
Atmosfera: Tlenowa
Klimat: Zimny
Teren: Góry, równiny
***
Qultist Korr przybywa z: [Korriban] Gra dla bohaterów
Wysłużony średni frachtowiec koreliański YT-1930 resztkami sił gnał przed siebie. Hipernapęd statku nie był w stanie zapewnić stabilnego skoku na dużą odległość. Pilot nie miał zbyt szerokiego pola manewru, mógł jeszcze raz wykrzesać resztkę sił ze starej krypy i choć trochę zbliżyć się do Wewnętrznych Rubieży albo spróbować zregenerować maszynę na którejś z pobliskich planet. Wybór nie mógł być duży, gdyż Kel Dor dopiero co umknął z Przestrzeni Sithów, zostawiając Korriban i Ziost za sobą. Los raz jeszcze uśmiechnął się do Qulitsta Korra, mężczyzny o wielu osobowościach, gdy na głównym iluminatorze pojawiła się niewielka planeta Almania.
Sytuacja nie była jednak do końca pomyślna dla pilota. Ciąg przekleństw utonął nagle w nieprzyjemnym dźwięku systemu alarmowego. Pulpit zaświecił się feerią czerwonych kontrolek. Silniki jonowe pracowały tylko z 50% wydajnością, choć i to wydawało się dla nich za dużo. Statek nieco za szybko wszedł w atmosferę, a kolejne sygnały ostrzegawcze informowały Kel Dora o sytuacji. Łowca robił co mógł, jednak nie miał szans wylądować w Stonii stolicy Almanii bądź w innym kosmoporcie. Jakby tego było mało YT-1930 mknął na spotkanie z jednym, z łańcuchów górskich. Uśpiony agent Republiki wyłączył silniki jonowe, by całą moc przekierować w "motory" manewrujące. Nierówna walka Kora z maszyną trwała jeszcze kilkanaście sekund, nim frachtowiec wpadł na półkę skalną i ślizgiem pokonał kolejne kilkadziesiąt metrów nim się zatrzymał.
Ostatni raport jaki komputer wyświetlił na głównym ekranie, dotyczył uszkodzeń statku. Prócz hipernapędu oraz silników jonowych, należało połatać poszycie, a także naprawić układ sterujący i system nawigacyjny. Bez specjalistycznego sprzętu oraz materiału właściciel mógł jedynie pomarzyć o zreperowaniu gruchota i opuszczeniu sektora Mortex.
Po raz wtóry los zakpił sobie z Qultista. Wydawało się, że po opuszczeniu Korriban, mężczyzna będzie mógł uporządkować swoje zwariowane życie, w którym był już najemnikiem, Łowcą Nagród, a nawet republikańskim agentem. Nie brakowało mu kredytów, miał kilka kontaktów w Galaktyce, a wojenna zawierucha i oblężenie Coruscant przez siły Imperium raczej były dla niego korzystne. Niestety przeznaczenie, a być może Moc zdecydowały inaczej...
***
Parę minut wcześniej, pięć może sześć kilometrów od miejsca awaryjnego lądowania YT-1930, średniego wzrostu, siwowłosy mężczyzna przyglądał się opadającemu statkowi. Choć sytuacja wydawała się dramatyczna, gdzieś w głębi siebie wiedział, że pilot przeżyje wypadek. Nie było to przeczucie, tylko zwyczajna pewność. Nie spiesząc się, człowiek pozrywał jeszcze kilka roślin rosnących na jałowej, skalistej ziemi i ruszył ku "lądowisku" frachtowca...