[Coruscant] Port kosmiczny

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Admirał nie wydawał się być zbitym z tropu jego pytaniem.
- Pyskaty, dobrze. Widać, że już trzeźwo myśli, też dobrze. Jesteś w tajnej imperialnej placówce medycznej, przeznaczonej tylko dla takich jak ja albo specjalnych gości, jak ty. Planeta karłowata XGM-2486-2, krążąca wokół zapomnianej przez wszystkich gwiazdy. XGM-2486, jeśli coś ci to powie.
W tym momencie większość rozmówców oczekiwałaby jakiegoś złośliwego uśmieszku ze strony admirała, gdy ten zatryumfował nad rozmówcą, podając mu zapewne prawdziwe, ale bezużyteczne dla Clinchera w danym momencie informacje. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Von Tanatha niemal wyrecytował te informacje. Bez cienia emocji. A potem przeszedł do kolejnego tematu, jakby interesowało go coś zupełnie innego.
- To, co się stłukło zawierało wysoce zaawansowaną technologię. Technologię, która wymaga bariery z wysoce radioaktywnych izotopów. Kiedy pojemnik wraz z wewnętrzną barierą pękły, technologia uległ zniszczeniu. A pan przyjął dawkę promieniowania jakby wsadził łeb do jądrowego reaktora starego typu. Imperium dołożyło wszelkich starań, by uczestnicy zdarzenia przeżyli, ale udało się tylko z panem. Ledwo. Reszta zmarła. - Airał zrobił pauzę, dając mu czas na przetrawienie tych informacji. - A teraz do sedna. Interesuje mnie ta kobieta i każdy, kto z nią był. To clowdaitka, zmieniająca wygląd rasa. Ta kobieta, zwana Koroną Cienia, to terrorystka. Służby Imperium od wielu standardowych miesięcy próbują znaleźć jakiekolwiek informacje na jej temat. Tym razem dowiedzieliśmy się, że to ona, bo właśnie ona wraz ze swoimi ludźmi ukradła ową technologię. I najprawdopodobniej próbowała ją sprzedać, czym wywołałaby ogromne szkody i zagrożenie dla samego Imperium. Nie działa sama, należy do całej organizacji takich jak ona, z jej rasy i ich popleczników. Mylili nas na każdym kroku aż do teraz. Pan widział, jak wyglądają. Co do kobiety, to owszem, zmieniła pewnie wygląd, ale jej charakterystyczne odruchy, zapach czy małe zczegóły może pan rozpoznać. Mała szansa, ale widział pan z bliska jej współpracowników, a oni już nie zmieniają twarzy. Przynajmniej nic o tym nie wiemy. Chcemy, by pomógł nam pan ich znaleźć i schwytać albo zabić.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jack Clincher
Gracz
Posty: 32
Rejestracja: 19 lip 2022, 17:03

Clincher pozwolił, by świadomość, gdzie się znajduje, wypełniła jego umysł. Uzupełniła kontekst. Niemal czuł pustkę otaczającą imperialną placówkę ze wszystkich stron. Pomyślał również o planecie, na której się znajduje. Istotnie, nic mu jej numer nie mówił, może poza tym, że jako liczba miał tylko trzy czynniki pierwsze: 2, 11 i 113, które składały się jedynie z jedynek, dwójek i trójek. Podobał mu się.
Zastanowił się nad słowami admirała. Na pierwszy rzut oka sprawa była prosta, ale były porucznik CSB wiedział dobrze, że wkrótce się to zmieni. Tego typu śledztwa z reguły potrafiły trwać miesiącami, a na skalę galaktyczną prawdopodobnie latami. Jeśli rzeczywiście zmuszą go do pomocy, będzie musiał postarać się o najlepszą pomoc, na jaką go stać...
– Widziałem całą trójkę – zaczął ostrożnie. – Ale nie przyjrzałem się zbyt dobrze kobiecie. Były tam tłumy, a poza tym młody złodziej skupił większość mojej uwagi. Jedna rzecz, którą zapamiętałem, to fakt, że miała na sobie strój wieczorowy, w kolorach raczej stonowanych. Jej ochroniarze też nie wyróżniali się niczym szczególnym – typowe wyrostki, którym wydaje się, że są groźni i silni po paru godzinach tygodniowo na klimatyzowanej siłowni.
Na razie nie chciał mówić admirałowi nic więcej. Jego historia brzmiała spójnie i nie było powodu, by sądzić, że w rzeczywistości zapamiętał więcej. Zamiast tego zdecydował się więc poruszyć inny temat.
– Jak chcecie mnie wykorzystać w tej sprawie? – zapytał. – Chcecie dać mi dostęp do ściśle tajnych dokumentów i dopuścić do danych wywiadowczych? Proszę wybaczyć, admirale – uśmiechnął się krzywo – ale na dolnych poziomach się nie chowałem. – Nachylił się nad stołem. – Proszę o szczegóły. Jak mam wam pomóc? Ile swobody chcecie mi dać? I w końcu – czy przewidujecie jakieś wynagrodzenie?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Posty: 188
Rejestracja: 26 sie 2021, 21:59

Siedzący naprzeciwko Clinchera człowiek przyglądał się mu wnikliwie. Przez moment możnaby mieć wrażenie, że domyśla się, że nie wszystkie informacje zostały mu zdradzone. Nic jednak nie powiedział. Zamiast tego sięgnął do jakiejś teczki, którą miał postawioną pod stołem, poza zasięgiem wzroku wchodzącego. Otworzył ją z charakterystycznym dźwiękiem zamka i wyciągnął z niej mały stosik kart pamięci.
- Informacji o całej sprawie mamy dosyć sporo, hak widać.
W tym momencie ze stosik rozsypał się lekko, jakby na potwierdzenie ilości kart pamięci dotyczących sprawy i jej wielkiego zasięgu.
- Nie potrzebujemy więcej analityków. Siedzą dzień i noc i przerabiają dane wyplute przez droidy i komputery. Mamy ich aż nadmiar, a mimo to nie potrafimy dopaść nikogo z tej niebezpiecznej grupy poza nic nieznaczącymi płotkami. Jak ci ochroniarze, którzy nie wiedzieli nawet dokąd ta kobieta miała się udać na Coruscant. A proszę mi wierzyć, pytaliśmy bardzo dokładnie.
Zrobił małą przerwę, jakby z przyzwyczajenia chciał podkreślić skuteczność swoich metod wydobywania informacji.
- Pana potrzebujemy do czegoś zupełnie innego. Brakuje nam człowieka w terenie, który mógłby w całej sprawie dokonać przełomu. A pan się nadaje. Takich jak pan trzeba tylko napuścić na trop i potem sami już działają. Węszą niczym pies spuszczony ze smyczy. Mam rację? Ile to razy myślał pan o swobodzie w wylonywaniu swojej roboty, bez tego biurokratycznego bałaganu? Ja chce człowieka, który widział z bliska kogoś z tej organizacji i którego ta organizacja będzie teraz szukać. Tak zgadza się, pierwszy raz od dawna coś im nie wyszlo i będą się sami wokół pana kręcić, jak tylko wróci pan na ulice. A o zasoby... Proszę się nie martwić - zakończył z nikłym uśmiechem w kącikach ust.
Obrazek
Awatar użytkownika
Jack Clincher
Gracz
Posty: 32
Rejestracja: 19 lip 2022, 17:03

Clincher nie odpowiedział. Jeśli to, co mówił Tanath było prawdą – a raczej nią było, choć oczywiście niepełną – wpadł w naprawdę spore kłopoty. Niemalże zaczął wyrzucać sobie decyzję o pościgu za drobnym złodziejem. Ale nie zaczął, bo jedno z jego motto brzmiało: "Niczego nie żałuj". To byłoby tylko marnotrawstwem energii i uwagi. Należało bardziej skupić się na sposobie wyjścia cało z opresji.
– Cóż, wygląda na to, że nie mam wyjścia – powiedział do admirała, przybierając neutralny ton głosu. – Ma pan rację, lubię działać skutecznie, niekoniecznie książkowo. Przyprowadzę do was ją lub informacje o niej, a wy odwdzięczycie się niewielką zapłatą i zostawieniem mnie w spokoju.
Oczywiście nie mówił szczerze. Doskonale wiedział, że po wszystkim będzie bardzo niewygodnym świadkiem, którego będzie trzeba uciszyć. Wiedział, że ta organizacja wywrotowa również miała sporą szansę na zrobienie mu trwałej krzywdy. Nie zamierzał więc samotnie infiltrować owej siatki przestępczej ani do końca wykonywać zadania zleconego przez admirała. Wciąż jednak będzie potrzebował pomocy. I doskonale wiedział, kto jej mu udzieli.
– Potrzebuję co najmniej dwóch fałszywych tożsamości – zaczął wymieniać Clincher – kilku niemożliwych do śledzenia czipów kredytowych z regularnie uzupełnianą sumą pieniędzy i możliwości korzystania z przejść serwisowych na Potrójnym Zerze. Ponadto... – kontynuował, korzystając ze swojego bogatego doświadczenia i wiedzy zdobytej w komórce śledczej. Nie był funkcjonariuszem wywiadu, ale miał kontakt z ludźmi niedającymi się złapać i wiedział, z czego korzystali, aby zmylić trop, którym on za nimi podążał.
Wylistował Tanathowi środki, których potrzebował, skupiając się w danym momencie już tylko na merytorycznej wiedzy i wykonaniu postawionego zadania. Mimo, że właściwie wcale nie zamierzał wykonać go do końca.
ODPOWIEDZ