Kontynuacja wątku z opowiadania i przygody Bezimienny:
Bezimiennyz wizytą na Lucrehulku:
LucrehulkNareszcie. Nowy Alderaan. Po wielu, wielu dniach podróży Stardust w końcu dotarł na miejsce. Odkąd tylko wizja w ruinach świątyni jedi kazała mu tutaj zmierzać, czas ciągnął się niemiłosiernie i stale towarzyszyło mu uczucie czegoś niedokończonego. Teraz, kiedy stawiał pierwsze kroki na powierzchni planety, pewien etap wydawał się nareszcie zamknięty. Z pewną ulgą mógł wyznaczyć konkretny, nowy cel w swoim życiu.
Cała podróż była nad wyraz spokojna w porównaniu do wydarzeń ostatnich miesięcy. Udało im się ominąć wszystkie imperialne patrole, wszystkie możliwe spotkania z flotą, dość łatwo przejść przez planetarną kontrolę lotów i wylądować w stolicy planety - Nowej Alderze. Nie tracąc czasu, zszedł z pokładu statku, zamierzając przystąpić do działania. Pożegnał się ze swoim pilotem, którego umiejętności pilotażu i nawigacji były nad wyraz wybitne biorąc pod uwagę tak niezauważone przez Imperium dotarcie do celu, wypowiadając z dawna nie słyszane powszechnie "Niech Moc będzie z Tobą" i zwrócił się ku stolicy.
Nowa Aldera we wszystkim, w czym się dało, miała w zamysłach twórców przypominać dawną stolicę zniszczonego Alderaanu. Położona wśród górskich szczytów, na brzegach jeziora o wodach czystych jak łzy, samym swoim widokiem uspokoiłaby nawet najbardziej buntowniczy umysł. Nic więc dziwnego, ze życie toczyło się tutaj w znacznie wolniejszym tempie, niż w reszcie galaktyki i o planecie nie było już tak głośno, jak o jej poprzedniczce. Michael rozejrzał się po lądowisku, położonym na najwyższym piętrze miasta, wśród górskich zboczy.
Obecne w tym miejscu statki może nie należały do najnowszych, ale stanowiły niesamowicie różnorodną zbieraninę. I nie tylko one. Przypatrując się znajdującym się przy nich pilotom, członkom załogi i zwykłym tragarzom, Stardust naliczył ponad połowę znanych rozumnych ras, jakie krążyły po galaktyce. Może to miejsce nie było aż tak wymarłe? A może jednak przyciągało wszystkich tych, którzy chcieli zaznać spokojnego, nudnego życia? W każdym razie, gdzieś pośród tego wszystkiego znajdował się cel jego wędrówki, wyjawiony mu w wizji w świątyni jedi.