wiedzieli, jaki rozkaz wydał, wtedy Kanclerz Republiki, a teraz Imperator Palpatine i że to właśnie on, osobiście stał za likwidacją Rycerzy stojących na straży galaktycznego pokoju.
Każdy z nich uzbrojony był w energetyczną kuszę, zaopatrzeni byli też w granaty termiczne. Zaoferowali Judge'owi nieograniczony dostęp do ukrytej zbrojowni, w której - jeśliby chciał - mógł przebierać w broni blasterowej, wibroostrzach o bogato zdobionych rękojeściach i ładunkach wybuchowych, jednak jednym z najważniejszych gadżetów był osobisty translator, którego słuchawkę można było włożyć do ucha. Po włączeniu, Judge słyszałby syntetyczny głos tłumaczący mowę wookiech. W niedużym pomieszczeniu było wszystko, czego potencjalnie mógłby potrzebować w Krainie Cieni.
-Zmierzasz do najniebezpieczniejszego miejsca na tej planecie - powiedział mu Rakcharr, gdy drużyna była gotowa do wymarszu w stronę nieprzebytych, gęstych lasów porastających planetę. - Osobiście uważam, że powinniśmy tam iść my, ale Hralnokk dał konkretne wytyczne i mu ufam. Powodzenia.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Judge
Gracz
Posty: 11
Rejestracja: 01 lis 2021, 06:57

Interesującym tropem domniemanego światła w mroku zdawało się być obdarzone przez tubylców czcią święte Drzewo Początku, choć przeczucie podpowiadało mu, że to nazbyt oczywisty kierunek. Skoro Rakcharr nie zasugerował tego skojarzenia, doświadczony pilot domyślał się, że chodziło o coś innego - acz był to trop godny sprawdzenia. Z drugiej zaś strony, można teraz było gdybać nad zagadką, ale Judge wiedział, że Kraina Cieni skrywa więcej wskazówek i dopiero tam znajdzie odpowiedzi. Miał jednak dwa domysły, czego winien w niej poszukiwać, więc nie wyruszał w dzicz zupełnie na ślepo.
Pokaźna zbrojownia zawierała wiele przydatnego sprzętu, acz najważniejszy inwentarz posiadał już przy sobie. W lesie nie spodziewał się zagrożeń ze strony żołnierzy wojsk imperialnych, więc to fauna i flora stanowiły największe wyzwanie. Obstawa czterech wookieech była więcej niż potrzebnym dodatkiem, ale zupelnie wystarczalnym, toteż nie skorzystał z oferowanych dobrodziejstw, biorąc jedynie translator dla usprawnienia komunikacji.
Gotowi do drogi wyruszyli wreszcie z kryjówki rebeliantów, udając się na skraj Krainy Cieni.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Grupa w milczeniu zagłębiła się w dżunglę. Roślinność zdawała się nacierać na nich ze wszystkich stron i jedynie bystre oczy Wookiech bez trudu znajdowały drogę w gęstwinie. Szli gęsiego, z Rakcharrem otwierającym pochód i pilotem z dwoma Wookie pilnującymi tyłów. Dżungla otaczała ich kanonada dźwięków, od śpiewu ptaków, po krzyki wydawane przez inne stworzenia. Wszystko zdawało się wprost pulsować życiem. Nad ich głowami drzewa Wroshyr rozpościerały swe monumentalne korony, pogrążając znajdujący się kilkaset metrów niżej grunt w półmroku.
Po kilku godzinach marszu Rakcharr uniósł swoją futrzastą dłoń, dając znak pobratymcom. Zatrzymali się na skraju urwiska, którego ściany pionowo opadały w dół i ginęły w ciemności. Pilot dopiero teraz zauważył, że otaczała ich cisza. Zupełnie jakby rozciągająca się u ich stóp ciemność odstraszała żywe stworznenia. Kawałek dalej znajdowała się konstrukcja ewidentnie stworzona przez inteligentne istoty. Gdy pierwszy z Wookiech wszedł na chybotliwą, drewnianą platformę zawieszoną na nadgniłych linach, Judge zrozumiał, że właśnie patrzy na ich transport w dół.
- Trzymaj się mocno – mruknął Rakcharr. – W dół daleka droga. Jeśli spadniesz, nie będą mogli ci pomóc. Powodzenia
Gdy cała piątka znalazła się na chybotliwej platformie, imitacja windy zaczęła powoli opuszczać się w mrok, pozostawiając stojącego na krawędzi Rakcharra. Wkrótce zniknął im z oczu. Choć oczy pilota powoli przyzwyczajały się do ciemności i był już w stanie rozróżnić poszczególne kształty, nie opuszczało go uczucie, że nie jest to miejsce, w którym powinien się znajdować.
Obrazek
Awatar użytkownika
Judge
Gracz
Posty: 11
Rejestracja: 01 lis 2021, 06:57

Kilkugodzinna podróż w bujnej dżungli skłaniała do refleksji. Pilot obserwował otoczenie z należną uwagą, z początku nieufnie, by z czasem odnaleźć harmonię planetarnego ekosystemu i stać się jego częścią. W koegzystencji z naturą czerpał życiodajną energię z lasu, by zregenerować siły i przygotować się na emocjonujący przebieg zdarzeń, chcąc zachować wówczas bezwzględny spokój. Wiedział, że kompania wookieech zna to miejsce jak własną kieszeń, ale tam, gdzie zmierzali, niebezpieczeństwa miały ponoć czyhać na każdym kroku i domniemywał, że nawet rdzenni mieszkańcy Kashyyyk lękają się Krainy Cieni.
Kiedy przyszło mu stanąć przed platformą i wysłuchać ostrzeżenia Rakcharra, ściągnął z pleców swój karabin wyborowy i wymontował zeń lunetę z przełącznikiem termowizji. Owa broń nie była mu w tej chwili potrzebna, wolał polegać na bardziej poręcznym asortymencie. Przyrząd celowniczy pozwalał zaś wykrywać sygnatury cieplne nawet w ciemności. Wobec tego trzymał ten przedmiot pod ręką, broń na powrót przewiesił na plecach i przystanął na prowizorycznej windzie, trzymając się, czego mógł, żeby zastosować się do sugerowanych norm bezpieczeństwa. W ciszy nasłuchiwał tego, co czeka go na dole - lub co może go czekać jeszcze na zjeżdżającej w dół platformie. Gdyby bez problemów zjechał na sam dół, dłoń trzymałby w pogotowiu na rękojeści wibromiecza, aby przygotować się na wszelkie niebezpieczeństwa i zlustrowałby otoczenie z pomocą tegoż termowizora.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Deski platformy żałośnie trzeszczały pod ciężarem pięciu stojących na nich istot, gdy prymitywny mechanizm oparty na bloczkach i linach, opuszczał windę w najniższe partie, wysokich na kilka kilometrów, lasów Kashyyyka. Sama wędrówka w dół wydawała ciągnąć się godzinami, zarówno ze względu na odległość, jaką musieli pokonać, tempo zjazdu i - przede wszystkim - uczucie niepokoju potęgowane przez narastającą ciemność, która - gdy wreszcie dotarli do celu - otulała ich niczym woalka zwiastująca nieszczęście.
Promienie słoneczne właściwie nie docierały do tego miejsca, więc pomysł Judge'a, by wykorzystać celownik termowizyjny - pomimo niewielkiej wygody w jego stosowaniu - miał pewne plusy. Mężczyzna bardzo szybko zorientował się, że gdy tylko ich stopy stanęły na ziemi, wokół nich zaczęły krążyć plamy ciepła, na razie trzymając się w bezpiecznej odległości, poza zasięgiem wzroku. Krążyły wokół nieproszonych gości jakby czekając na moment, gdy ci będą najbardziej wrażliwi na atak.
-Katarny - wyjaśnił jeden z wookiech. Przez jego klatkę piersiową biegła długa blizna otoczona wypalonym futrem. Z tego, co zrozumiał Judge, pamiątkę tę Zhooan wyniósł ze spotkania z imperialnymi śledczymi. - Te żyjące w Krainie Cieni nie wspinają się po drzewach, ale to bardzo niebezpieczne drapieżniki.
Na razie nie pozostawało im nic innego jak wyruszyć przed siebie w towarzystwie krążących wokół nich jaszczuropodobnych ssaków. Nie minęło wiele czasu, gdy natknęli się na pierwsze ofiary tych stworzeń, jednak niepokojące nie było to, że były martwe.
Niepokojące było, że ofiary te zapakowane były w maskujące pancerze imperialnych żołnierzy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Judge
Gracz
Posty: 11
Rejestracja: 01 lis 2021, 06:57

Zachował spokój w obliczu sylwetek widzialnych przez termowizor, gwałtowność dla dzikich stworzeń byłaby jedynie zachętą do ataku. Pełen czujności, z rozwagą stawiał kolejne kroki, obserwując ich drapieżny taniec, dobywszy wibromiecza w gotowości do obrony. Zwierzęta zdawały się to dystansować, to zacieśniać utworzony krąg w nieobliczalnych podchodach, płoszone przez czterech wookieech obeznanych w postępowaniu z lokalną fauną. Mężczyzna kroczył z tubylcami po niebezpiecznym gruncie, nasłuchując dźwięków w skupieniu, jakie nieustannie utrzymał od wejścia na platformę.
Widok ludzkich trucheł w tym miejscu nie może być codziennym zjawiskiem. — rzekł, spoglądając na ciała w oddali. Dopiero kiedy się doń zbliżył, zauważył naturę prawdziwego niebezpieczeństwa, z jakim przyjdzie mu się zmierzyć.
No jasne, Imperium. Nie wierzę w przypadki, musieli zyskać trop Hralnokka przed nami. Przybierzcie szyk defensywny, chcę zbadać te zwłoki. — rozkazał i upewnił się, że wookiee obronią go przed ewentualnym zagrożeniem ze strony agresywnej zwierzyny, tworząc sobie sposobność do oględzin ciał.
Kilku imperialnych agentów przypłaciło życiem za wycieczkę po Krainie Cieni, ale przecież nie przybyli tu bez przyczyny. Nie chciało się wierzyć, że to jedyny oddział oddelegowany do znalezienia przywódcy rebelii na Kashyyyk. Przeciwnik Judge'a posiadał przynajmniej kilka godzin przewagi, więc pilot mógł jedynie karmić się nadzieją, że Hralnokk jeszcze nie wpadł w ręce ludzi Palpatine'a, choć nie ma wątpliwości, że byłby wartościowym jeńcem - buntownik posiadał wszakże informacje na temat kryjówek pozostałych wookieech. Być może dzięki temu najemnik nie plasował się na straconej pozycji. Oględziny zwłok miały na celu określenie przybliżonego czasu zgonu, a przeszukując je, miał nadzieję znaleźć wskazówki dotyczące ich wizyty na miejscu, jak chociażby raporty misji w ich datapadach. Gdyby znalazł na ich wyposażeniu jakiekolwiek przydatne źródło światła, tudzież noktowizję, jeśli takowa nie znajdowała się w jego hełmie - zdecydowałby się skorzystać z ich zaopatrzenia i ruszyć w dalszą drogę w poszukiwaniu śladów obecności Hralnokka lub adwersarzy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

-Imperium co jakiś czas zapuszcza się do Krainy Cieni - powiedział Zhooan. - Najgorsze jest to, że coraz dłużej udaje im się tu przeżyć.
Z tonu pomruków oraz postawy wookieego Judge był w stanie wywnioskować, że jest on autentycznie zmartwiony tym faktem. Imperium Galaktyczne, gdyby chciało, mogło do Krainy Cieni dostać się po przerobieniu jej na Krainę Popiołu za pomocą orbitalnego bombardowania. Mogło wysłać tutaj siły wystarczające do tego, żeby po prostu zmiażdżyć każde zagrożenie czyhające się między pniami drzew wroshyyr. Mogli też wysyłać szturmowców, których zasoby mieli właściwie nieograniczone, tak długo aż ktoś w sztabie, na podstawie popełnionych przez żołnierzy błędów, wymyśli najlepsze możliwe sposoby przeżycia w tym miejscu. Dla mieszkańców tej planety oznaczało to mniej więcej tyle, że już niedługo praktycznie nie będą mieli gdzie się ukryć.
Czwórka ponad dwumetrowych istot otoczyła Judge'a, który w tym czasie przyglądał się martwym szturmowcom. Już pierwszy rzut oka wystarczył, by stwierdzić, że cokolwiek było przyczyną ich zguby miało wielkie i bardzo ostre pazury, które bez specjalnych problemów potrafiło zrobić dziurę w pancerzu i rozorać skryte pod nim ciała. Jeśliby rozejrzał się wokół - choćby niezbyt dokładnie - zauważyłby ślady wielkich łap wokół. Śmierć nastąpiła kilka godzin temu, ale trudno byłoby sprecyzować ile.
Przy jednym ze szturmowców znalazł naręczny datapad. Większość plików była zaszyfrowana, ale nadal otwarta pozostawała mapa. Wyglądało na to, że oddział kierował się na północny-zachód, do punktu oddalone o mniej więcej siedem kilometrów stąd. Co ciekawe, według wookiech, Hralnokk powinien ukrywać się na północny-wschód od miejsca, gdzie znaleźli martwych szturmowców.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Judge
Gracz
Posty: 11
Rejestracja: 01 lis 2021, 06:57

Wysyłanie ludzi na pewną śmierć to niewielka strata dla Imperium, ale nie robią tego przecież bez powodu. Jaki mogą mieć cel? Prowadzą ekspedycje kartograficzne? — spytał, zerkając w kierunku wookieego po jego lewicy, gdy badał imperialne truchła.
Zaiste niepokojącym faktem było, jak olbrzymią siłą rażenia dysponował Palpatine i jego wojsko. Działania pomniejszych komórek oporu zdawały się mieć jedynie doraźne działanie, skoncentrowane wokół ratunku jednostek i niewielkich społeczności, lecz nie można było nawet myśleć o przeciwdziałaniu reżimowi na większą skalę. Nie było już obrońców galaktycznego pokoju, którzy jako jedyni mieliby szansę stawić czoła totalitarnemu przywódcy. Nie było już Republiki Galaktycznej, która służyła im zbrojnym ramieniem, tak na ziemi, jak w powietrzu, by tę równowagę zachować. Zaufanie stało się towarem deficytowym i coraz trudniej było obdarzyć nim drugą istotę, gdyż nawet dawni przyjaciele mogli obrócić się przeciwko pobratymcom. Imperium oferowało wszak wiele korzyści, przynajmniej na papierze, za wystawienie przeciwników nowego ładu. Ludzie zaś z natury byli egoistami, a wojna burzyła wszelkie więzi - nawet więzy krwi.
Wzdrygnął się mimowolnie, gdy po głowie przeszła mu ta myśl. Jego domniemany brat nieustannie próbował się z nim skontaktować, a ta próba mogła być spowodowana sprzecznymi pobudkami. Ostrożność Judge'a, przez wzgląd na jego bujną przeszłość, chroniła go przed podjęciem decyzji o konfrontacji. Podchody trwały w najlepsze, w których trakcie ten pierwszy próbował desperacko się z nim skontaktować, kiedy ten drugi usiłował zweryfikować jego prawdziwą tożsamość i intencje, nie zostawiając po sobie śladu. Póki co, z marnym skutkiem.
Do przyziemnych spraw przywrócił go hałas wookieech odganiających kolejną watahę agresywnych katarnów, które zbliżyły się nazbyt do grupy operacyjnej. Judge zdecydował się wreszcie na włączenie latarki w hełmie, ażeby lepiej dostrzec badane obiekty. Datapady martwych żołnierzy mogły zawierać w sobie wiele cennych informacji; pośród nich odszukał najwyższego rangą, który pełnił stanowisko dowódcy zespołu i przechwycił jego urządzenie. Pierwej, korzystając ze swych zdolności hakowania i podręcznej elektroniki, pozbył się zeń namiaru, ażeby nie znajdować się na radarze wojsk Imperialnych i wziął go ze sobą, aby w bezpiecznym miejscu odszyfrować pliki z informacjami.
Na północny zachód, siedem kilometrów stąd znajduje się punkt docelowy ich wyprawy. Wątpliwe, że znajdziemy tam Hralnokka i znam priorytety misji, ale odkrycie, czego tam szukali, może przysłużyć się Waszej sprawie. Najpierw zbadamy ten kierunek. — zarządził tonem nieznającym sprzeciwu, poniekąd zdradzając, że zależy mu na czymś więcej, niż jedynie pieniądzach...
I po chwili okazało się dlaczego, bo doświadczony pilot opuścił swą gardę. To miejsce było zbyt niebezpieczne, by standardowe wyszkolenie pozwoliło mu przetrwać, nawet w asyście czterech wookieech. Skoro w tak krótkim czasie oddział specjalnych służb Imperium poległ w walce z bestią, życie Judge'a w konfrontacji wisiałoby na włosku, gdyby nie skorzystał z drzemiącej w nim Mocy. Wibroostrze, które jeszcze przed chwilą dzierżył pewnie w dłoni, teraz schowało się w pochwie na plecach, a w dłoni wyrosła, nie wiedzieć skąd, imponująca, bogato zdobiona rękojeść miecza świetlnego. Porozumiewawcze spojrzenie z wookieemi było bardziej wymowne, niżeli słowa, a mężczyzna potrzebował ledwie kilku chwil, by skoncentrować się i oczyścić umysł, pozwalając Mocy współgrać ze zmysłami, by uchronić się przed każdym niebezpieczeństwem.
Eskortuję Hralnokka na orbitę i pomogę Wam wyrwać się z uścisku uzurpatora, jak tylko będę w stanie. Nie wszyscy z nas polegli albo przeszli na Ciemną Stronę. — zadeklarował, ujawniając swoje prawdziwe oblicze - oblicze Rycerza Jedi.
Kraina Cieni była zbyt odległa i niebezpieczna, by Inkwizycja - jeżeli w ogóle stacjonowała w pobliżu - mogła go tutaj wyczuć. Ten ruch nie tylko pozwolił mu pozyskać zaufanie wookieech, którzy wszakże walczyli pod rozkazem Mistrza Yody ze Świątyni Jedi na Coruscant, gdzie odbywał swe szkolenie, ale przede wszystkim wykorzystać pełnię potencjału, by w tym miejscu przetrwać i wypełnić swą misję. Udali się więc na południowy zachód, by zweryfikować cele żołnierzy Imperium, a Moc podążała wraz z nimi.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

-Chyba tak. Szukają miejsc do budowy garnizonów mających trzymać nas w szachu oraz badają ziemię w poszukiwaniu złóż - odpowiedział wookiee jednocześnie wściekły i zmartwiony. Wściekły, bo imperialne buty deptały ich świętą ziemię, a zmartwiony, bo zdawał sobie sprawę z tego jak trudno będzie przeciwstawić się potędze Palpatine'a. - Na razie przeprowadzają intensywne misje zwiadowcze, ale jestem pewien, że to się może szybko zmienić. W ostatnim miesiącu ściągnęli tu dużo sprzętu budowlanego, który na razie stoi i czeka, a Coruscant nie lubi, gdy maszyny nie pracują.
Dotychczas Imperium Galaktycznemu udało się bez problemu zająć orbitę Kashyyyk i nieliczne przyczółki na powierzchni planety, jednak nie miało żadnych sił stacjonujących w nieco bardziej "dzikich" rejonach, o Krainie Cieni nie wspominając. Bogactwo naturalne globu i predyspozycje zamieszkującego go ludu do pracy fizycznej były zbyt kuszące, żeby nie czerpać z tego garściami, z czego zdawali sobie zarówno wookiee, jak i urzędnicy na Potrójnym Zerze.
-Naszym podstawowym celem jest odnalezienie Hralnokka i po to też zostałeś wynajęty. Zbadanie co robi tu Imperium jest niezwykle ważne, ale tym mogą zająć się nasi zwiadowcy.
Wyglądało na to, że jego towarzysze broni nie mieli zamiaru posłuchać tego rozkazu, bo do Krainy Cieni wysłani byli w jasnym celu - mieli pomóc Judge'owi namierzyć Hralnokka i odeskortować go do statku należącego do człowieka. Dowodzić mógł nimi w ramach tej konkretnej misji, ale już nie zmieniać jej założeń. Najpewniej, gdyby nadal upierał się przy swoim, poszliby w swoją stronę dając mu do wyboru albo podążanie za nimi, albo pewną śmierć.
Sytuacja jednak uległa gwałtownej zmianie, gdy Judge zaprezentował swój miecz świetlny. Zhooan najpierw znieruchomiał w kompletnym zaskoczeniu, po czym - razem ze swoimi towarzyszami - zaryczał radośnie. Poraniony wookiee ruszył w kierunku mężczyzny i najpierw złapał go w radosnym, żelaznym uścisku, by następnie unieść w górę. Bez względu na towarzyszącą mu Moc, Judge nie był w stanie wyrwać się z objęć rozemocjonowanego, włochatego olbrzyma.
-Pójdziemy gdzie nas poprowadzisz! - zakrzyknął - Wiadomość, że Rycerze Jedi jeszcze są obecni w gala...
Nie skończył, bowiem jego wypowiedź przerwał wizg blasterowej błyskawicy, która trafiła wookiego w plecy. Zaaferowani wydarzeniami ostatnich kilkudziesięciu sekund zwiadowcy osłabili swoją czujność i dali się podejść sześciosobowemu oddziałowi szturmowców kryjących się między zaroślami.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Judge
Gracz
Posty: 11
Rejestracja: 01 lis 2021, 06:57

Wedle wookieech Hralnokk był osobą, o której imperialni równie dobrze mogli wcale nie wiedzieć. Lider buntu ukrywał się na świętej ziemi od pewnego czasu i wątpliwe było, że poświęcenie kilku godzin na weryfikację i dywersję planów Imperium pokrzyżowałoby plany jego ratunku. Judge był zdeterminowany, by zboczyć z głównej ścieżki i skorzystać z okazji, by osłabić infrastrukturę żołnierzy nowego ładu. Należało jednak podejmować ostrożne, subtelne kroki, aby cios był bolesny nie do przesady, albowiem wówczas, miast skupić wrogą uwagę na gaszeniu ogniska, można omyłkowo sprowadzić na te ziemie jego piekielną pożogę.
Gdyby maszyny doznały kilku usterek, musieliby sprowadzić nowe. To kupiłoby Wam więcej czasu na wytyczenie bezpiecznych szlaków przerzutowych i zabezpieczenie ich przed wrogiem, którego uwaga będzie skoncentrowana w innym miejscu. — Judge rozumiał obawy plemienia wookieech przed podjęciem działania, ale bierność była niczym czekanie, aż ciemiężycielski but Imperatora wytrze swą podeszwę o twarze tych futrzastych istot.
Początkowy sprzeciw zespołu został stłumiony z chwilą ukazania prawdziwego oblicza pilota. Jednakże w wywołanej euforii, stojąc niby słup, w skupieniu wytężył swe zmysły i poczuł niepożądaną obecność... Niemal miażdżący żebra uścisk uradowanego Zhooana pozwolił mu wydusić z siebie ledwie trzy słowa.
Wróg... za Tobą... — było już za późno na ostrzeżenie. Raniony blasterowym pociskiem wookiee poluzował ścisk i oswobodził pilota, by zaraz to paść na ziemię w bezwładzie, niosąc płaczliwym skowytem gniew w bezkres mrocznej dżungli.
Ciemność rozbłysła niebieską poświatą, której źródło odbiło blasterowy pocisk mknący w stronę kolejnego towarzysza broni, chroniąc go przed zgubnym losem. Wookiee byli zbyt doświadczeni w walce, by mitrężyć czas na próbie otrząśnięcia się. Dali się zaskoczyć w wyjątkowej sytuacji, to prawda, ale równie prędko odzyskali rezon, stawiając czoła zagrożeniu ze strony szturmowców. Pod komendą Rycerza Jedi rozpoczęli ostrzał z kusz, poszukując osłon w gąszczu drzew wroshyr, kryjąc się w wysokich krzewach, gdy ich przywódca rozpoczął brutalną kontrofensywę. Wspomagając się Mocą, dokonał wyskoku w powietrze, ażeby promieniem miecza wykonać cięcie od góry, którego blaster nie był w stanie zablokować. Świetliste ostrze przedarło się przez pancerz przeciwnika i położyło go trupem, a rękojeść tradycyjnej broni Jedi wypuściła drugą wiązkę, przekształcając się w saberstaff. Niczym ręką sprawiedliwości Judge dosięgnął oponentów i płynnym ruchem przeszedł przezeń ostrzem jak przez masło, egzekwując wyrok, który przypieczętowali swą agresją. W ten czas próbował zachować pełnię spokoju, powtarzając w głowie słowa Kodeksu.
Eskortujcie Zhooana i udzielcie mu pomocy, zajmę się nimi! — zasądził, przechodząc do defensywnej taktyki walki, aby mieczem świetlnym odbijać nadlatujące w ich kierunku pociski.
Kiedy w jego stronę zbliżał się wyposażony w broń białą szturmowiec, wykonał cięcie na wysokości nadgarstka, pozbawiając go dłoni, w której dzierżył broń. Żałował, że nie było innego wyjścia, kiedy zadawał ostateczny cios. Agresja pozostałych wrogów była w ten czas skupiona na uciekinierach, dlatego Jedi wyciągnął przed siebie rękę i telekinetycznie pchnął ich ku drzewom, a w następstwie dobił, w rezultacie kończąc starcie.
Rycerz otarł pot z czoła i wytężył zmysły, zdając się na Moc, aby wyczuć wrogą obecność w leśnej gęstwinie i uprzedzić kolejny atak. Jeśli nikogo nie wykrył, przeszedł do miejsca, w którym skryli się wookiee.
Tych szturmowców nikt nie może znaleźć. Jeśli dowiedzą się, że Jedi był na tej planecie, zrównają ją z ziemią, póki mnie nie znajdą - a może mnie tu nawet dawno nie być. Nie sugeruję, że profanacja zwłok to czyn moralnie czysty, ale tylko miecz świetlny zadaje takie obrażenia... powinniśmy je przynajmniej dobrze ukryć. — rzekł, kiedy znajdował się w pobliżu grupy, która eskortowała rannego. — Jak on się trzyma? — spytał zaraz potem, mając nadzieję, że wookiee wyliże się z ran.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Od trzech lat lasy Kashyyyk nie słyszały śpiewu klingi miecza świetlnego. Niebieska poświata rozjaśniająca mrok Krainy Cieni wydawała się być symbolem nadziei na odzyskanie wolności, przepowiednią zmian i dowodem na to, że - wbrew ogólnemu przekonaniu - Palpatine i Darth Vader, jego sługa nie zdołali zgnieść Zakonu Jedi. Rozchodzące się w ciszy buczenie energetycznego ostrza było wróżbą narastającej burzy mającej zmieść Imperium Galaktyczne, zmyć je z powierzchni galaktyki - a przynajmniej tak odbierało je czterech wookiech towarzyszących Judge'owi. Szturmowcy, przeciwko którym zostało skierowane widzieli w nim, owszem, zwiastun ich zguby, ale umierali w przekonaniu, że zostaną pomszczeni z okrutną precyzją w polowaniu zaplanowanym przez najbardziej zaciętych Inkwizytorów, którzy już niedługo ruszą za Jedi niczym spuszczone ze smyczy ogary kath.
Prawda była taka, że w galaktycznej skali to wydarzenie nie miało żadnego znaczenia. Nie dowie się o nim ani Inkwizycja, ani nie rozpali dusz do gwałtownego zrywu przeciwko uciskowi Imperium - a przynajmniej nie teraz. Być może w przyszłości, gdy ktoś odkopie ciała ukryte przez wookiech albo wspomni początki buntu na Kashyyyk wspomni o tym, co tu zaszło, lecz bardziej prawdopodobne było to, że ta chwila zostanie kolejną tajemnicą skrywaną przez Krainę Cieni. Bez względu na to, jednak, dla tych nielicznych istot, które miały przed chwilą możliwość podziwiania prawdziwego, żywego Jedi w walce przeciwko szturmowcom, wydarzenie było to nie tylko symboliczne, ale i wyjątkowo wzniosłe.
-Dam radę iść dalej - wycharczał Zhooan nieco chwiejąc się na nogach, ale stojąc na nich o własnych siłach. Opatrunki z bactą oraz wrodzona wytrzymałość wookiech dochodziły do głosu. - Nie opuszczę Mistrza Jedi.
Pozostała trójka wyrażała podobne zdanie na ten temat. Zakopawszy ciała szturmowców poszatkowanych mieczem świetlnym, gotowi byli za Judge'm pójść na koniec świata i jeszcze dalej. Wszyscy pragnęli znowu walczyć u boku Jedi i nie mieli zamiaru podważać jego rozkazów całkowicie ufając członkom Zakonu.
-Musisz jednak zdecydować czy chcesz podążać do celu zaznaczonego na mapie szturmowców czy do rejonu, gdzie znajdziemy Hralnokka - powiedział najmłodszy z wookiech, Gwevgan. - Jeśli natrafimy na większe siły Imperium możemy ściągnąć na siebie uwagę uniemożliwiającą cichą ewakuację z planety.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Judge
Gracz
Posty: 11
Rejestracja: 01 lis 2021, 06:57

Zhooan zachował rezon i dzielną postawę mimo odniesionych obrażeń, i nie potrzebował wiele czasu, by powrócić do sprawnej kondycji. Tym niemniej był jeszcze osłabiony, co pokazało, jak wielką siłą okazał się oddział sześciu imperialnych szturmowców - i jak głupią decyzją byłoby ryzykować, że trafią na większy, gdyby ci wookiee zboczyli za nim z kursu, by uszczypnąć wrogą infrastrukturę. Zdecydowanie rozsądniejszą decyzją było kierować się prosto do celu, a gdy czas pozwoli - powrócić tu po konsultacji z Hralnokkiem.
Chwila nieuwagi narobiła nam wystarczająco wiele bałaganu. Nie wiemy, jak wiele sił Imperium znajduje się teraz w Krainie Cieni, ale jeśli Hralnokk jest odpowiedzialny za organizację buntu i pokładacie w nim wiarę, jego ratunek jest naszym priorytetem. Nie doceniłem wroga - teraz wiem, czego winniśmy spodziewać się w dalszej wędrówce. — zadeklarował i schował swój miecz świetlny, sięgając ponownie po wibroostrze. — Nie będę ryzykować, że ktoś odkryje obecność Jedi na tej planecie. W gwoli ścisłości sięgnę po swoją główną broń jedynie w ostateczności. Ruszajmy. — grzebanie zwłok każdej napotkanej istoty mijało się z celem. Kiedy tu przybył, nie spodziewał się w ogóle obecności agentów Palpatine'a - czas zweryfikował, jak bardzo się mylił. Na szczęście mógł swobodnie posługiwać się Mocą i nadnaturalnymi zmysłami, które ostrzegały go o nadchodzących zagrożeniach.
Jednym z takich zagrożeń było stado katarnów, które krążyły wokół nich nieustępliwie, odkąd tylko zjechali prowizoryczną windą w głębiny Kashyyyku. Jedi zatrzymał się, by dać towarzyszom znać, że wyczuwa w nich narastającą chęć ataku i nadeszła pora, by się z nimi rozprawić. Towarzysze broni przybrali postawę bojową, a lokalna fauna zgodnie z przeczuciem zaatakowała. Rozpoczęła się zacięta walka, w której trakcie wookiee pierwej korzystali ze swych kusz, by zaraz to przejść do poręcznej broni białej, którą cięli agresywne zwierzęta, ciskane z impetem w głąb lasu. Judge nie pozostawał dłużny i walczył z nimi ramię w ramię, aż stado straciło na liczebności, a ostałe przy życiu osobniki uciekły w popłochu.
To chyba już wszystkie, uciekają. — mieli chwilę, by złapać oddech i ruszyć w dalszą drogę. Mężczyzna sięgnął do torby z prowiantem i uraczył się orzeźwiającym trunkiem. Kiedy wrócili do wędrówki przez Krainę Cieni, obierając na cel pozycję Hralnokka, Jedi miał czas, by zastanowić się nad wskazówką rzeczonego światła w mroku. W tej chwili zdał się na drzemiącą w nim Moc, wzmacniając swa percepcję, próbując wykryć potencjalne skupisko Mocy, a może zdać się na jej podszepty, by obrać właściwy kierunek.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Wookiee byli pod wrażeniem umiejętności Judge'a - nawet jeśli w ich pamięci tkwiły obrazy walk toczonych przez Mistrzów Jedi, w tym legendarnego Yody czy Mace'a Windu, potrafili docenić wyszkolenie ich towarzysza. Sami też, nie chcąc splamić swojego honoru na jego oczach, w czasie walki z katarnami dali z siebie wszystko, by tylko nie poczuł, iż otacza go banda amatorów, żółtodziobów pozwalających się zaskakiwać Imperium i nieradzącym sobie z lokalnymi drapieżnikami. O ile tego pierwszego nie dało się już cofnąć, o tyle drugiemu mogli zapobiec.
Z oczywistych powodów najmniejszy udział w zwycięstwie miał Zhooan, ale i on - mimo odniesionej rany - dawał z siebie wszystko. Być może nawet zbyt wiele, bo gdy na ziemi spoczywały truchła martwych zwierząt, a ostatnie żywe zniknęły w leśnych ostępach Kashyyyka, trzydziestolatek mógł wyczuć, że ten wyraźnie osłabł - i choć nie było tego widać na pierwszy rzut oka, razem z nurtem napływającej zewsząd Mocy, w jakim zanurzył się Jedi, napływały do niego niepokojące sygnały o stanie zdrowia i poziomie sił jego futrzanego towarzysza podróży. Wytrwałość i siła wookiech to jedno, ale postrzał w plecy nadal był postrzałem w plecy i chyba nawet sam ranny czuł, że nie jest nieśmiertelny, a kolejne starcie mogło tylko znacząco zmniejszyć jego szanse na wyjście żywym z Krainy Cieni. Służył jednak większej sprawie i na nogach trzymała go determinacja, by jej nie porzucać, a - jeśli zajdzie taka potrzeba - zginąć w jej imię.
Judge pozostawał połączony z Mocą, tajemniczą siłą przepływającą przez i łączącą, splatającą wszystko, co żywe w galaktyce. Tutaj, głęboko w Krainie Cieni wydawała się być ona niezwykle silna i jednocześnie nieco bliższa czemuś pierwotnemu, nadal harmoniczna, ale bardziej nieokrzesana. Było to trudne do opisania i zrozumienia wrażenie, ale różniła się od tego, do czego można było przywyknąć w salach medytacyjnych Świątyni Jedi na Coruscant. Mniej było w niej bieli i czerni, a więcej czegoś pomiędzy jej dwiema stronami. W tym dziewiczym, niemal pierwotnym miejscu miała odcienie szarości, zdawała się po prostu być i nie odróżniać dobra od zła. Nawet zabójcze drapieżniki, których nie brakował i które, w pełnej różnorodności gatunkowej, znajdowały się w zasięgu szóstego zmysłu Jedi, nie były złe, lecz neutralne.
W tym półmroku, nieustannej granicy między światłem i mrokiem, dawało się znaleźć, niknące na krawędzi postrzegania jasne światło. Jego blask wydawał mu się znajomy i pochodził z miejsca, gdzie mieli znaleźć Hralnokka, lecz Judge nie był w stanie skojarzyć skąd może rozpoznawać tę aurę. Być może była to kwestia odległości, braku regularnego treningu w ostatnich latach, a może po prostu kiepska pamięć. Jednego mógł być jednak pewien - nie kojarzył wielu Jedi należących do rasy wookieech. W Świątyni widywał jednego, ale był pewien, że Kirlocca zginął kilka lat temu.
Jego rozmyślania przerwał jednak cień, który niespodziewanie zawisł nad planetą. Judge nie wiedział co oznacza, ale rozumiał, że ich czas się kurczy.
Na Kashyyyk było też źródło Ciemnej Strony Mocy.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
ODPOWIEDZ