Jak się okazało Stardust miał o wiele więcej czasu na zastanowienie, niż chwila wskazana przez starca. Nie mniej pozwoliło mu to na przemyślenie wszystkiego co działo się w ostatnich dniach. Nie zaniechał przy tym czujności, o ile należało zważać na Williama, o tyle większym zagrożeniem było to opisane przez właściciela kryjówki. Michael miał nadzieję, że uda im się opuścić Nowy Alderaan bez rozgłosu i większego szwanku. Nie chciał skończyć jak niejaki William Hunt, który przez kilka standardowych miesięcy stał się twarzą Rebelii, po tym jak uczestniczył w brawurowej misji na galeonie "Black Hole".
W końcu do pomieszczenia powrócił Turoug, dziewczyna widocznie jeszcze odpoczywała w pokoju obok. Jej zdolności na pewno przydałyby się grupie przeciwników obecnej władzy. Niestety Anastazja nie do końca kontrolowała Moc, co stwarzało niebezpieczeństwo nie tylko dla otoczenia, ale przede wszystkim dla niej samej.
- Jestem Michael. Wiem, że jesteś biegły w sztuce Mocy, więc nie zdziwi cię fakt, że jakiś czas temu, na Dantooine, w ruinach tamtejszej Enklawy Jedi, a raczej w jej podziemiach, doznałem wizji, w której Mistrzyni Thane wytyczyła mi pewien cel, jakim jest odnalezienie holokronu albo chociaż datakryształów z zapiskami Mistrza Davida Turouga. - rzekł zgodnie z prawdą Stardust - Nie będę owijał w bawełnę, że nie jestem zwolennikiem Imperium i niejako należę do organizacji ogólnie zwanej Rebelią.
- Może jestem pustelnikiem, ale świetnie orientuję się w tym, że owych "rebelii" jest wiele. Grupy, frakcje, organizacje... Wolałbym jakieś szczegóły. - wtrącił Will.
- W ostatnim czasie udało nam się zorganizować bazę na zdobytym Lucrehulku. Zapewne mówi ci coś nazwisko Solo, to ona tam szefuje. - rzekł Jedi, nie chcąc kluczyć, w końcu jego rozmówca i tak zorientowałby się, że coś kręci. Mimo to pominął informację, że na jednostce znajdowało się kilku innych Jedi, jak choćby kontrowersyjny i tajemniczy Jon Antilles czy stanowczy i wiekowy Caleb Quade.
W pokoju zapanowała cisza. Starzec trawił usłyszane słowa, natomiast Michael wstał by rozprostować kości. Sięgnął umysłem poza obręb schronienia, jednak na razie nie wyczuwał żadnego zagrożenia. Opiekun Anastazji nie był amatorem i obrał dobre miejsce na kryjówkę. Gdyby nie jego mroczna aura, na pewno byłby cennym wzmocnieniem ich Rady Jedi. Jednak czy można było nazywać ich określeniem dawnych rycerzy Zakonu? Przewodnicząca Jaina Solo, która chyba skrywała sobie znany cel, Jon Antilles sceptyczny wobec przywódcy z bardzo niejasną przeszłością, wojowniczy i milczący Caleb Quade i praktycznie nikomu nieznany przybysz z Kashyyyk Michael Stardust. W duchu uśmiechnął się do siebie, przyznając rację, że ktoś taki jak William wręcz idealnie pasowałby do... nieidealnej rady. Czy byłby jednak w stanie okiełznać swą ciemną stronę? Ostatecznie mieli wspólny mianownik jakim było przeciwdziałanie imperialnemu uciskowi.
- Wiem, że garnizon na Nowym Alderaanie jest niewielki. Kontrole też są sporadyczne i bardzo pobieżne. Potrzebujemy zorganizować statek, nawet niewielki frachtowiec z hipernapędem. Moglibyśmy skorzystać też skorzystać z usług transportowych lokalnej korporacji, jednak uważam to za kiepski pomysł. Własna jednostka rozwiąże nasze problemy. - przerwał ciszę Michael - Znasz lepiej tą planetę, więc wiesz czy korzystniej będzie udać się do kosmportu Nowej Aldery czy może spróbować ogarnąć statek gdzieś w mniejszych lokacjach. Cóż może to źle zabrzmi, ale nie wykluczam
"pożyczenia" sobie środka transportu... W momencie gdy opuścimy system, będziemy już bezpieczni, choć raczej musicie liczyć się z tym, że powrót na Nowy Alderaan nie będzie wskazany. Na Lucrehulku zdecydujecie co czynić dalej, choć tam uzyskacie schronienie a wasze zdolności mogą pomóc w walce z imperialnym systemem.