[Nar Shaddaa] Port Kosmiczny

Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Port kosmiczny był nieodzownym widokiem w zasadzie na każdej planecie lub księżycu, chociaż w niewielkim stopniu rozwiniętym cywilizacyjnie. Na praktycznie całkowicie zurbanizowanej powierzchni Nar Shaddaa, jeśli nie miałeś prywatnego lądowiska - musiałeś być zdany na łaskę i niełaskę skorumpowanych kontrolerów lotu oraz ich Huttyjskich mocodawców.
Standardowa opłata portowa (z łapówką) - 200 imperialnych kredytów.
Ryzyko włamania na statek - duże.
Porządny system antykradzieżowy - mocno wskazane.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Shin przybywa z [Nar Shaddaa]Kantyna "Śmiały Benny"
Niespiesznym korkiem, z kapturem na głowie Shin przemierzał chodniki w okolicach Kosmoportu. Po zwycięstwie w pazaaka, z którego wyszedł bogatszy o okrągłe tysiąc imperialnych stwierdził, że spacer dobrze mu zrobi na ostudzenie emocji. Choć gra nie była o jakieś zawrotne stawki dała mu kopa adrenaliny.Hazard nie był jego głównym źródłem utrzymania - bardziej zajęcie dodatkowe, przerywnik od codziennej rutyny. Znał ludzi, który z wygrywania i przegrywania dużych sum uczynili sposób na życie. W czasach Wojen Klonów nie organizowano zbyt wielu turniejów, jednakże po proklamowaniu powstania Imperium Galaktycznego nastał względny spokój. Tu i tam słyszało się co prawda o pacyfikacjach - szczególnie na światach, które przystały do Separatystów - jednak do wiadomości opinii publicznej szczegóły nie docierały. Z resztą, na Zewnętrznych Rubieżach władza Imperium była zasadniczo umowna. Światy Jądra nie interesowały się zbytnio dzikusami ze skraju galaktyki.
I'Gami z każdym kolejnym krokiem był bliżej lądowiska, na którym stał zaparkowany "Ronin". Już teraz z oddali widział startujące i lądujące lekkie frachtowce, które budowały największy ruch lotniczy na Nar Shaddaa. Widział wyraźnie frachtowce z serii YT - podaj najbardziej popularne lekkie transportery w galaktyce. Rozsądna cena, łatwość serwisowania i modyfikacji, niezawodność - te cechy stanowiły o popularności Koreliańskiej marki. Mężczyzna uśmiechnął się na wspomnienie lat spędzonych na pokładzie jednego z tych latających spodków, jak w branży nazywano "pieszczotliwie" Koreliańskie frachtowce. Sam gustował jednak w innej klasie statków.
Grafitowo-czarny pancerz jachtu gwiezdnego klasy Baudo, ukazał się wreszcie oczom właściciela. Shin zawsze uśmiechał się na widok tego statku. Szybki, wygodny i budzący zdecydowanie mniejsze podejrzenia celników niźli każdy jeden frachtowiec gwiezdny. Mężczyzna skinieniem głowy powitał ochroniarza pilnującego tę część kosmoportu i ukradkiem podał mu 20 kredytów. "Ronin" był dobrze zabezpieczony, ale dodatkowa para oczu, która mogła sprawować dozór nad statkiem, kiedy właściciela nie było w pobliżu, zdecydowanie zniechęcała potencjalnych amatorów cudzej własności. Przewodnik wszedł po trapie i odblokował dostęp do statku. Wszedł na pokład, na powrót włączając zabezpieczenia statku, by następnie uruchomić system rozrywkowy. Pierwsze nuty z najnowszego numeru The Spc Weeknd popłynęły z głośników zalewając pokład muzyką. Shin odetchnął głębiej filtrowanym powietrzem, świeżym i pozbawionym zanieczyszczeń. Zurbanizowane światy miały zawsze problem z jakością powietrza - bliżej Jądra władze planetarne starały się coś robić z tym fanem, na Rubieżach jednak - każdy w chuju to miał.
Shin zjawił się w centralnej strefie statku. Wybrał z całkiem bogatego menu swojego droida-kucharza lekką kolację i zasiadł przy holoprojektorze. W oczekiwaniu na posiłek sprawdził kolejno wiadomości firmowe - z kolejnym rachunkiem do zapłaty, a jakże. Chcąc nie chcąc, opłacił od ręki zobowiązanie - wyrobił sobie taki nawyk mimowolnie - chcąc latać do Światów Jądra trzeba było być na czystko. Kontrole były tam częstsze i bardziej drobiazgowe, a ryzykowanie łapówki nie wchodziło w grę. Po smutnym obowiązku każdego przedsiębiorcy przejrzał Galaktyczne Wiadomości - wychwalające wielki sukces Marynarki Imperialnej, gdzieś na środkowych Rubieżach. Z umiarkowanym zainteresowaniem obejrzał materiał by chwilę później wyłączyć urządzenie - posiłek był gotowy.
Po kolacji doszedł do wniosku, że tę noc spędzi w "domu". Udał się więc do swojej kajuty, wziął prysznic i do snu odpalił kolejny odcinek wojennego holoserialu na platformie GalaFlix. Zasnął licząc, że kolejny dzień przyniesie nowe szanse na zarobek.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 01 wrz 2021, 16:52

Metalowe stopy stukały miarowo o durabeton kosmoportu, a wszechobecny pył i kurz ze źle utrzymanych uliczek Nar Shadaa osiadał na pancerzu jednostki, gdy Lesser powoli, krok za krokiem przemierzał teren tej bramy na Galaktykę dla najbliższej części księżyca. Transportowiec Action VI, którym przyleciał, nie wymagał znaczącej uwagi, miał pełen skład droidów astromechanicznych i pilotów. Wprawdzie pilot transportowca wyraźnie chciał przywłaszczyć sobie Lessera, jednak sam droid nie zamierzał poświęcać się tej jednostce bardziej niż to konieczne, nie wymagała wielkiej uwagi. Ot, zwykły, dobrze utrzymany Action VI. Pilot dał się przekonać więc (po zaaplikowaniu mu zawartości kilku butelek), żeby wysadzić Lessera na Nar Shadaa, gdzie będzie mógł znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. I teraz droid zmierzał miarowo w stronę biura kosmoportu, gdzie mógł zapoznać się z listą aktualnie dokujących statków.

Budynek kapitanatu był obskurnym wieżowcem, wyglądem przypominającym bunkier. Automatyczne wieżyczki obronne śledziły ruchy wszystkich wchodzących i wychodzących istot, a w środku uwijały się patrole w barwach rodzin Huttów. Kosmoport był neutralny - żaden z Klanów nie zgodził się, by któryś z konkurentów sprawował nad nim "opiekę" a co za tym idzie, czerpał z niego wyłączne korzyści. Wszystkie klany miały równy udział w tym kluczowym dla Nar Shadaa miejscu. Wszystkie też utrzymywały tu porządek... przynajmniej formalnie.

Lesser wszedł do środka, nie niepokojony przez nikogo. Nikt nie zwracał uwagi na droida naprawczego, nie w takim miejscu. LE-5SE3R minął 8 jednostek z tej samej serii co on po drodze. Wszedł do środka, odszukał gniazdo terminala, rozejrzał się czy patrole patrzą w inną stronę, bezceremonialnie podszedł do niego i podpiął się do sieci.
- Ej, blaszak!
Jeden ze strażników zwrócił na niego uwagę.
-Tak, panie władzo?
- Kto ci pozwolił podpiąć się do terminala?
-Przepraszam, panie władzo. Prowadziłem transportowiec dla mojego Pana, który wraz z ładunkiem sprzedałem. Teraz muszę odszukać, gdzie mój Pan ma swój statek.
-Nie obchodzi mnie to! Nie wolno podpinać się bez zezwolenia do sieci własnej kosmoportu!
- Tak, Panie. Zastosuję się, Panie. Wybacz, Panie.
Kuląc się, Lesser powoli się wycofał. Strażnik stał przez moment przy gnieździe, zadowolony.

Oczywiście, Lesser zdążył pobrać listę statków dokujących w porcie, jeszcze zanim strażnik się do niego przyczepił. Maszyna szybko przeanalizowała listę. Jeden statek od razu zwrócił jej uwagę.

Jacht Baudo "Ronin". Jednostka zdecydowanie nie na miejscu w tym miejscu. Jachty Baudo były używane przez istoty, którym nie zbywało na kredytach. Jednak takie istoty, jeśli odwiedzały Nar Shadaa, to korzystały zazwyczaj z prywatnych lądowisk, nie z głównego kosmoportu. A do tego były robione na zamówienie, więc nie istniały dwa identyczne egzemplarze. Tak, zdecydowanie była to jednostka warta uwagi Lessera. Droid skierował swoje kroki w stronę lądowiska mieszczącego cudo inżynierii, jakim był jacht Baudo. Po drodze jednak jego czułe uszy wyłapały taką wymianę zdań:

- Te, droid LE!
- I co z tego?
- To, że te droidy są zwyczajnie zajebiste! odpowiednio zaprogramowany, może pilotować wszystko! I dogadasz się z nim!
- No? I co w związku z tym?
- Może Baryła daruje nam dług, jak mu damy takiego droida? Jest wart dobre 7000 kredytów!
- Kurwa... Masz rację. Zgarniamy go.

Lesser od razu zidentyfikował białkowców, którzy tak rozmawiali. Była to dwójka ludzi, którzy po chwili wyprzedzili go, po dwóch stronach uliczki, i zaczaili się w pobliskich wejściach do budynków. Plan mieli prosty - chcieli go chwycić z dwóch stron, przewrócić na ziemię i odłączyć baterię. Prosty skuteczny, nie wymagał żadnego sprzętu. Jednak Lesser nie zamierzał służyć jakiemuś "Baryle". Nie zmieniając tempa marszu zbliżył się do miejsca, gdzie się czaili, po czym zatrzymał się na 2m przed. Gdy nieco skonsternowani ludzie wyskoczyli, Lesser ściął obydwu dwoma szybkimi strzałami ze swojego Q4, praktycznie z przyłożenia. Hold-out powędrował z powrotem do sakwy-kabury w pasie, a droid przekroczył nad dwoma ciałami z dymiącymi w piersiach otworami, nie poświęcając im najmniejszej uwagi, i poszedł dalej w kierunku swojego celu.

Gdy dotarł na lądowisko, był późny wieczór. Uwadze Lessera nie uszło, że pobliski strażnik Huttów wyraźnie miał oko na stojący tam jacht Baudo, jednak, oczywiście, nikt nie zwraca uwagi na droida naprawczego w kosmoporcie. Lesser podszedł jednak do strażnika i zaganął:
- Czy mój Pan jest już na pokładzie?
- Eeee, nic nie mówił, że ma do niego przyjść jakiś droid.... Ale tak, jest.
- Dziękuję.

Po tych słowach Lesser podszedł do kadłuba jachtu. Jacht był w trybie lądowiskowym, ze spuszczonym trapem, ale skaner Lessera od razu wychwycił zabezpieczenia. Droid wydobył datapad, podszedł do panelu kontrolnego, delikatnie uchylił obudowę, i wpiął się do systemu zabezpieczeń. Kilka chwil zajęło mu wyłączenie aktywnych systemów i otwarcie drzwi, jednak celowo nie wyłączył systemów pasywnych - liczył na to że właściciel zbudzi się i zareaguje. Ale na wszelki wypadek odsunął się tak, by nie być na linii strzału zza otwartych właśnie drzwi.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Nim mocny sen wciągnął Shina w swe objęcia stało się coś nieoczekiwanego. Z fazy snu płytkiego wyrwał go alarm. Mężczyzna wyskoczył z łóżka jak oparzony i obudził się w sekundzie. Po pierwszym szoku, gdy już wciągnął na siebie kombinezon i sięgał po napierśnik - znów stało się coś dziwnego. Tak samo szybko jak aktywował się system ostrzegania przed nieproszonymi gośćmi, tak samo też zamilkł. Zabezpieczenia "Ronina" były z najwyższej półki - nie wielu specjalistów byłoby w stanie je pokonać. Mogło to świadczyć tylko o jednym - ktoś znał się na robocie. I'Gami podwoił tempo i wypał ze swojej kajuty. Baudo nie był dużą jednostką toteż dotarcie to otwierającej się właśnie śluzy zajęło mu kilkanaście sekundy.
Shin ze swoim niezastąpionym DDR w dłoniach zatrzymał się i uchylił drzwi do jednej z kajut dla pasażerów. Schował się częściowo w pomieszczeniu i przyklęknął z bronią wycelowaną w kierunku głównego wejścia. Odczekał kilka sekund oczekując ataku, granatów obezwładniających lub gazowych, czegokolwiek. Czas płynął... i nic się nie działo. Trochę nietypowo na napada lub próbę kradzieży. Mężczyzna uspokoił emocje, odczekał pełne dziesięć sekund i podjął inicjatywę:
- Skoro już podjąłeś trud złamania moich zabezpieczeń i naruszenia mojej prywatności, zechciej wejść na pokład! - krzyknął wciąż celując w stronę głównego wejścia - tylko nie zapomnij unieść rąk, łap, odnóży czy czegoś innego czym obdarzyła cię natura!
Czekał na reakcję. Przypuszczał, że ponowna aktywacja systemów obronnych mogła być w tej chwili niemożliwa. Przypuszczał też, że gdyby ktoś chciałby go załatwić, to w powietrzu już świstały by laserowe bolty. A tego na prawdę by nie chciał.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 01 wrz 2021, 16:52

Po dość długiej (przypuszczalnie niezręcznej dla białkowca) chwili wynoszącej 47 sekund, ze środka rozległ się rozespany głos właściciela, któremu w tak brutalny sposób zakłócono sen.
- Skoro już podjąłeś trud złamania moich zabezpieczeń i naruszenia mojej prywatności, zechciej wejść na pokład! Tylko nie zapomnij unieść rąk, łap, odnóży czy czegoś innego czym obdarzyła cię natura!

Lesser powoli wsunął się przez śluzę, na chwilę przystanął na środku przejścia, skierował się w stronę jednej z kajut pasażerskich, która miała uchylone drzwi i ukłonił się lekko.
- Witaj. LE-5SE3R, do usług. Mój poprzedni Pan dał się głupio zabić, co sprawiło że uzyskałem swobodę akcji. Poszukuję statku, który byłby odpowiedni dla mojego programu. Analiza danych z kosmoportu wykazała, że jacht, na pokładzie którego się znajdujemy, nadaje się dla realizacji mojego programu wyjątkowo dobrze (kompatybilność 97%). Czy nie poszukujesz, Panie Shin I'Gami, drugiego pilota?

Lesser znał personalia właściciela, ponieważ ten podał je w dokumentacji kosmoportu. Sposób, w jaki zaprezentował się właścicielowi jachtu był... kontrowersyjny, jednak droid wiedział, że taki pokaz umiejętności jest w stanie zaimponować białkowcom.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Miarowe, metaliczne stukanie dobiegło uszu Shina. Zmarszczka lekkiego zdziwienia przebiegła przez twarz mężczyzny, kiedy celował w korpus droida technicznego serii LE. Blaszak przystaną na krótko przy wejściu, po czym bez wahania ruszył w jego kierunku - w poważaniu mając I'Gamiego, którego palec swędział aby wypalić w nieproszonego gościa. Droidy LE były popularnymi konstrukcjami w galaktyce długiej i szerokiej, pracowały na pokładach statków gwiezdnych, w kosmoportach, dokach i stoczniach. Ich powszechność mogła tłumaczyć fakt, że opłacony strażnik lądowiska dopuścił go w okolice "Ronina" - ot kolejny droid, na którego nie trzeba zwracać uwagi. Świetny patent na skrytobójcę - pomyślał cierpko i z chłodnym spojrzeniem obserwował automat, który kontynuował prezentację i zaoferował swe usługi. Ha! Droid zaoferował mu swoje usługi jako drugi pilot! A to ci dopiero! Shin doskonale radził sobie z pilotażem swojego jachtu - był dobrym pilotem a i sam Baudo już w założeniach konstrukcyjnych był przystosowany do łatwego, jednoosobowego pilotażu. Shin zmarszczył czoło gdy wysłuchał fragmentu o "głupiej śmierci poprzedniego właściciela". W kantynach rozsianych po całym znanym kosmosie, krążyły legendy o zbuntowanych droidach, które buntowały się przeciw swoim właścicielom. Czy w tym przypadku też tak było? I'Gami spojrzał w błyszczący receptor Lessera i wciąż celując weź, wyprostował się i powiedział:
- Radzę sobie z pilotowaniem swojego statku nadzwyczaj sprawnie - powiedział nieufnie i wycofał się do centralnej części "Ronina". Kiwnął ręką na droida by ten dołączył do niego - jednakże fakt, że dostanie się na pokład nie sprawiło ci większych kłopotów, każe mi myśleć, że twoje oprogramowanie dalekie jest od standardowego - kontynuował kiedy już znaleźli się pomieszczeniach wspólnych Baudo. Za pomocą biometrii odblokował terminal i kilkoma kliknięciami wykonał restart systemu zabezpieczających. Trap uniósł się i zablokował - samodiagnostyka nie wykazała żadnych błędów. Nie życzył sobie więcej nieproszonych gości tej nocy. Shin opadł na wygodną kanapę obitą skórą nerfa i nadal z DD6 w dłoni spojrzał znów na droida:
- Jeśli mam przemyśleć kwestię nawiązania współpracy, muszę więcej o tobie wiedzieć. Przedstaw mi swoje oprogramowanie, aktualny cel i cel nadrzędny, długoterminowy. I czego oczekujesz w zamian, jeśli pozwolę ci ze sobą latać - powiedział rzeczowo oczekując uzyskania wszelkich informacji.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 01 wrz 2021, 16:52

Lesser wszedł powoli wgłąb tak pożądanego jachtu. Nie zarobił wypalonej dziury w obudowie, co było pozytywnym rozwojem wydarzeń, a właściciel jachtu okazał się być rozsądnym człowiekiem, choć oczywiście na razie był daleki od zaakceptowania maszyny jako swojego towarzysza - bądź co bądź Lesser właśnie włamał się na jego statek.

Droid jednak nie przejął się tym. Nie mógł "przejąć się" czymkolwiek. Zamiast tego podszedł do łącza komputerowego znajdującego się w terminalu, z którego ShinI'Gami skorzystał chwilę wcześniej i podłączył się, by wykorzystać wyświetlacz terminala.

- Prezentuję logi pamięci z okresu poprzedniego miesiąca, jak również oprogramowanie wraz z zainstalowanymi modyfikacjami.


Maszyna pozwoliła człowiekowi na wgląd w zapisy, choć oczywiście nie mogła wiedzieć, czy człowiek będzie w stanie je przeanalizować. Z całą pewnością jednak mógł zapoznać się z zapisami z pamięci droida.

- Celem nadrzędnym jednostki LE-5SE3R jest utrzymanie i obsługa jednostek transportu międzygwiezdnego. Celem aktualnym - określenie obiektu realizacji celu nadrzędnego.


Droid odpiął się od komputera, stanął nieco na uboczu.

- Zakres działań jakie mogę wykonywać wykracza poza tradycyjnie rozpatrywane jako obowiązki drugiego pilota. Utrzymanie i naprawa jednostki napędowej statku i wszystkich jego systemów, co pozwoli zaoszczędzić na ewentualnych remontach. Wprowadzanie modyfikacji pozwalających zwiększyć osiągi statku lub przystosować lepiej do wykonywanych działań. Mogę też zapewnić bezpieczeństwo, zarówno cybernetyczne, jak i pełnić funkcję dodatkowego strażnika fizycznego. Dodatkowo, oczywiście, mogę pełnić funkcję pilota. Jedyne czego oczekuję, to zasilania, kąpieli olejowych, i możliwości zajmowania się tym statkiem. A przy okazji, lewe repulsory są zdesynchronizowane i mają wahania mocy rzędu 2%, co może wpływać na komfort lotu w niskiej atmosferze.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Shin siedział rozparty na kanapie i obserwował wyświetlane przez Lessera informacje. Ten egzemplarz serii LE zdecydowanie wybiegał poza standardy. Obserwując kolejne informacje zaczął się mocno zastanawiać. Do tej pory sam radził sobie całkiem nieźle. Interes się kręcił, Imperium go nie dorwało do tej pory, z resztą nie wychylał się nigdy za bardzo. Chciał utrzymać ten stan - zarabianie kredytów w rozsądnym tempie, nie za szybko żeby nie przyciągać niepotrzebnej uwagi. Schował DD6 do kabury i zastanowił się jeszcze kilka chwil. Postanowił, że bilans zysków i strat w tym przypadku przemawiał na korzyść droida LE. Odpowiednio zmodyfikowane oprogramowanie dawało nowe możliwości - skoro zaawansowane zabezpieczenia "Ronina" złamane zostały w kilkadziesiąt sekund (a warto był wspomnieć, że kosztowały niemało), to na pewno Lesser będzie w stanie łamać zabezpieczenia sejfów i innych skarbców. Światy Rubieży dawały dużo możliwości, szczególnie teraz gdy Imperium jeszcze nie interesowało się mocno tym rejonem Galaktyki.
Gdy jego nowy kompan skończył swoją prezentację, Shin jeszcze przez chwilę milczał. Zmierzył LE od stóp do głów i podjął decyzję.
-Dobrze więc, na razie mnie przekonałeś - oświadczył spokojnym tonem - jednakże nie nastawiaj swoich receptorów na pilotowanie mojego statku - to moja działka - dodał stawiając sprawę jasno. Spojrzał na chronometr i wstał z kanapy. Pora była zdecydowanie późna, jednak Nar Shaddaa praktycznie nigdy nie spało.
- Pracujemy z różnymi klientami, często z klasą wyższą - powiedział i podszedł do droida - jak chcesz ze mną latać, nie możesz wyglądać jak automat z podrzędnego frachtowca.

Dwa kwadranse później człowiek i droid byli nadal w okolicach kosmoportu - w jednym z lepszych i droższych serwisów dla robotów. I'Gami zamówił dla swojego nowego kompana gruntowne czyszczenie, kąpiel w oleju i polerowanie powłoki.
- Jak cię widzą, tak cię piszą, Lesser - mruknął i czekał na zakończenie procesu.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Zamówiona dla droida konserwacja trochę trwała. Warsztat nie należał do tanich, więc wykonywał swoje usługi z należytą starannością i dbałością o szczegóły. Gdy I'Gami oczekiwał na zakończenie procesu, dla zabicia czasu zaczął rozglądać się po pozostałych klientach zakładu. Było ich całkiem sporo, choć większość z nich stanowili służący, którzy odeskortowali droidy swoich panów. Tych szmugler uznał za nieciekawych. Znacznie bardziej wzrok przyciągała ponętna zielonoskóra twi'lekanka, której szaty jednak w żaden sposób nie wskazywały, by miała być jedną z tutejszych niewolnic. Być może w taki sposób trafiła na Księżyc Przemytników, ale w jakiś sposób ta "przedsiębiorcza" kobieta wyzwoliła się z tego stanu. Poza nią i służącymi w poczekalni siedziało jeszcze dwóch togrutan, wyglądających na dość bogatych biznesmenów. Co robili akurat na Nar Shaddaa pozostawało tajemnicą. Z pewnością nic legalnego, choć nie wszystko układało się po ich myśli, bo zawzięcie się o coś kłócili w ojczystym języku.
W pewnym momencie w kierunku Shina ruszył jeden z droidów protokolarnych, który, jak początkowo się wydawało, przybył razem z jednym ze sług - rodianinem i do tej pory oczekiwał z nim w kolejce. Był to stary model TC-14 o srebrnej powłoce, pamietający jeszcze poprzednią epokę. Był jednak dość dobrze utrzymany.
- Mam dla pana wiadomość - odezwał się metalicznym głosem, wyciągając jednocześnie górną rękę, w której dłoni znajdował się mały czip z danymi.
Zaskoczony I'Gami wyciągnął rękę po przesyłkę, a gdy ją chwycił, droid odwrócił się i bez słowa stanął ponownie w kolejce razem z rodianinem. Zaciekawiony przemytnik włożył czip do datapadu, na którym od razu wyświetliła się krótka wiadomość.

Pana renoma pozwala nam zaprosić Pana na spotkanie biznesowe do Asteroid Vergesso w celu omówienia kontraktu handlowego na przewóz towarów. Termin spotkania: 23.01.3 Zhellday (dzisiaj), godzina 20:00 czasu standardowego. Miejsce spotkania: Asteroidy Vergesso, loża prywatna 2A
Obrazek
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Obserwacja ludzi i nieludzi, nie ważne w jakim miejscu się przebywało, mogła być niezłą rozrywką. Oczywiście, jeśli widziało się jak patrzeć. W światach Jądra ludzie bez skrępowania mieli tendencję do obserwowania innych - i to w ten najbardziej bezczelny sposób. Niejednokrotnie gdy się ich na tym przyłapywało, nie peszyli się tylko z uśmiechami wyższości i pogardy, wygłaszali komentarze na temat tego czy tamtego i szukali kolejnego obiektu do ocenienia. Jednak na światach takich jak Księżyc Przemytników, zbyt długie obserwowanie kogokolwiek mogło narazić na pewne nieprzyjemności. Od dostania w ryj począwszy, po posmakowanie blasterowego bolta między oczy. Tutaj musiałeś być dobrym obserwatorem, który rzucając już jedno, niebyt długie spojrzenie potrafił wyciągnąć wnioski.
Shin z umiarkowanym zainteresowaniem przebiegał wzrokiem po plejadzie istot tutaj zebranych. Z tłumu wyróżniała się zdecydowanie ta atrakcyjna, zielonoskóra dupa z Ryloth. Skrywała smukłe ciało pod dobrze przylegającymi szatami - zdaje się specjalnie tak dobranymi aby wyobraźnia obserwatora, mogła popuścić cugli. Korzystając, że studiowała coś na swoim datapadzie, postanowił nacieszyć oczy jeszcze przez kilka chwil jej widokiem... który niestety chwilę później przesłoniony został przez droida protokolarnego. Bez słowa przyjął chip i odczytał wiadomość na nim zakodowaną. Nie zawierała nadawcy ani żadnych informacji, kim był ów tajemniczy, potencjalny zleceniodawca. Kontrakt handlowy na przewóz towarów, co? - zastanowił się w duchu. Na pochlebczy fragment nie zwrócił większej uwagi. Miejsce spotkania za to było ciekawe - Asteroidy Vergasso był lokalem z tych raczej droższych na Nar Shaddaa. Więc albo ktoś chce zrobić wrażenie, albo rzeczywiście Shin ma tutaj do czynienia z kimś ważnym i nadzianym.

Kilka godzin później gdy proces technologiczny, który sprezentował Lesserowi I'Gami dobiegł końca, mężczyzna i droid wrócili na pokład "Ronina". Na całe to droidze spa wydał prawie połowę wygranej z poprzedniego wieczora, ale efekt był wart swojej ceny. Droid LE wyglądał teraz na konstrukcję z wyższej półki - zdecydowanie bardziej pasował do wyszukanych wnętrz Jachtu Baudo. Spotkanie z tajemniczym biznesmenem miało odbyć się wieczorem, toteż po zarwanej nocy Przewodnik postanowił odespać. Koniec końców był tylko człowiekiem. Nim udał się na spoczynek wydał kilka poleceń droidowi.
- Dostałem zaproszenie na spotkanie biznesowe, dziś wieczorem. Po zarwanej nocy, którą mi zaserwowałeś muszę się trochę zregenerować - zajmij się w tym czasie tymi repulsorami, o których wspomniałeś. Statek jest w dobrej kondycji, ale nie widzę przeszkód abyś swoim receptorem to oceniał.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 01 wrz 2021, 16:52

Lesser nie miał w pamięci danych odnośnie równie pełnego serwisu podczas całego swojego istnienia. Poprzedni właściciele raczej nie dbali o jego wygląd i prawidłowe utrzymanie, wystarczało by droid się nie psuł. Shin I'Gami jednak wydał naprawdę dużą sumę kredytów na to, by świeżo poznany, jeśli można tak powiedzieć, nabytek, wyglądał jak dopiero z fabryki. I to w wersji limitowanej. Przez 3h 23min 37s wewnętrzne i zewnętrzne podzespoły Lessera jak również obudowa doświadczały intensywnych zabiegów konserwujących, takich jak ordzewianie, kąpiel olejowa, a na koniec nawet nabłyszczanie pancerza. Gdy droid wyszedł z salonu, nawet niektórzy białkowcy zawiesili na nim swoje spojrzenie.

Gdy wrócili na statek Shin I'Gami zdecydował się przespać nieco (co było spowodowane tym, że przecież nie bardzo był w stanie odpocząć w nocy), Lesser zaś przystąpił małego przeglądu statku. Wedle tego, co wcześniej dowiedział się ze wskazań komputera pokładowego, lewe repulsory wymagały synchronizacji, jacht miał też nieduży problem z przepustowością paliwa, a także prawa dysza manewrowa miała ciąg lekko nie w osi. Regulacja tych drobnych usterek zajęła Lesserowi zaledwie 1h 12min, pozostały czas poświęcił na ładowanie baterii, sprawdzenie funkcjonalności swojego sprzętu, a także dogłębną analizę systemów statku. Następnie po prostu czekał, aż Shin I'Gami wstanie. Człowiek odświeżył się, ubrał elegancko w ciemnoczerwony strój i wraz z droidem ruszył odebrać zlecenie. Wykorzystał (drogą) taksówkę, by udać się na miejsce, którym był relatywnie prestiżowy klub Asteroidy Vergesso

Akcja przenosi się do klubu Asteroidy Vergesso.
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Shin i Lesser wracają z Asteroid Vergesso

Człowiek i droid po spacerze wieczorową porą dotarli na lądowiska. I tym razem pilnował go ten sam wartownik co ostatnio. I tym razem Shin rzucił mu kilka kredytów - Daj znać jeśli ktoś zacznie się zbliżać do mojego statku - rzucił z przekąsem, wciąż mając w pamięci incydent z droidem LE.
Gdy znaleźli się na pokładzie, wybrał sobie kolację z menu droida kucharza i rozsiadł wygodnie w części rekreacyjnej statku. W oczekiwaniu na posiłek zagadał swojego nowego partnera.
- Co udało ci się zarejestrować na spotkaniu? - zapytał wiedząc, że droid zapisał całą rozmowę w swoich bankach danych. Na ile już Shin zdołał się zorientować, droid był obdarzony nadzwyczaj ciekawą, cybernetyczną osobowością, którą rzadko się spotykało.
- Nim wyruszymy, chcę żebyś zabezpieczył naszą sieć wewnętrzną. Nie podoba mi się co ten cały Pozz może nawywijać - rzekł nim zabrał się do jedzenia. Na kolację wybrał stek z polędwicy nefra - na bogato, ale nie widział powodów dla których miałby sobie odmawiać. Oczywiście na czas podróży menu zostanie ograniczone do tego mniej wyszukanego - dla zwykłych pasażerów. Zabrał się za potrawę w oczekiwaniu na wnioski Lessera.
Awatar użytkownika
Dexon Krir
Gracz
Posty: 38
Rejestracja: 06 wrz 2021, 10:57

Dex przybywa z Asteroidy Vergesso

Jak tylko opuścił lokal, szybkim krokiem udał się w kierunku ścigacza, pozostawionego tuż w okolicy Vergesso. Na szczęście żadna lokalna menda nie zainteresowała się opuszczonym śmigaczem, co tylko działało na korzyść samego Mando. Takich typów spod ciemnej gwiazdy kręciło się w okolicy co nie miara.
Wskoczył na maszynę, odpalił silniki, sprawdził stan paliwa i ruszył w kierunku portu lotniczego, gdzie miał opłacone jedno z lądowisk na którym znajdował się jego osobisty statek.
Przez tą niedługą podróż rozmyślał o spotkaniu jakie miało miejsce w specjalnej loży VIP. Ekipa była naprawdę różnorodna, a każdy z zebranych nie chciał ukazywać swych najmocniejszych kart. Sam należał do takiej grupy. Wiedział co wiązało się z tym, kiedy ktoś odsłaniał wszystkie swoje punkty. Co dla jednego było pochwałą, dla innego było okazją by wykorzystać ów informację na swój sposób.
W raz z innym Mando został wynajęty do obrony ładunku. Ot zwykła robota jak na najemnika przystało. Skoro ten cały pracodawca postanowił skusić się na nabór aż dwóch przedstawicieli wojowniczych klanów, to trzeba było być głupim by twierdzić, żę ta misja będzie należała do tych łatwiejszych. Prędzej czy później zderzą się ze ścianą, gdzie dyplomatyczne rozwiązanie nie będzie miało miejsca bytu. Wtedy wkroczą Mandalorianie….
Statek znajdował się tam gdzie go wcześniej pozostawił. Pojawił się tylko mały mankament. Jak przystało na ten popularny księżyc, musiało przy nim przypałętać się paru „ochotników” co to szukali zwady na każdym kroku. Całe Nar Shaddaa…
- Ej ty! Blaszaku. - głos z jednego z zakapiorów zatrzymał kroki Mando. Należał do mężczyzny w średnim wieku. Ewidentnie szumowina tego społeczeństwa, o czym świadczyła postawa, zniszczone ubrania oraz trzymana metalowa pałka wraz kilkoma ostrzami zamocowanymi na jej czubku. Elegancka i wykwintna broń jak na taką chwilę. Zza jego pleców wyłonił się jeszcze jeden. Mniejszej postury, lecz z karabinem. Antyczny model z uszkodzoną cewką oraz przeciekającym ogniwem. Ktoś nieznający się na broni z pewnością by tego nie dostrzegł, lecz nie najemnik z Mandaloru. - Widzę, że masz co nieco przy sobie. Wyskakuj z fantów albo cię podziurawimy. Ten karabin roztopi twój śmieszny pancerzyk z wystawy.
Szumowina ruszył do mężczyzny sięgając po jego torbę. Jego towarzysz wciąż celował do potencjalnej ofiary, jego postawa pozostawiał również sporo do życzenia. Gdy typ z maczugą zbliżył się na zasięg ręki Mandalorianin zszedł w bok zasłaniając się napastnikiem, który nie czekając zamachną się swą prowizoryczną bronią. Krew polała się po brudnych ścianach budynków, a pałka wraz z ręką upadła na ziemię. Krzyk rozniósł sie po uliczce, a wraz z nim krzyk i odgłosy strzałów. Tak szybko jak rozbrzmiały tak szybko ucichły. Jedyne co im odpowiedziało, to echo oraz zgiełk żyjącego miasta, dla którego każdy jego mieszkaniec był tyle samo wart, a raczej nic nie wart
- Amatorszczyzna…- skomentował Dex, spychając truchła z mostka prowadzącego do lodowiska. Jakieś stworzenia żyjące na samym dnie partii miasta będą miały świeżutki, smażony posiłek. Bez dłuższego zastanowienia ruszył wprost na pokład, sprawdzając stan swojej „droidowej” załogi wraz ze wszystkimi parametrami latającej korwety.
Trzeba będzie pamiętać by opłacić lądowisko na dłuższy czas nim Dex zniknie na dopiero co zleconej misji…
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Kiedy zadyma się skończyła, ci lepiej uprzywilejowani goście mogli w spokoju opuścić swoje loże. Klub wyglądał na doskonale przygotowany do takich sytuacji. Ochroniarze, którzy wypadli jakby znikąd, uspokoili zamieszki, a teraz zajęli się sprzątaniem ciał. Mniej lub bardziej martwych. Główna sala ucichła po ostatniej kanonadzie, twi'lekańskie barmanki zabrały się za zbieranie rozbitego szkła, połamane i podziurawione meble trafiły na zaplecze, gdzie będą czekać, aż jacyś złomiarze zabiorą je na niższe, biedniejsze poziomy. Nic nie mogło się zmarnować. W tym czasie ekipa Dokfina zebrana w jednej z mniejszych sal szykowała się do wyjścia. Jako pierwsza opuściła ich Lonvik, razem ze swoim droidem-ochroniarzem, rzucając jedynie na odchodne:
- Jednak nie będę zainteresowana tym zleceniem.
To był ostatni moment, gdy widzieli tę gorącą laskę. Potem sami musieli zająć się własnymi sprawami i przygotowaniami do lotu. Wkrótce po niej i reszta opuściła Asteroidy. W ciągu trzech dni przed wylotem Shin I’Gami wysłał pozostałym dokładny numer swojego lądowiska, tym samym umożliwiając również zleceniodawcy dostarczenie ładunku. Biznesmen pojawił się razem z Pozzem, nadzorując cały transport. Towarzyszyły im wtedy jedynie droidy, które służyły za siłę roboczą do pilotowania ciężarówki i potem przeniesienia na podnośnikach czterech metalowych skrzyń. Zgodnie z opisem ze spotkania były to durastalowe prostopadłościany, niewyróżniające się na gładkiej powierzchni dosłownie niczym. Jedynie wąska szczelina mniej więcej na wysokości dwóch trzecich boku zdradzała, że da się je otworzyć. Ładunek został umieszczony na statku, po czym zleceniodawca zostawił właściciela i jego droida do następnego dnia, kiedy to miał odbyć się start ich misji.
W końcu nadszedł ten dzień. Dwóch mandalorian, człowiek i droid zebrali się na lądowisku Ronina, na którym jacht połyskiwał swoim czarnym zewnętrznym kadłubem, prezentując się bardziej niż okazale. Wszystko było gotowe do drogi, systemy zostały sprawdzone przez Lessera dwa razy, zabezpieczenie ładunku wzmocnione, jadłospis w kuchni ograniczony, a dostęp do kajut przydzielony. Czekali tylko na pracodawcę.
- Fiu fiu. No ładny stateczek - w pewnym momencie usłyszeli za sobą głos kobiety.
Gdy się obrócili, ujrzeli idącą w ich kierunku kobietę rasy chiss o niebieskiej skórze, uśmiechającą się do nich pogodnie. Jej ubiór sugerował tylko jedno - kolejna z awanturniczek gotowych na wszystko. Tuż obok niej szedł Dokfin wraz ze swym nieodłącznym asystentem.
- Dzień dobry wszystkim. Miło mi przedstawić zastępstwo za panią Lonvik. To Kara Kamari. Równie uzdolniona pilotka, która dodatkowo też zna różne ciekawe trasy krajobrazowe. Im więcej będziemy mieć możliwości, tym lepiej. Właściciela naszego wspaniałego jachtu ucieszy na pewno fakt, że ta pani przytargała ze sobą znacznie mniejszego droida. Będzie pan miał kilkaset kilogramów mniej na statku.
W tym momencie zza ich pleców wytoczyła się kula droida typu BB-8.
- Prosiłbym o wprowadzenie pani Kamari w nasz plan oraz udostępnienie statku. Oczywiście wszystko jest opłacone z doli, która przypadała pani Lonvik, więc nie będziecie stratni. Kapitanie to współrzędne do pierwszego skoku. W pobliżu Tatooine na Koreliańskim Szlaku. Rzekłbym najpopularniejsza trasa, wręcz turystyczna. Tutaj są również informacje o miejscu docelowym. Lecimy na Devaron, a właściwie w miejsce mu bliskie jak na galaktyczne standardy odległości. Pozostawiam całej załodze wymyślenie najlepszej drogi dostania się tam. - wręczył mały czip z danymi, po czym odwrócił się na chwilę do chissa. - Pozz udaj się do ładowni. Sprawdź jeszcze raz stan ładunku. I zanieś moje bagaże do kajuty.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Obrazek
Awatar użytkownika
Shin I'Gami
Gracz
Posty: 85
Rejestracja: 31 sie 2021, 18:43

Trzy dni zleciały jak z bicza strzelił. Na szczęście nie obfitowały w jakieś szczególnie intensywne zdarzenia, jak to, którego byli świadkiem w Asteroidach. Ot, zwykłe przygotowania do lotu i czekającej ich misji. Lesser zgodnie ze swoim przeznaczeniem zajął się technicznym przygotowaniem statku, choć, tak na prawdę, nie specjalnie można było go doprowadzić do lepszego stanu niźli ten, w jakim się znajdował. Uzupełnili zapasy paliwa, które pozwolą na długą eskapadę po prawie całej galaktyce.
Strata Lonvik i jej droida nie ukuła jakoś mocno mężczyzny. No może poza utratą tych cycków z pokładu. Jej zachowanie podczas awantury w lokalu, było co najmniej niepokojące, toteż lepiej, że wycofała się wcześniej niż później. I'Gami był przekonany, że człowiek pokroju ich pracodawcy, ma na każdego z nich kilku innych kandydatów. Może bardziej listę rezerwową, na wypadek takich właśnie zdarzeń, gdy ktoś rezygnuje... lub zginie przed startem.
Przed wylotem zgodnie z zapewnieniami, na lądowisko przybył Dokfin wraz z nieodłącznym Pozzem, by osobiście nadzorować załadunek durastalowych skrzyń transportowych. Shin pokierował droidy załadunkowe po pokładzie, rozmieszczając cenny ładunek w zakamuflowanych i odpornych na promienie skanera skrytkach. Na czas podróży będą tu bezpieczne.
Gdy minęły już trzy pełne dni od ich spotkania, na płytach lądowiska zebrała się niewielka grupa istot. Shin wraz ze swoim metalowym towarzyszem, stali przy trapie wejściowym czekając aż pojawią się wszyscy. I tak pierwsi na lądowisku pojawili się Mandalorianie, okuci w swoje osławione pancerze. Wojownicy mieli ze sobą broń i tylko sobie znane wyposażenie. Przewodnik powitał ich skinieniem głowy.
Wreszcie dołączyły do nich ten najbardziej oczekiwane postaci - Reezai Dokfin kroczył na przedzie znów gustownie odziany, w szaty, których nie powstydzili by się arystokraci z Naboo. Dwa kroki za nim, postępował Pozz, lepiej odziany niż zwykle, ale i nie tak kosztownie jak jego pan. Widać, zleceniodawca wczuwał się w rolę, którą przypisał mu Shin. Zdecydowanie wyglądał jak bogacza, szukającego rozrywek, a Pozz wpisywał się w kanon tej jednej postaci, która zawsze towarzyszy swojemu władcy. Trzecia postać była przez chwilę zagadką - zdecydowanie wyróżniała się wyglądem. Niebieskoskóra, młoda kobieta o przyjemnej dla oka aparycji, z lekkim uśmieszkiem na twarzy i czerwonym, spojrzeniu gorejących oczu. A więc to ta Chissanka, miała zastąpić Lonvik. Cóż, więc jednak będą jakieś cycki na pokładzie - ucieszył się Shin i powitał grupę słowami:
-Ronin jest do waszej dyspozycji - rzekł skłaniając się lekko, i zachęcającym gestem wskazał wejście na pokład. Chwilę później Dokfin przedstawił zastępczynie Lonvik. Kara Kamari musiała być co najmniej tak dobra jak Cartia, której umiejętności nie mieli okazji sprawdzić - musiał w tym aspekcie zaufać wywiadowi bogatego biznesmena, który zaczął objaśniać gdzie mają się udać. I'Gami przyjął datachip i raz jeszcze zaprosił pasażerów na pokład. Zza młodej kobiety wyjechał droid z serii BB, i zagwizdał cicho na powitanie. Cóż, ten na pewno nie będzie ściągał na siebie niepotrzebnej uwagi.
- Panno Kamari - rzekł i raz jeszcze skłonił się lekko - Nazywam się Shin I'Gami, Przewodnik - przedstawił się i wszedł na pokład, każdemu z osobna wskazując przydzieloną mu kajutę. Choć przyszło mu to z niemałym trudem, zaprowadził Karę do kokpitu. Wskazał jej miejsce pilota, a sam usiadł obok. Wsunął czip z danymi do datapadu aby zapoznać się znajdującymi się nań informacjami.
- Na spokojnie zapoznaj się ze sterowaniem - rzekł odczytując chip - Baudo to prosty w prowadzeniu statek, ale ma kopa, więc uważaj przy starcie.
Awatar użytkownika
Dexon Krir
Gracz
Posty: 38
Rejestracja: 06 wrz 2021, 10:57

Naprawy, poprawy, kupno, sprzedaż i tak w kółko. Tak te ostatnie trzy minęły na szykowaniu się do nadchodzącej misji. Korzystając z czasu jaki został im dany, Mando postanowił chwycić się jakieś prostej roboty, by nie tracić zbędnego czasu na robieniu niczego. Zwykła prosta misja polegająca na eliminacji pewnych zbirów, którzy zagrażali interesom jednego z kupców z wyższych sfer. Perfekcyjna robota by móc rozruszać swoje mięśnie i przetestować przygotowany ekwipunek na misję.
Klient szczęśliwy, zbiry gryzą piach, kredyty zarobione. Robota jak na jeden dzień a i zawsze parę blaszek wpadło w kieszeń Mandalorianina, by móc zakupić kolejne rzeczy na swój osobisty statek. W szczególności na czas, kiedy on sam opuści Nar Shaddaa. Wynajął również dwóch młodych gniewnych ochroniarzy by od czasu do czasu doglądali jego statku. Musiał dbać o swą własność oraz o droidy, które stanowiły część jego załogi.
Po trzech dniach wyruszył na lądowisko, gdzie miał znajdować się Ronin oraz reszta jego „tymczasowej”. Ciekawy model transportu jak przystało na luksusowego frachtowca. Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, usłyszeli kobiecy głos. Mando odruchowo zwrócił się w tamtym kierunku, spostrzegając kobietę rasy Chiss idącą wraz z pracodawcą oraz jego osobistym asystentem.
Wychodzi na to, że nie jaki Dofkin miał słabość do płci przeciwnej, która potrafiła pilotować każde cacuszko na jakie trafiło. Cóż, nie jemu oceniać. Oby tylko się nie okazało, że to kolejna osoba, która ma wybujane ego na temat swoich zdolności pilotażu. Prawie wszyscy piloci przebywający na Nar Shaddaa uważają siebie za właśnie takich. Normalność…
- Dajcie znać kiedy będziemy ruszali – mruknął Mandlorianin, a kiedy wszyscy weszli na pokład, Dex postawił nogę na rampie od statku jako ostatni. Uważnie rozejrzał się po lądowisku, tak by mieć pewność, że nikt nie interesował się dostarczanym ładunkiem. Został wynajęty do roli ochrony, a więc jak przystało na niego postanowił porządnie zabrać się do wykonywania swojego zadania.
Awatar użytkownika
Rhel Lok
Gracz
Posty: 22
Rejestracja: 31 sie 2021, 19:53

Trzy dni... Trzy dni na spożytkowanie na księżycu przemytników, co przez ten czas można zrobić? Zdobyć parę kredytów, albo wyrównać parę rachunków, ale akurat Rhel miał ochoty ani na to, ani na to, bo wszak za chwilę miał swoją robotę, a co do wyrównania rachunków... Pewnie na Nar Shaddaa znalazło by się paru co zaszło mu za skórę, ale to nie czas na to ich dosięgnie blaster Mandalorianina prędzej czy później. Głównie jego dni minęły na uzupełnianiu swoich zapasów, a to dodatkowe ogniwa, które wyczerpał na swoich zleceniach, a także dodatkowe zabawki rzeczy do sprawdzenia jak odpowiedni zapas wybuchowych zabawek przed odlotem, a także zaopiekowanie się swoi statkiem. Wszak miał go tutaj zostawić, a więc trzeba było po opłacać kogo trzeba, aby jego lekki frachtowiec został na miejscu nie naruszony. Uruchomił parę swoich znajomości o podrzucił kredyty komu trzeba.
Lok spokojnie czekał na płycie lotniska nie daleko Ronina, statku Shina. Cóż musiał przyznać, że ich przykrywka mogła być jeszcze bardziej wiarygodna skoro mieli podróżować jachtem do tego brakowało tylko dobrze wystrojonego gościa, gdy tylko przeszła mu ta myśl przez głowę to obrócił się zerkając na idącą w ich stronę grupkę. Właśnie teraz ten obrazek został dopełniony. Dofkin wystrojony jak arystokrata, za nim jego sługa nieco gorzej, ale nadal dobrze ubrany, a razem z nimi ktoś jeszcze. Jak się okazało szybko znaleziono zastępstwo za ich niedoszłą panią pilot. Kara Kamari bo tak zwała się ich nowa towarzyszka, kobietę rasy Chiss, która miała za Lonvik poprowadzić statek. Ich pracodawca twierdził, że umiejętności takie same jak ich poprzednia ludzka pilotka, ale nie widzieli tamtej w akcji, więc nadal mało wiedzieli o tym jak dobrym pilotem jest ich nowy... Pilot.
- Rhel - rzucił krótko to Chisski, przedstawiając się, nie chciał marnować czasu, a jak będą chcieli porozmawiać to będą mogli to zrobić w trakcie lotu. Widział jak chip z danymi ląduje w rękach właściciela okrętu. Jak widać Pozz sprawdza ładunek i robi za tragarza. Kiedy wszyscy wsiadali na statek, on jeszcze chwile został, ale skoro Dex czekał i chciał wejść na końcu to jako przedostatni władował się do środka Rhel. Obrócił się na pięcie i pewnym krokiem wkroczył do wnętrza Ronina. Zlecenie czas zacząć...
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
Posty: 35
Rejestracja: 01 wrz 2021, 16:52

- Nie sądzę, bym zauważył więcej, niż pan. Tak samo uważam, że Chiss Pozz może stanowić duże zagrożenie, jego sprzęt stanowił najnowocześniejszą możliwą kombinację podsystemów. Nie jestem w stanie stwierdzić jego pełnych możliwości bez znajomości specyfikacji, jednak założyłem, że Pozz nie ma ograniczeń finansowych podczas wprowadzania modyfikacji. Zatem przypuszczalna specyfikacja będzie wyglądać tak:

Lesser wyświetlił pełną przewidywaną przez niego specyfikację sprzętu Pozza. Prawdopodobnie była przesadzona, jednak zawsze lepiej zakładać, że zagrożenie jest większe niż w rzeczywistości. Dodatkowo, ponieważ nie wiedział, czy pan Shin I'Gami ma jakiekolwiek pojęcie o sprzęcie elektronicznym, dodał do specyfikacji porównanie ze standardowym wysokiej klasy dostępnym na rynku sprzętem.

- Ktoś kto ma taki sprzęt z całą pewnością potrafi go wykorzystać. Jednak i ja niejedno potrafię. Wykorzystam pozostały nam czas na wprowadzenie kilku usprawnień do systemu "Ronina". Poza tym jacht jest już teraz zdolny do natychmiastowego startu.

Po tych słowach Lesser skłonił się lekko i pozostawił pana I'Gami z jego posiłkiem.
***
Trzy dni minęły bez żadnych wrażeń, jak by to białkowcy określili. Lesser obracał się głównie między mostkiem a maszynownią, pilnując, by wszystko działało w jak najlepszym porządku. Dodatkowo, zajmował się wprowadzaniem kilku "niespodzianek" do systemu jachtu. Programy były bardzo małe, nie obciążały systemu, jednak pozwalały na łatwą detekcję jakiejkolwiek ingerencji. Dodatkowo utrudniały poruszanie się po kodzie tak bardzo, że jakakolwiek ingerencja w system była prawie niemożliwa. No i Lesser miał się dowiedzieć o ataku w momencie ingerencji. I jeszcze kilka innych niespodzianek.

W końcu nadszedł dzień rozpoczęcia misji. Na lądowisku pojawiła się dwójka Mandalorian, pojawił się też ich pracodawca, ponownie mający na sobie pokaźny majątek w formie ubrań, pojawił się też Pozz, na którego rzecz jasna Lesser od razu zwrócił uwagę, ale pojawiła się też jeszcze jedna osoba. Zamiast Cartii Lonvik Dokfinowi towarzyszyła kobieta rasy Chiss, która miała pełnić rolę pilota. Interesującym było, że na pokładzie jachtu znalazła się dwójka Chissów, którzy nie za często opuszczają swoje Dominium w Nieznanych Regionach. A tutaj było aż dwóch. Kobieta przedstawiła się jako Kara Kamari, i towarzyszył jej droid astromechaniczny BB-8. Lesser stwierdził, że dobrze będzie mieć wsparcie techniczne podczas misji, jednak równocześnie analizował, jak duże zagrożenie może stanowić ta niewielka metalowa kula.
- Mam nadzieję że dysponujesz podstawowymi planami jachtu, mały.
Zwrócił się w języku binarnym do małego astromecha.
- Tak, uzupełniłem dane przed wizytą.
- Chodź do środka, prześlę ci dane o modyfikacjach.
- Dzięki.

Ignorując białkowców, dwa piszczące i gwiżdżące droidy weszły na statek. Miejscem pracy na czas tej misji miała być dla Lessera głównie maszynownia.
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
Posty: 36
Rejestracja: 05 wrz 2021, 23:09

Połączeni paktem, IG-101 i Reise Vremeni przybywają z: [Ruusan] Oddychając powietrzem

Milczenie silników i ogółem bezruch, jaki ogarnął do tej pory rozedrgany w podróży frachtowiec łowcy nagród – którego to łowcę Reise w myślach nazywał Powroźnikiem - zwiastowały oczywiste: maszyna zadokowała w jednym z niewątpliwie przyciasnych, niewątpliwie zaniedbanych publicznych lądowisk w kosmoporcie Nar Shaddaa.
Vremeni zawczasu skończył drugą rację żywnościową i usunął wszelkie inkryminujące ślady w quasi-toalecie Executionera. Jedyne, czego aktualnie żałował, to że nie pomyślał o spryskaniu moczem bezpłodnej ziemi Ruusan w ramach definitywnego pożegnania; ten przykry los musiał spotkać rudymentarną ubikację na pokładzie statku droida.
- Winszuję pewnej ręki na sterze. Niewątpliwie zaleta tych wycyzelowanych, mechanicznych stawów. - Anzata uchylił towarzyszowi czoła, gdy spotkał go przy wyjściu z kokpitu. - Kiedy będziesz gotów. Jakiś czas nie gościłem na Księżycu.
ODPOWIEDZ