
Kittani otworzyła oczy i rozejrzała się. Zaklęła szpetnie gdy połapała się, że jest w jakimś nieznanym jej statku, a sądząc po dźwiękach i delikatnym drganiu, statek ten znajdował się gdzieś w przestrzeni. Siedziała na krześle i miała mocno skrępowane usta ręce i nogi. Przez chwilę zastanawiała się co ją obudziło. Bo wyraźnie coś w otoczeniu nie "grało". Coś ją wyrwało z przymusowego snu zadanego boltem ogłuszającym.
Potem usłyszała odgłosy walki. Gdzieś w głębi statku ktoś z kimś się strzelał. Nie mogła zrobić nic więcej jak tylko nasłuchiwać. I czekać.
Strzelanina była już w końcowej fazie i intensywność wystrzałów i okrzyków malała. Nie wiedziała kto z kim i dlaczego. Nic nie mogła wywnioskować, a jeden jedyny zrozumiały okrzyk: "Chronić Bajii" był odarty z kontekstu był zupełnie bez znaczenia i nie mówił jej zupełnie nic.
Sytuacja zaczęła się robić odrobinę jaśniejsza gdy drzwi do jej pomieszczenia otworzyły się a przez nie wbiegł jej porywacz w mandaloriańskiej zbroi. Chciał się odwrócić i oddać kilka strzałów do kogoś w głębi statku ale nie zdążył. Ktoś z głębi statku był szybszy. Gwałtowna seria czerwonych pocisków wbiła się w pancerz i rzuciła łowcę nagród na ziemię. Dymiące dziury i brzydki zapach palonego mięsa nie pozostawiał żadnych złudzeń; łowca był martwy. Chwilę potem Kittani zobaczyła "kogoś z głębi statku".
- Och... Jesteś tutaj. Cieszę się, że jesteś cała. Mamy tyle ważnych rzeczy do obgadania. - Przed Kittani pojawił się Hutt. Był całkiem młody i uśmiechał się do niej, w jego uśmiechu było coś niepokojąco lubieżnego i upodabniał hutta do tych starych onanistów którzy śliniąc się wpatrywali się w jej ciało gdy tańczyła w Rajskich Kazamatach. Podsunął się do niej bliżej. Poczuła silny zapach jego ciała. Woń śluzu powodowała u niej nieprzyjemny skręt wnętrzności, który spotęgował się jeszcze gdy hutt sięgnął ręką do knebla i uwolnił jej usta.
-No... zaraz sobie porozmawiamy w spokoju. - Powiedział sięgając do zwojów które krępowały jej ręce. - Nie musisz się przedstawiać. Ty jesteś Kittani Levfith i mniej więcej oboje wiemy czym się zajmujesz. Ty za to nie znasz mnie i nie wiesz czym się zajmuję. - Kittani, pomimo pewnego obrzydzenia, które wzbudzał w niej hutt, zauważyła, że jego głos był przyjemnie melodyjny i w ostatecznym rozrachunku, wzbudzający ufność. - Jestem Baji z klanu Besadii i polecimy teraz na Ylesię, do mojego domu, obgadać nasze wspólne interesy.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry